Po zaciekłej walce, w której zdjęcia z maila nie dały się zamieścić gdziekolwiek w innej wielkości, niż znaczek pocztowy - prezentuję wybraną część.
Na początek - ja
Ciszę przed wernisażem przerywał tupot małych stóp
Załoga zmobilizowana - pocztówki pod ladą
I się zaczęło
Nawet Wojtek się wciągnął i zaciągnął - chyba Czachą (Love Manic Neotanric - Noga na obrazie).
Będzie więcej zdjęć, tak myślę, tylko komputer zadaje mi za wiele pytań po angielsku na dodatek. I po polsku nie znałabym odpowiedzi.
Wiecie, że wciąż się cieszę!
A jeszcze dzisiejszy wywiad, połączony z obchodem "po obrazach", kiedy rozmarzyłam się przy Eau de Soir i rozsnułam historię powstania szyprów, ach.
Dobrze, że moje oprowadzanie odbyło się po nagraniu, bo wprawiłam Panią z PAPu w oszołomienie.
Siebie troszeczkę też.