Wczoraj w nocy rozpoczęłam - z duszą na ramieniu - duftart do Poison. Aż tu nagle - fiolet się skończył. Byłam pewna, że mam drugą tubę - ale nie.
W związku z tym postanowiłam na niedzielę wziąć sobie do roboty jakiś miły duftarcik (do Ósemek albo CdG klasycznego), który może będzie praco- i czasochłonny, ale mnie nie sponiewiera.
Tło - udało się świetnie.
Szkic - wyśmienicie.
Ha! ha! już zacierałam ręce na wolny wieczór w rodzinnym gronie.
Dokładnie wiedziałam, co mam robić - kolor ustalony, farba jest, praktycznie można sobie wesoło gwarzyć malując.
Dość szybko zorientowałam się, że nie jest dobrze.
Ale - co to dla mnie.
Szast - prast i wytarte.
Drugie podejście - ok.
Po godzinie - rzut oka - nie, jednak nie.
I zaczęła się jazda.
Wszystkie stany emocjonalne w odstępach czasem minutowych - rozczarowanie, ulga, nadzieja, wściekłość, bezsilność, nagła euforia, poczucie klęski.
No i jak ja się mogę czuć?
Jakby po mnie walec przejechał, tym bardziej, że to, co widzę na sztalugach mnie nie satysfakcjonuje.
Wojtek i Gustaw, patrząc, jak zamaszystym krokiem przemierzam po raz kolejny trasę pracownia - łazienka, spojrzeli po sobie "Będzie wybitny obraz" szepnął Wojtek.
Ale wiecie, co? Nie wierzę.
Chyba, że...
Kończę - zabieram konika pod prysznic.
Kciuki proszę!
Kciuki są ! Te chłopaki twoje to się mają z Tobą :) i wybitnymi obrazami...
OdpowiedzUsuńOj, mają, mają. Im dalej w las, tym więcej drzew...
UsuńBardzo są kochani
Będzie dobrze! :kciuki:
OdpowiedzUsuńDziękuję, Gryxiu!
UsuńNo mnie też się podoba😊. Spokojnie..
OdpowiedzUsuńTo, co jet teraz, nawet do konia jest niepodobne. Ani do niczego.
UsuńNo tak, tak, ale mówiłam, że jest / był udany - i całkiem nieaktualny...
OdpowiedzUsuńkciuk jeden i drugi i paluchy u stop!
OdpowiedzUsuńO rety, dziękuję! Czuję się silniejsza - te stopy chyba działają
Usuń