Tak, wreszcie - po wczorajszym piętnastogodzinnym maratonie i dzisiejszych zmaganiach w świetle oślepiająco jasnym, jak konika z kopalni wypuszczonego na powierzchnię, skończyłam Konika do Ósemek.
Robota z początku szła, jak po grudzie - ale pokazałam obraz Wojtkowi i ten zadał mi banalnie proste pytanie : dlaczego Konik nie ma oczu?
No właśnie, dlaczego?
Kiedy naprawiłam błąd, można powiedzieć, że między nami natychmiast nawiązał się żywy kontakt - i po niedługim czasie nastąpił finał.
Obraz - podobnie, jak zapach, ma w sobie niezliczoną ilość odcieni, zachowując spokojną pogodę. Oraz ma charakter - bo zwierzę to wiele wyrażające.
Kroczy dumnie, śmiało, pełen gracji.
(muzyka)
W zależności od rodzaju i mocy oświetlenia zmienia się bardzo
Z pewnością jest to obraz zaskakujący - za każdym razem, kiedy wyciągam go na sztalugi - bo specjalnie dozuję sobie oglądanie - dla nabrania dystansu, wydaje mi się, a to, że zżólkł, a to, że sfioletowiał, a to, że zniebieściał.
Kolor na żywo najbliższy jest temu :
Ale może być i tak, pod specyficznym kątem :
No i wreszcie - całość - szalona...
..i spokojniejsza :
Jakby wiele obrazów w jednym.
Oraz ogłaszam - praca nad Poison - w toku.
Rety, rety...
Obejrzałem poprzednią wersję przedpremierową. Teraz ma OCZY wszędzie-:). I ten ruch-:). On płynie delikatnie niczym myśl o spotkaniu z ukochaną osobą, wywołując przy tym całe pokłady uczuć.... . Na żywo ,tylko na żywo aby doznać pełni ......
OdpowiedzUsuńPiękna interpretacja, dziękuję! akurat o spotkaniu z ukochanym nie pomyślałam, a to takie miłe.
Usuńo rety co za bajkowy stwór z tego konia! Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Właśnie - bajkowy, jak Konik Garbusek, który zostawił w mojej psychice niezatarty ślad
Usuń