WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 27 lutego 2019

Radosne dobijanie obrazu

Oprawiłam obraz pięknie, chciałam powiesić na ścianie i wtedy się okazało, że jest jeszcze niegotowy.
Co zrobić, dwa dni temu czułam, że to jest to, koniec ostateczny, dziś, po malowaniu nowego (zresztą) chciałabym dokonać MALEŃKICH zmian.
Sama się śmieję, bo z tych poprawek często wynika nowa praca... chociaż za prawie każdym razem wydaje mi się, że to kwestia kwadransa (po czym następuje tydzień roboty).


A tak zmieniał się obraz - w kolejności chronologicznej:



Potem wykonał zwrot o 180 stopni -


...po czym :


zrobił się niebieski



Potem jakiś taki pastelowy


Potem była jazda z pomarańczowym i na razie tak zostało


Już wiem, co mam zrobić, tzn tak mi się wydaje, hehe.
Proszę nie podpowiadać.
Żarcik taki.

Ascendent w Pannie. Dlatego jestem taka upierdliwa.

środa, 20 lutego 2019

Życie jak sen

Kiedy to się zaczęło?
Późną jesienią zeszłego roku zostałam włączona do programu zdrowotnego. Chodzi o ustabilizowanie sytuacji. Na początku nie odczuwałam żadnych zmian (czytaj: skutków ubocznych), ale od ponad miesiąca śpię jak nigdy dotąd.
Zawsze, właściwie taki to los sów, w pełni formy zaczynałam być po południu i później, ale żeby walczyć ze sobą niemal cały dzień, żeby sobie nie chrapnąć, to się nie zdarzało.
No więc, ten tego, przestałam walczyć.
Sypiam kiedy mogę, tak to ujmę.


Czy różni się dzienny sen od nocnego? Zdecydowanie tak. Jest intensywniejszy, po parę "odcinków" w jednej sesji. Zamykam oczy i przenoszę się do innej rzeczywistości, jak w filmie fabularnym, w którym zresztą występuję jako jedna z postaci, wcale nie zawsze pierwszoplanowa.


Właściwie zaczęłam czekać na te sny.



Warstwę fabularną pomijam świadomie, co nie znaczy, że nie ma znaczenia.
Jednak jako tworzywo do obrazów liczy się nastrój, budowany kolorem i światłem.



Przecieram więc szybkę w okienku wyobrazni. W okienkach - bo każde jest inne.


Drzwiczki są otwarte


Coś patrzy z kałuży? Czy mi się wydaje?


Dobrych parę tygodni i święto. Siedzę i patrzę.


Nie ma ani jednego przypadkowego detalu


"Ekran Mandarino"
70 x 50 cm
akryl na płycie


Ten obraz idzie do mnie na ścianę.
Jest pierwszym, w którym zawarłam wszystko, co chciałam.
Od wczoraj mam nowy podpis, bardzo specjalny, bo Gustaw w tym maczał paluszki. Napiszę wkrótce.

W jakim kolorze będzie dzisiejszy sen?
Nie mam nic przeciwko pomarańczowi.

niedziela, 17 lutego 2019

Pogoń za ogonem

Naprawdę komiczne.
Maluję obraz "z nastrojem" i w zamyśle kojący, tymczasem we mnie nie ma spokoju.
Roznosi mnie energia, która nic konkretnego nie daje, poza chęcią niszczenia.

Tak było :





Całkiem przyjemne kolorki, pastelowa miękkość.
To nie. Nie pasowało mi. Wkurzał mnie ten obraz.
Musiałam wziąć pumeks i wytrzeć ile się dało.

Przypomina mi się zdarzenie z liceum. Nasza wychowawczyni, pani K. sprawiała wrażenie poczciwej, spokojnej osoby, ale moja klasa dała jej strasznie w kość. Kobieta, którą miano za zrównoważoną, przeżyła z nami gehennę - szkolną wycieczkę. Dziwne, że wszyscy cało wrócili, naprawdę.
Kiedy nadeszła godzina wychowawcza, pani K. weszła do klasy, jakby ją ktoś wystrzelił, czerwona na twarzy, potem zbladła, chwyciła dłonią kant biurka, aż jej palce zsiniały i nagle ryknęła histerycznie :
"Pamiętajcie, że jestem waszym przyjacielem!!! ROZUMIECIE???!!!"

Takie to moje malowanie teraz jest.



Kiedyż ja się uspokoję, do ciężkiej cholery!