Tak samo czuję się teraz i to samo piszę i mam nadzieję, że samo pójdzie.
Mój mąż kiedyś przedstawił mnie znajomym "To jest moja żona Justysia, Justysia jest malarką i ma na to papiery". Nawiasem mówiąc, Wojtek jest aktorem i też ma na to papiery.
Zwierzęta malowałam do końca 2010 roku, o, takie np.:
![]() |
Żyrafa |
![]() |
Kameleon |
Od roku maluję takie obrazki (przypominam, że jestem po ilustracji książkowej)
Teraz nadszedł czas, kiedy poczułam potrzebę malowania czegoś nowego. Długo nie wiedziałam, co by to mogło być... co prawda pewnego nocnego spaceru z psami, przy sklepie firmowym "Wierzejki" wymyśliłam dwa obrazy, bardzo duże- powiedzmy metr na półtora, na jednym byłby biały salceson o zachodzie słońca, na drugim czarny w świetle księżyca. Jednak sam pomysł wydał mi się na tyle śmieszny, że właściwie wystarczał bez realizacji.
Jeden z moich wykładowców mawiał: "Jak nie wiesz, co malować- maluj duże".
Teraz wiem więcej nawet niż to, że obraz będzie duży, ale co przedstawi- o tym w następnym odcinku.