Powiem Wam, że niezwykła to była praca - w istocie malowałam dwa obrazy - jeden siedząc na wprost, przy sztalugach, drugi - na stojąco, pod dużym kątem. Bowiem kolory, mówiąc w uproszczeniu, jasne, wręcz świecące, z boku zdawały się ciemnymi, prawie czarnymi. I to w tych samych miejscach.
Można dostać rozdwojenia jaźni, serio.
Wyobraźcie sobie - mnie zachwyconą, uradowaną, prawie w euforii - po czym przemieszczam się o pół kroku - a tu ciemne dziury i kompletnie niezrozumiałe plamy. Oczywiście, mogłabym na to splunąć - ale tym razem rozdźwięk był tak duży, że postanowiłam porwać się z motyką na słońce i unikając kompromisów, doprowadzić do sytuacji, kiedy praca stanie się piękna, na różne sposoby - ale piękna zawsze.
Muzyka!
Ale na samym początku przymierzałam się do Poison niejeden raz.
Na pierwszym tle powstała... Habanita (swego czasu).
Chciałam być super przewidująca - i najpierw, już na właściwym obrazie, położyłam czerń, następnie złoto, na końcu - fiolet. Potem wzięłam się za szkic, stremowana... (chciałam napisać : jak nie ja, ale to nieprawda - mam tremę prawie zawsze). Szkic wcześniej zrobiłam już wcześniej, na kartce, po wielu dniach przemyśleń - nie przesadzam.
A potem, na dużym formacie, okazało się, że on "nie pracuje".
Nie wiem, ile wersji poprzedziło obecny kontur - kilkadziesiąt?
To ja może zacznę od zdjęcia w pełnym świetle.
Tak, to jest całość.
Potem ciut ciemniejsze
I z oświetleniem z drugiej strony
Potem obraz nabiera kolorów - gdzieś tak koło 14stej
Muzyka!
I koło 15stej robi się tak (pierwszy skrawek to miarodajna próbka kolorystyczna, jakby kto pytał, jaki właściwie w kolorze jest ten obraz) :
W drugim pokoju, o nieco przyćmionym świetle
Ale najbardziej zdumiało mnie to, co się stało po zamknięciu żaluzji
A w sztucznym świetle robi się coś takiego :
(ten żółty na dole to złoto)
I w prawie zupełnej ciemności
No i co Państwo powiedzą? "Naprawdę, jaka jesteś, nie wie nikt".
Gdybym jednak miała w paru słowach określić Poison - obraz - powiedziałabym zmysłowy, esencjonalny, wieloznaczny. Taki, jak i zapach.
To hołd dla niego.
Co za ujęcie tematu! Jestem zachwycona ale to już wiesz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kasiu! Moje marzenie się spełniło - kolejne
UsuńPrzepiękny ! Wskoczył do mojej ulubionej top trójki Twoich obrazów:-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi przyjemnie - niech zgadnę - Habanita i Poeme?
UsuńHabanita i Samsara :-)
UsuńJest Piękny.
OdpowiedzUsuńDziękuję - wiem, że to duże "P" to nie przypadek
UsuńDegas ?????
OdpowiedzUsuńToulouse - prawda? Ten klimat!
UsuńNie Toulouse - tancerka Degasa !
UsuńMam identyczne skojarzenia! Sam obraz niezwykle zmysłowy, a kolorystyka zmienna, niczym aleksandryt ;)
UsuńMnie cały czas obraz kojarzył się z czymś - myślałam, że to Toulouse - Lautrec, bo go wielbię po prostu - ale oczywiście! Degas! Dziękuję, Parabelko, Gryxiu - ulżyło mi. Degas to Mistrz.
UsuńAleksandryt - pięknie!
Przeczytalam tytuł i poleciałam do szkatułki z próbkami, żeby się odpowiednio wczuć w temat skropiona poisonem . Odpalam pierwszą muzyke...mniam....wącham nadgartek ...jest fiolet jest kapka zota....powoli czytam..odpalam drugą muzyke ( oj jak ja lubię gdy dodajesz muzę...zawsze utrafisz w mój gust)...poison na moim nadgarstku nabiera zapachu upojnego czekania:) idę na targowisko, może ktoś ma na zbyciu;)
OdpowiedzUsuńHa, ha - rozumiem to doskonale! Cieszę się, że tak Ci się podoba. I fajnie, że muzyka odpowiada - ja czasem i dwie godziny spędzam nad wyborem
UsuńJustyno ponownie uderzyłaś w samo sedno! Malowanie zapachów to takie silne emocje, dla odbiorcy również ! Jestem zachwycona. Nie dodam nic nowego, podpisuję się pod każdym Twoim słowem w kontekście odbioru zarówno zapachu jak i obrazu. Zdanie "Naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt" pasuje nie tylko do zapachu i obrazu! Zapewne do autorki też, do każdej kobiety. :)
OdpowiedzUsuńBrawo!!!!! Ostatnie obrazy -zapachy, powinny stać się sławne! Nie znaczy to, że inne nie, ale te już wyglądają jak "sławne" dzieła sztuki, one po prostu muszą takie być! Mają taki potencjał, taką jakość.
Trafiasz w mój gust nie tylko kolorami, fiolety zawsze były u mnie na czele, ale też szczególnym, hmm nie wiem jak to zgrabnie nazwać, nie fetyszem, bo to nie o to chodzi, może uwielbieniem, dla kobiecego ciała, zwłaszcza do pewnych jego części, jak plecy, nadgarstki, szyje etc. Zamykasz w postaciach nie tylko emocje, ale również fizyczność, linie mają znaczenie. Podoba mi się, że są one takie a nie inne, eksponujesz te konkretne części a nie inne. Ach :) Jest tak pięknie. Nawet jeśli czasem jest w nich smutek, to i tak piękny i bardzo prawdziwy.
Rejcz kochana, ja również zauważyłam, że ostatnie obrazy - te z kobietami, wyglądają tak jakoś... klasycznie (w sensie klasyki gatunku).
UsuńNo co ja mogę powiedzieć? Uwielbiam kobiety - do takiego wniosku doszłam. A szczególnie patrzeć na piękno linii, światło...Przy tym są tak naładowane znaczeniami, emocjami. Wieloznaczne - ale w stronę zmysłowości.
Cieszę się bardzo, że tak doskonale odczytujesz moje obrazy.
Ju - podoba mi się to Poison - bardzo - kolorystyka, gra świateł, forma, ten jej ledwo wyczuwalny ruch (bo dla mnie ona ma zamiar właśnie rzucić się w wir tańca na sali, jeszcze nie ruszyła ale już, już, teraz...) - tylko czemuż to ach czemuż ona ma na sobie asymetryczną kieckę?????? aż włosy mi się chce z głowy rwać z rozpaczy.... ;)
OdpowiedzUsuńkamena
Moim zdaniem kiecka nie jest asymetryczna tylko tak wygląda kiecka jak się ją zdejmuje. Zsunęła już prawie jedną część, toż i asymetria wskutek ruchu :) Wszak jest wygięta, moje ciuchy też tracą symetrię w trakcie zdejmowania ;) Swoją drogą, dla mnie najpiękniejsze sukienki ever to te z odkrytymi plecami. :)
UsuńO, dokładnie tak jak Rejczel mi się wydaje..że ona się powoli i leniwie rozbiera, albo powoli i leniwie ubiera...chyba bardziej rozbiera...tak czy inaczej obraz jest dla mnie bardzo, ale to bardzo erotyczny i zmyslowy.
Usuńbuu, gdybym tylko mogła to widzieć, te zmysłowe rozbieranie się.... :( a widzę jedno ramiączko cienkie a drugie szerokie i już nie potrafię tego odzobaczyć :(
UsuńWięc - oba są tej samej szerokości, tyle, że jedno, zsuwając się, zostało "zwałkowane".
UsuńCzy to Cię uspokaja?
A kiecka nie jest asymetryczna.
I wiesz, rozumiem twój niepokój.
Justynko dziękuję! Myślę, że ona się ubiera, nie powiem, po czym.