Zdaję sobie sprawę z tego, że ów obraz nie spodka się z szeroką aprobatą (nie to, co Poison), ale to nic, to nic.
Pozostałam wierna sobie, choć nie odbyło się bez kryzysów, potknięć i nieprzespanych nocy.
Na pytanie, które być może padnie - dlaczego tak? - odpowiadam - proszę MNIE o tym powiedzieć. Co widzicie? Ja poszłam za impulsem, intuicją - nagrodą spokój i czyste pole, by zacząć coś nowego.
Muzyka!
Bo przyznam się Państwu, że ja tego obrazu WRESZCIE nie traktuję serio - kiedy zaczęłam bawić się fakturą, odnalazłam właściwy sobie proces twórczy.
Na bogato!
Zacznę od fragmentów, w różnych oświetleniach.
Najpierw światło średnio intensywne, dzienne :
Sztuczne :
Ciemne, sztuczne :
Jaskrawe dzienne
I - uwaga, proszę Państwa, uwaga - całość - też zróżnicowana w zależności od światła
(muzyka)
i samo oko - nie jest najmłodsze... jak moje...
Raz...
Dwa...
Trzy!
A jako suplement - cztery
To na do widzenia - a jutro coś z ZUPEŁNIE innej beczki!
Zapach, którego używam na co dzień.
Niebo gwiaździste nademną .... Stamtąd przyszliśmy do ogrodów .... Odkryć to co niewidoczne .... Ujrzeć co zasłonięte przed wzorkiem ... Dać wyraz temu z czego jesteśmy .... Pójść tam ku czemu zmierzamy .... Shalimar doskonały
OdpowiedzUsuńDziękuję... cieszę się
Usuń