WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wszystkie obrazy - rocznica. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wszystkie obrazy - rocznica. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 marca 2013

Pierwsza rocznica Brulionu Malarskiego - Obrazy


Proszę Państwa, Brulion Malarski obchodzi dzisiaj pierwsze urodziny!

Pamiętam gorące linie telefoniczne, konsultacje, strony w kratkę gęsto zapisane ewentualnymi tytułami.
No i ta szczególna ekscytacja, gotowanie się pod czaszką.

Czego oczekiwałam od bloga?

Że będę mogła nareszcie pisać jakby publicznie i oczywiście - że czeka mnie nieustająca wystawa.
Zawsze lubiłam malować w pracowni, w towarzystwie. Dlatego "praca domowa" ma z mojego punktu widzenia, wiele minusów. Nie jestem typem samotnika.
Brulion sprawił, że poczułam przynajmniej namiastkę żywego kontaktu.

Teraz podziękuję - Wam, Szanowni Czytelnicy, którzy tu zaglądacie i zostawiacie komentarze (pisałam, jak są dla mnie ważne - BARDZO)

Myślałam, jak uczcić rocznicę i najwłaściwsze wydało mi się pokazanie Państwu jeszcze raz, ale wszystkich w jednym wpisie, obrazów powstałych w ciągu ostatniego roku.

Zapraszam do oglądania!

Zaczęło się od Kota, który w miarę malowania stawał się coraz grubszy.




 Świętych i święte załatwię hurtem - tutaj Św. Jacek, Wojciech i Barbara z Lwem.





Powstały też obrazki z serii Panienek.

Ewa - na nowej drodze życia, w rzeczywistości tuż po ślubie wtedy.




Katty - podróżniczka, którą pozbawiłam całkiem praktycznego stroju do górskich wędrówek.




Dominika - powstawała w polowych warunkach, na wyjeździe. Pod koktajlowy stolik musiałam podłożyć puszki z farbą (na szczęście znalazły się trzy)




Teraz obrazek - niespodzianka. Parę znajomych uknuło spisek, żeby jedna z nich w prezencie dostała coś, czego się zupełnie nie spodziewa.




I Kota - przechodziła liczne metamorfozy, w ciągu których park w Oliwie został przerobiony na rzymski apartament.



Powstało też parę obrazów "industrialnych".
Pejzaż miejski, mój ulubiony.




Elektrociepłownia Siekierki. Teraz zrobiłabym ją inaczej.




Jeszcze jedne domy dla Taty.




I Parowozik dla przyjaciółki.




Wieżowiec, który okazał się Wieszakiem




Latarnie, pod którymi dykta wciąż nie powróciła do pierwotnego kształtu, tak je katowałam.




No i oczywiście - z grubej rury - Słup



Poza malusieńkim Lwem, ożył jeszcze Pies, dla Klienta, który ma już trzy moje obrazy (dobry klient, dobry)




Wreszcie Autoportret, którego ostatecznie nie lubię. Kiedy do mnie wróci z wystawy, chyba go zamaluję i może przetrę. To nie ja. Sztywny i jakiś taki...



Wreszcie obrazy najświeższe, malowane na wystawę w Mon Credo.







W części drugiej - rysunki - ofiary mody i inne.
A ja tymczasem oddalam się do pracy nad nowym obrazem do Mon Credo.

I, nie ukrywam, jestem wzruszona.