Ponieważ pracuję nad niespodziankami, które mogę wkleić dopiero wtedy, gdy dojdą do szczęśliwych, mam nadzieję, właścicieli, więc postanowiłam odnowić cykl Ofiary Mody, bo na koncercie Kasi Cygan (świetna!), byłej żony Wojtka, naszło się ich wiele - mimo niezobowiązująco plenerowych okoliczności.
Panią, która wylewała się z plastikowego krzesełka, postanowiłam oszczędzić - w końcu pewnie wcale ze swojego wyglądu nie była zadowolona.
W przeciwieństwie do panienki typu lachon.
Zacznę od góry - fale tlenione sztywne, trzeszczące przy dotyku, oczy typu czarne dziurki (typ makijażu), pyszny dekolt z wisiorem w formie krzyża, koszulka biała na ramiączkach, przykrótka, żeby było widać pępek z kółkiem jak w nosie byka, tylko mniejszym, legginsy białe - a na deser zostawiam obuwie, a raczej złożony obiekt wykonany jakby z białej ceraty, metalu, szkła i sztucznego jedwabiu.
Nie wiem, jak je nazwać - mankiety? Ozdobione diamentami i ćwiekami oraz imponującą kokardą z niby jedwabiu, wielką jak monstrualny motyl. Paznokcie u nóg francuskie, z białym, szerokim brzegiem.
Na ręku niezliczona ilość bransoletek z wisiorkami, na drugim za to blacha nad łokciem, z wyciętym, jak w wychodku, serduszkiem.
Drugi wiktim - młodzieniec. Fantazyjny irokez z pasemkami, bluza z wzorem "wieniec laurowy", oplatającym ramiona, spodnie celowo dresowe (dressowe) z troczkiem dyndającym w okolicy intymnej, krok o 30 cm niżej i buty białe, glanotrampki z paseczkiem w szufkach i z klamereczką, też jakby z ceraty wyciętym.
Wyraz twarzy zaczepny, kontrastujący z bardzo chudą szyjką
Gucio tymczasem stał się zadeklarowanym miłośnikiem środków komunikacji miejskiej. Biletu nie wypuszcza z rąk. Nigdy.
Nawet przy przenosinach do łóżeczka.
A w ogóle Gustaw od niedawna jest jakby wujkiem (dla Juliana, synka bratanicy Wojtka)
Nawiązali coś w rodzaju dialogu, niekompletnego z powodów oczywistych.
Potem Gucio westchnął : "O, ja bym chciał, żeby ten dzieciak już dorósł!"
WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Faszynviktims. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Faszynviktims. Pokaż wszystkie posty
środa, 20 sierpnia 2014
środa, 18 czerwca 2014
Ofiary Mody - w oczekiwaniu na Panienkę
Obserwuję ostatnio wysyp tzw. faszyn wiktimów, a ponieważ nie chcę uprzedzać faktów i za wcześnie pokazywać ostatniej Panienki, pomyślałam sobie, ze aż żal, żeby takie kwiatki się zmarnowały.
Na początek - zażywna pani, widziana w ruchu, która wyglądała tak, jakby szukała kogoś, komu można rzucić się w ramiona, czym budziła pewien respekt wśród osób na przystanku.
Zainteresowanie wzbudziła jej dolna część garderoby, zazwyczaj zwana spódnicą. Tu jednak płachta materiału o dużej powierzchni, w kolorze brudnoróżowym, wyglądała jak część spadochronu, który rozwinął się przy lądowaniu. Albo jak meduza, zamiast wody nadęta powietrzem.
Na dole ten przyodziewek ściągnięty został gumką, przez co wyglądał jak półprodukt krawiecki.
Ofiara druga stanowiła pewne niebezpieczeństwo dla przechodniów, ponieważ siedząc na ławce, przez siebie wypuszczone miała czuby butów, cienkie, puste i żałośnie pogięte, jak puste strączki od fasolki szparagowej.
Stylizację uzupełniały paznokcie (Gucio powiedziałby pazury) o podobnym, zaostrzonym kształcie.
Podparciem dla pięt (na szczęście czystych) były obcasiki - podpórki zwane kaczuszkami, jakby od nowości rozgniecione ciężarem właścicielki.
Pani nr 3, agresywna zresztą perfumowo (zapach ten musiał posiadać dużą moc, skoro przebił się przez moją zapachową, awangardową kreację - Don't get Me Wrong, Baby, I don't Swallow firmy Etat Libre)
Może od góry - sam czubek stanowiło coś, co kiedyś było włosami, a teraz sianem, które przeszło wszystko i strukturą przypomina moje najbardziej sfatygowane pędzelki.
Potem ciemne okulary na draperii w formie opaski bandażowej, kolosalna bluza - nietoperz gigant z napisem ( patrz rys.) i kalesonospodnie pomarszczone i wąskie w łydkach, za to nonszalancko niedopasowane wyżej, z krokiem poniżej kolan.
Trampki.
I chichuahua.
Faszyn Wiktimy złowiłam w drodze na wystawę - uchylę tu rąbka tajemnicy, że przygotowuję się już do Krytycznego Piątku.
Ale wcześniej - druga odsłona Miłośniczki Kryminałów.
Na początek - zażywna pani, widziana w ruchu, która wyglądała tak, jakby szukała kogoś, komu można rzucić się w ramiona, czym budziła pewien respekt wśród osób na przystanku.
Zainteresowanie wzbudziła jej dolna część garderoby, zazwyczaj zwana spódnicą. Tu jednak płachta materiału o dużej powierzchni, w kolorze brudnoróżowym, wyglądała jak część spadochronu, który rozwinął się przy lądowaniu. Albo jak meduza, zamiast wody nadęta powietrzem.
Na dole ten przyodziewek ściągnięty został gumką, przez co wyglądał jak półprodukt krawiecki.
Ofiara druga stanowiła pewne niebezpieczeństwo dla przechodniów, ponieważ siedząc na ławce, przez siebie wypuszczone miała czuby butów, cienkie, puste i żałośnie pogięte, jak puste strączki od fasolki szparagowej.
Stylizację uzupełniały paznokcie (Gucio powiedziałby pazury) o podobnym, zaostrzonym kształcie.
Podparciem dla pięt (na szczęście czystych) były obcasiki - podpórki zwane kaczuszkami, jakby od nowości rozgniecione ciężarem właścicielki.
Pani nr 3, agresywna zresztą perfumowo (zapach ten musiał posiadać dużą moc, skoro przebił się przez moją zapachową, awangardową kreację - Don't get Me Wrong, Baby, I don't Swallow firmy Etat Libre)
Może od góry - sam czubek stanowiło coś, co kiedyś było włosami, a teraz sianem, które przeszło wszystko i strukturą przypomina moje najbardziej sfatygowane pędzelki.
Potem ciemne okulary na draperii w formie opaski bandażowej, kolosalna bluza - nietoperz gigant z napisem ( patrz rys.) i kalesonospodnie pomarszczone i wąskie w łydkach, za to nonszalancko niedopasowane wyżej, z krokiem poniżej kolan.
Trampki.
I chichuahua.
Faszyn Wiktimy złowiłam w drodze na wystawę - uchylę tu rąbka tajemnicy, że przygotowuję się już do Krytycznego Piątku.
Ale wcześniej - druga odsłona Miłośniczki Kryminałów.
poniedziałek, 12 listopada 2012
Fashion Victims (FV) część 2
Przypominam, teksty Futryk Pluszynski, ilustracje - ja.
FV 1
Dobra, będzie od góry
na głowie wąska opaska z "włosów" w kolorze blond (a włosy obiekta szatę)
na szei obiekta chuść orientalcepel black,
plaszczyk obiekta fuksjofioletowy, filcawy i militarniawy, z paskiem z tegoż materiała
poniżej płaszczyka obiekt był wyposażony w czarne skinny, białe skarpety (bawełna, nie zochy rajstopiane - i wyższe, w skinach niknące (w końcu żymno jest))
Obiekt silnie umakijażowany i ładny z twarzy, aczkolwiek sprawiał wrażenie ogólnie bazarkowe.
FV 2
rurki miętowe, bokserka ombre biało szara, kamizelka czarna, na łbie żółtko w układzie holyłódzkim,
cop glasses,
na stopach piptoły na platformie nude, na nagich zsiniałych stopach (a jest zimno, piśdzink i pada)
a, i kuferek profesjonalnej kosmetyczki miało
FV 3
maly, mocno kwadratowy, żeński,
ramoneska miętowa,
mini bandaż najpierw camel, potem cytryna (za 2 razą)
rajty nude, workery grafit
na łbu czapka typ krasnal ombre seledyn fiolet z pomponem
I specjalnie zostałam w domu (a nie poszłam na horror, słaby i krótko grany - ostatnie seanse) żeby wpis był na rozweselenie poniedziałku. Bo jakiś kiepski dziś nawet nie wiem, jak to się nazywa - wisi w pogodzie i jest albo dobrze, albo źle wpływające.
Mój bioprąd (czy tam coś) intelektualny jest dziś poniżej poziomu, ale nie wpływa na wesołość.
FV 1
Dobra, będzie od góry
na głowie wąska opaska z "włosów" w kolorze blond (a włosy obiekta szatę)
na szei obiekta chuść orientalcepel black,
plaszczyk obiekta fuksjofioletowy, filcawy i militarniawy, z paskiem z tegoż materiała
poniżej płaszczyka obiekt był wyposażony w czarne skinny, białe skarpety (bawełna, nie zochy rajstopiane - i wyższe, w skinach niknące (w końcu żymno jest))
Obiekt silnie umakijażowany i ładny z twarzy, aczkolwiek sprawiał wrażenie ogólnie bazarkowe.
FV 2
rurki miętowe, bokserka ombre biało szara, kamizelka czarna, na łbie żółtko w układzie holyłódzkim,
cop glasses,
na stopach piptoły na platformie nude, na nagich zsiniałych stopach (a jest zimno, piśdzink i pada)
a, i kuferek profesjonalnej kosmetyczki miało
FV 3
maly, mocno kwadratowy, żeński,
ramoneska miętowa,
mini bandaż najpierw camel, potem cytryna (za 2 razą)
rajty nude, workery grafit
na łbu czapka typ krasnal ombre seledyn fiolet z pomponem
I specjalnie zostałam w domu (a nie poszłam na horror, słaby i krótko grany - ostatnie seanse) żeby wpis był na rozweselenie poniedziałku. Bo jakiś kiepski dziś nawet nie wiem, jak to się nazywa - wisi w pogodzie i jest albo dobrze, albo źle wpływające.
Mój bioprąd (czy tam coś) intelektualny jest dziś poniżej poziomu, ale nie wpływa na wesołość.
poniedziałek, 5 listopada 2012
Fashion Victims (FV) - Część Pierwsza
Jakiś czas temu, na forum perfumowym, napotkałam teksty - właściwie recenzje, opisujące ze szczegółami ofiary mody. Ot, tak, jako ciekawostki.
Zachwyciły mnie, a jednocześnie na tyle silnie podziałały na wyobraźnię, że postanowiłam, jako ilustratorka z wykształcenia i zamiłowania, zabrać się do roboty.
Autorem jest osoba, którą mam przyjemność znać osobiście - Futryk Pluszynski.
I, choć mnie korci, nic więcej nie dodam od siebie.
Proszę uprzejmie:
FV (Faszyn Viktim) nr 1
Studentka na egzam jadęca
od dołu:
oksfordy na szpilce, zochy czarne z lecącym oczkie
legins domowy skulkowany na zupie, wykończony koronką pęcinową
żakiet / marynarka
twarz pomararańcz solar,
usta cieliste, tuszu czarnego do rzęs grubo
(obiekt po prawej stronie na dole to oczywiście lecące oczko)
FV nr 2
Krotki a nabity był - "weźmij krasnoluda i uczesz go gładko a z warkoczem"
Przyodziewek od góry:
bluzka power shoulders z długim, turkus, na plecach wywietrznik trójkątny
spódnica bandaż, stan wysoki
na odnóżach połyskliwy lajkrak - rajstopy psujajeczne
Na końcu dolnym czeszki białe
Na końcu górnym róż brzoskwiniowy na policzkach całych, nieco roztarte krawędzie
Włos blond, zaczesany, z tyłu krótki warkocz typu dobierany
torba worek z brązowego krokodyla połysk
efekt ogólnego wpudzianowania
(a torbę z krokodyla ze wzrokiem widać?)
FV nr 3
zaczynając od dołu tą razą:
oficerki w kolorze camel,
legginsy bawełniane typu wypchło mnie sie kolanko, w kolorze spranyblack
torba gorzkoczekoladowa typu worek ze "złotym" okółkowaniem
spódnica bombka granatowa
kurtka - pilotka bez futra kołnierzanego, w kolorze odchodowym
(coś między musztardą a camelem)
na szei chuść orientalcepel biały
łep był najciekawszy - włos w kolorze kasztan, takiego stana, że mi sie zaczeli same palce ruszać do natłuszczania
większość włosa spięta tzw. szczęką a grzywa przypięta z boku czymś superanckim:
takie coś z burberyjnej krateczki, okazałości średnicznej co najmniej 10 cm,
ozdobione wewśrodku "perłą" i "diamentem" w rozmiarach 2 na 2 cm każden
I to by było na tyle.
Mam zamiar wprowadzić Faszyn Viktims jako cykl.
Oczywiście będę bardzo wdzięczna za komentarze - bo jeśli ktoś wejdzie i nic nie napisze, to ja nic nie wiem - czy się podobało, czy nie np.
A w tej chwili szczególnie mi na tym zależy, bo to nowa forma.
Zachwyciły mnie, a jednocześnie na tyle silnie podziałały na wyobraźnię, że postanowiłam, jako ilustratorka z wykształcenia i zamiłowania, zabrać się do roboty.
Autorem jest osoba, którą mam przyjemność znać osobiście - Futryk Pluszynski.
I, choć mnie korci, nic więcej nie dodam od siebie.
Proszę uprzejmie:
FV (Faszyn Viktim) nr 1
Studentka na egzam jadęca
od dołu:
oksfordy na szpilce, zochy czarne z lecącym oczkie
legins domowy skulkowany na zupie, wykończony koronką pęcinową
żakiet / marynarka
twarz pomararańcz solar,
usta cieliste, tuszu czarnego do rzęs grubo
(obiekt po prawej stronie na dole to oczywiście lecące oczko)
FV nr 2
Krotki a nabity był - "weźmij krasnoluda i uczesz go gładko a z warkoczem"
Przyodziewek od góry:
bluzka power shoulders z długim, turkus, na plecach wywietrznik trójkątny
spódnica bandaż, stan wysoki
na odnóżach połyskliwy lajkrak - rajstopy psujajeczne
Na końcu dolnym czeszki białe
Na końcu górnym róż brzoskwiniowy na policzkach całych, nieco roztarte krawędzie
Włos blond, zaczesany, z tyłu krótki warkocz typu dobierany
torba worek z brązowego krokodyla połysk
efekt ogólnego wpudzianowania
(a torbę z krokodyla ze wzrokiem widać?)
FV nr 3
zaczynając od dołu tą razą:
oficerki w kolorze camel,
legginsy bawełniane typu wypchło mnie sie kolanko, w kolorze spranyblack
torba gorzkoczekoladowa typu worek ze "złotym" okółkowaniem
spódnica bombka granatowa
kurtka - pilotka bez futra kołnierzanego, w kolorze odchodowym
(coś między musztardą a camelem)
na szei chuść orientalcepel biały
łep był najciekawszy - włos w kolorze kasztan, takiego stana, że mi sie zaczeli same palce ruszać do natłuszczania
większość włosa spięta tzw. szczęką a grzywa przypięta z boku czymś superanckim:
takie coś z burberyjnej krateczki, okazałości średnicznej co najmniej 10 cm,
ozdobione wewśrodku "perłą" i "diamentem" w rozmiarach 2 na 2 cm każden
I to by było na tyle.
Mam zamiar wprowadzić Faszyn Viktims jako cykl.
Oczywiście będę bardzo wdzięczna za komentarze - bo jeśli ktoś wejdzie i nic nie napisze, to ja nic nie wiem - czy się podobało, czy nie np.
A w tej chwili szczególnie mi na tym zależy, bo to nowa forma.
Subskrybuj:
Posty (Atom)