WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 18 marca 2015

Poison czas zacząć!

Szanowni Państwo - Poison Dior.
Zapach - gigant, kamień milowy.
Poison powstało w 1985. roku. Przejęcie odbiera mi głos - bo dla mnie to jedne z najważniejszych perfum wszechczasów. Tak, nie przesadzam.
Ciężkie - ale przestrzenne, śmiałe, tajemnicze, zmysłowe, dymne, z wyraźną nutą śliwki, ale niedosłowne. Ubierające, ozdobne - lecz nie umizgujące się, nie łaszące. Wprost przeciwnie. Mają swoje dozgonne zwolenniczki, lecz dla niektórych mogą być nawet... śmierdzące, nie bójmy się tego słowa (np Mama nazywa je dławiącymi)..
Kompozycja ponadczasowa, nie ma mowy o "babcinym" charakterze. Mimo reformulacji wg mnie na szczęście nie ucierpiały. A jednak nosić ich nie mogę, choć wącham z ekstazą - dla mnie zbyt... angażujące zmysły. Towarzystwo takich zapachów odbiera mi głos - nie tyle z powodu zachwytu, co niemożności skupienia się na czymkolwiek innym. A więc - nieoswojone. I chyba mi to nie przeszkadza. Nie jestem kobietą Poison...
Bo na obrazie bezwzględnie musi znaleźć się kobieta.

Zaczęłam od kolorów - złoto z fioletem, w mnóstwie odcieni. Od tych najciemniejszych, prawie czarnych tonów, do prawie brązów i niebieskości.




Mam tak wielkie oczekiwania wobec tego obrazu, że tylko malowanie mnie ratuje - absurdalnie. Podczas pracy - w transie, można powiedzieć, nie ma miejsca na nerwy, na cokolwiek innego - o ile oczywiście dobrze mi idzie - to idzie.
A jak nie...
...ale to już zupełnie inna historia i proszę Muzę, by była łaskawa podczas pracy nad Poison.

2 komentarze: