WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 24 kwietnia 2019

Jesienna WYSTAWA - duftart

A więc... we wrześniu, a konkretnie 20.09 otwieramy ze Snem Nocy Letniej moją drugą (po czerwcowej na Chopina 5) wystawę z duftartami! Właśnie dziś z Panią Urszulą Buyuly, dzięki której to się zadzieje, wybierałyśmy obrazy na wystawę.


Przypomnę - duftart to moja autorska nazwa na obrazy związane z zapachem . Wystawy duftartu, a więc i u Violi Śpiechowicz i we Śnie Nocy Letniej, charakteryzują się tym, że jednocześnie wącha się i patrzy. Czyli eksponuję prace malarskie wraz z zapachem, do którego je tworzyłam lub z zapachem, którego używałam przy konkretnym obrazie.

Sen Nocy Letniej na ulicy Oleandrów to więcej niż perfumeria. Urządzane tam są wystawy, prowadzone warsztaty, wykłady.

Sen Nocy Letniej poza wszystkim jest naprawdę przepięknym miejscem.




Jestem bardzo szczęśliwa!

Dwie wystawy (póki co!) w tym roku - późnowiosenna i wczesnojesienna.


Przypomina mi się żart - co jest gorszego od koncertu na fortepian? Koncert na dwa fortepiany!
Nie na temat, ale i tak skorzystam z okazji, bo mam świetny humor.


Zapraszam więc serdecznie na wystawy, tym bardziej, że obrazy na nich będą różne. Oczywiście zapachy też. No i okazja do poznania moich autorskich perfum - NeyOne.

A teraz idę ustalić sobie plan pracy.

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Dobre wiadomości - WYSTAWA

Szanowni Państwo, z wielką radością zapraszam na moją wystawę, która otworzy się w imieniny miesiąca - 06.06.2019 na Chopina 5.


Tam była kiedyś perfumeria (Horn & More), w której po raz pierwszy zetknęłam się z zapachami abstrakcyjnymi - więc nie naśladującymi niczego. Z industrialnymi - jak Odeur 71 Comme des Garcons (zapach kserokopiarki i kurzu na rozgrzanej żarówce), Klej tej samej firmy, który mnie oszołomił, z Sekretnymi Wydzielinami Etat Libre d'Orange, od których odrzuciło mnie na przeciwległą ścianę.

To miejsce było dla mnie szczególne, zmartwiłam się, kiedy usłyszałam, że perfumeria przestaje istnieć...
"Nie ma przypadków, są tylko znaki". Właśnie tam swój butik, showroom, ma wspaniała projektantka Viola Śpiechowicz




Teraz na Chopina wiszą Jej prace - wykonane z nitek, a najlepsze jest to, że Viola przeniosła je na materiał!




06.06 to jest czwartek, zapraszam na 19stą.
Będą to obrazy zapachowe - czyli eksponowane jednocześnie z zapachem, w którym je malowałam. Czyli nie tylko uruchomiony jest zmysł wzroku, ale również węchu.

Obrazy nie pokazywane na żadnej wystawie, większość nigdzie nie pokazywana, bo dopiero powstają lub są w planach. No co. Suknię mam, to podstawa.

To moja pierwsza wystawa od barcelońskiej w 2015 roku, więc chodźcie, moi drodzy, popatrzeć, powąchać i posłuchać mnie. Potrwa tydzień.


Zapraszam serdecznie! Niech będzie gwarno i wesoło.

sobota, 20 kwietnia 2019

Małe Zmartwychwstanie

Poszła tam z marszu, zwyczajnie, niemal jak na spacer.
W korytarzu zobaczyła fotele, na których siedziała pięć wcześniej z tatą. I pięć lat temu pożegnała go, błądząc po podziemiach Centrum.

W ręku niosła zwitek papierów, otrzymała numer w Systemie, z trzynastką w pierwszych cyfrach. Niedobrze. Dostała tekturkę złożoną na dwoje, z pustymi przegródkami, które później, przez prawie rok, zapełniały się datami.

Nawet, jeśli czekała pod gabinetem, czuła się, jakby poza czasem. Zrobią biopsję, pobiorą, co trzeba i pójdzie sobie, do swojego świata, do synka i męża, piesek tak samo włoży w szparkę wejścia do domu czarny nos, chcąc szerzej otworzyć drzwi. Tylko najpierw ta chwila


Biopsja. Najpierw znieczulenie. Pani doktor ma piękną spódnicę, ale perfumy drażniące. "Materiał do badań" - kawałek czegoś chorego czy zdrowego? Machina ruszyła.


To, co było w niej, wyszło już na zewnątrz. Będą się temu przyglądać, badać, naświetlać, a potem powiedzą. Myślała, że za trzy tygodnie.


Wróciła do domu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Piesek chodził zaniepokojony, z nosem przy jej łydce. Namalowała obraz, na który nie patrzyła przez CAŁY TAMTEN CZAS.
Nadeszły Święta Wielkanocne, myślała o tym, co się stało na krzyżu, potem w grobie.
Mijały tygodnie.
Trzeci tydzień.
Czwarty.
Piąty.
Szósty. Stało się. Stało się znacznie wcześniej. Kiedy umarł Tata? Kiedy wycięli "jej" drzewa?
Obraz powędrował w kąt, pod spód wszystkich płyt.

Była w Systemie, w tekturce skończyły się przegródki, dostała drugą "kontrolkę". Nie mówiła o sobie "jestem chora" - mówiła "leczę się". Niby to to samo, ale choroba oznacza bierność, stagnację. Leczenie to aktywność, pomoc.
Po co przyszła do Centrum? PO  MOC.
Przypominała sobie słowa V. "To nie jest jeszcze takie najgorsze, przez co się przechodzi".
M. dzwoniła codziennie, mimo mnóstwa swoich problemów.

Teraz znowu są Święta, chociaż wciąż jeździ do Centrum, nazwała je "Centrum Zaskoczeń" albo "Centrum Towarzyskim". Po Moc. Moc.
Wczoraj wyciągnęła ten obraz. Zapachniało nie ruszanym przez miesiące kurzem.


Ja nie chcę wiele:
Ciebie i zieleń,
i żeby wiatr kołysał
gałęzie drzew,
i żebym wiersze pisał
o tym, że...
każdy nerw,
każda chwila samotna,
każdy ból - jakże częsty, jak częsty! -
zwiastuje otchłań,
mówi : nieszczęsny....

ja nie chcę wiele,
ale nie mniej niż wszystko:
Ciebie i zieleń
i żeby listkom
akacji było wietrznie,
i żeby sercu - bezpiecznie,
i żeby kot się bawił firanką
jak umie
żeby siedzieć na jerozolimskim ganku
i nic nie rozumieć.

Pętacki wiersz
sam wiesz, że łżesz,
ale dlaczego tak boli, tak boli?
chyba już nic nie napiszę
w ogromną i groźną ciszę
schodzę powoli

ja nie chce wiele:
Ciebie i zieleń...

Powiem Wam : mam zieleń i nie myślę. Oto sukces. Gdybym pisała takie wiersze, byłoby mi dużo trudniej. A więc piszę : Alleluja! Chrystus zmartwychwstał!
Wesołych Świąt, moi drodzy czytelnicy.


Na obrazie nie ma już ani kawałka czerni (ani bieli). Zaczynam nowy. Cieszmy się! Bądźmy szczęśliwi! To nie może być aż tak trudne, jak się wydaje. Niektórym, nie mnie.

Wiersz : Władysław Broniewski Zielony wiersz

czwartek, 18 kwietnia 2019

Obrazy na Pokaz - podsumowanie

Dziś zapraszam do obejrzenia w jednym odcinku obrazów na pokaz. Sztuk 10.

Siostra



Dom ze Światełkiem(Petroleum Histoires de Parfums)





Skarb (Skarb Humięcki & Graef)



Zjawa (Ad_rett Nomenclature)



Bloki (Eau De Merveilles Hermes)



Oczekiwanie (L'Orpheline Lutens)



Obiekt (Hummingbird Zoologist)



Wartownik (NeyOne - mój zapach)



Metal Hurlant (Metal Hurlant Parfumerie Generale)



Skrzypłocz (Skrzypłocz Mo61)


Pamiętacie bary mleczne, a w nich jadłospis - tablicę z plastiku z rowkami, do których wsadzało się literki? W niektórych barach (Barbakan, Bambino) jeszcze są. To przez nie polubiłam skróty. Kisz kap, kot miel, kurcz piecz itd - i dlatego Obr na Pok.

Na koniec jeszcze przypomnę, że chociaż obrazy funkcjonują samodzielnie, sensem mojej autorskiej ekspozycji jest pokazać prace w towarzystwie zapachów, w których malowałam konkretne akryle.
Wszystkie mają rozmiar 70 na 50 cm, a ja się teraz (tzn teraz idę spać) biorę za DUŻE.

środa, 17 kwietnia 2019

Obr. na Pok. - odc.10 - Metal Hurlant

No. Prawie uporałam się z obrazami zaległymi - i oto nadszedł czas na Metal Hurlant.


To jest nazwa zapachu Parfumerie Generale.
Niepokojący.
Chłodno - ciepły
"Nieludzki"


Moja Mama powiedziała mi kiedyś, kiedy nosiłam jedne z pierwszych swoich industrialnych perfum :
"Nie pachniesz jak człowiek. Pachniesz jak zjawisko"
"Zjawisko??"
"Na przykład atmosferyczne".

Ewidentnie coś się pali w tym zapachu. W niebo lecą płatki spopielałe, jak chmurki



Ale dym zza drzwi przypomina ciekły azot - pic i fotomontaż. Bo mi się przypomniało, jak W. biorący udział w reklamie leku na wątrobę opowiadał, jak robili na planie "gorące" żeberka, po które mój mąż miał sięgnąć (10 000 powtórzeń) i specjaliści od efektów traktowali je właśnie ciekłym azotem.


Jutro szalony czwartek i wpis ze wszystkimi obrazami na pokaz. Konsekwentnie pracuję nad materiałem na wystawę, mam bardzo silną motywację - ale o tym wkrótce.


Pozdrawiam Was wszystkich i już teraz życzę, żeby przygotowania do Świąt były miłe i bezwysiłkowe, o ile to możliwe. Pamiętajcie, że mycie okien sprowadza deszcz, także ten.

wtorek, 16 kwietnia 2019

Obr. na Pok. odc.9. - Oczekiwanie

Czekanie, nie lubię tego słowa. Jest takie bierne, na dodatek przenosi ciężar wydarzeń z teraźniejszości na przyszłość.
Chociaż czekanie może być też przyjemne.
Jeżeli spodziewamy się czegoś miłego.


Taki smutny obraz - mówią niektórzy.
Creepy - stwierdzają inni.
Nie odbieram go w ten sposób. Ta pani lubi teraźniejszość, wtapia się w przestrzeń. Chociaż... jak tak patrzę, to jakby koroduje!



Może w czekaniu nie ma nic złego, tylko ja patrzę na nie z niepokojem. No niestety.  Zawsze mi łatwiej poradzić sobie, kiedy działam.
Ale z trzeciej czy którejś strony, zawisanie na tym, co będzie, jeśli to niewiadoma, nie ma żadnego sensu. Podobno można się nauczyć niezależności. Bruce Lee mawiał "Pozwól sprawom przeminąć".


No, w każdym razie lubię zatracać się w rzeczywistości i paradoksalnie teraz, tzn w okresie podwyższonego ryzyka, udaje mi się to lepiej. Może dlatego, że tak bardzo potrzebuję odpoczynku, a wyobraźnia mi sprzyja.

Jaki zapach? Oczywiście chłodny i metaliczny. Z przestrzenią. Niewesoły, o nie - L'Orpheline (Sierota) Serge'a Lutensa. Kadzidło i piżmo - szarość i biel. 

Malowanie nie jest tylko (aż) potrzebą, ale koniecznością. Po prostu dobrze mi robi. Kiedy jestem zadowolona z rezultatu - a tu jestem - wydaje mi się, że mogę wszystko. Nie idę na spacer z psem, ale frunę i pokazuję faka okolicznościom, które mogłyby pozbawić mnie wolności.


Mogłyby, ale ja się na to nie zgadzam. Tak, to kwestia decyzji. Nie chodzi o to, czy się uda i jak szybko, ale decyzji, by nie pozwolić, by rządził lęk. Postawa - taka wewnętrzna.
Niezależnie od wszystkiego zachować spokój.
Powiem Wam, że nie ma większej satysfakcji, niż praca nad sobą, która przynosi rezultaty. Nawet malutkie i powolne.

Ale patos, ja nie mogę.
To może pokażę dla rozrywki, jaką szatę sobie kupiłam


 ...i nie zawaham się jej nosić, tylko niech się wreszcie, jasny gwint, cieplej zrobi.

niedziela, 14 kwietnia 2019

Odc.8.Obr na Pok. - Bloki

Bloki - obraz niedokończony, zyskał nowy element i jestem spokojna.



Pamiętam, kiedy rodzice kupili kuchenkę mikrofalową, wówczas nieczęsto spotykaną. Tato oczywiście (jak to wynalazca) przystąpił do eksperymentów. Suszenie skarpetek w kuchence i takie tam. Tato wstawał o piątej, w sam raz, żeby robić coś ryzykownego, czego domownicy nie dostrzegą.

Pewnego razu obudził mnie swąd. Parter wypełniony dymem, tłumiony kaszel. A to tylko zupełnie niewinna próba podgrzania rogalików francuskich. Dosyć szybko kuchenka się zepsuła, być może miało to związek z nadtopionym plastikiem, który przywarł do obrotowej tarczy w środku.


Nawiasem mówiąc, zapytałam kiedyś Tatę, kim chciałby być, gdyby mógł zaczynać jeszcze raz.
"Stroicielem fortepianów (miał słuch absolutny), wynalazcą, ale najbardziej - bawidamkiem"

"Mój" domek mijaliśmy codziennie, spacerując z psem.




Są takie zapachy, na które mój mąż mówi "wyziewy kosmitów" albo "pusty aluminiowy czajnik zostawiony na gazie", ale ten obraz malowałam zainspirowana Wodą Cudów Hermesa.


W tym zapachu jest przestrzenność i charakterystyczny słonawy akcent, która dla mnie ma odcień chemicznego lazuru.


Wszystkie obrazy, które tu pokazuję, mierzą 70 na 50 cm.
Na sztalugach już mam 100 x 70. Będzie ciekawie, muszę malować lewą ręką, bo prawej nie mogę przemęczać, to się może źle skończyć. Prawa nie pozwala mi malować tyle, ile bym chciała i to mi nie odpowiada.

sobota, 13 kwietnia 2019

Obr.na Pok. odc.7 - Wartownik

Tak się zastanawiałam...pisać czy nie. Ale napiszę.
Ten obraz skończyłam w pewien wiosenny piątek, rok temu. Nazwałam go Wartownik.
Dzień później, w sobotę, wyczułam zgrubienie pod pachą.
Zgrubienie na węźle chłonnym, który nazywa się inaczej... no, zgadnijcie. Tak, wartownik, to prawidłowa odpowiedź.


Kiedy latem przestałam malować (i zaczęłam myśleć), sądziłam, że obrazów z "tamtego czasu" nie zniosę, pozbędę się ich z mieszkania.
Ale nie, okazuje się. Lubię Wartownika.


Pamiętam, że wtedy uświadomiłam sobie, że nie wiem, ile mam czasu na życie. Na malowanie.
I aż zawrzało. Bo większości swoich obrazów nie lubiłam.


W tych szarościach i fakturach kryją się tajemnice, jak na wydrukach z USG. Nie każdy potrafi to odczytać.
Wiecie, mam takie wrażenie, kiedy patrzę na ten obraz, że żołnierz został uratowany. Do pomocy dostał drugiego - chociaż daleko, ale widzą się.


Niby chyli się na nogach, ale stoi.
Plątanina linii, jak faktura skóry, podtrzymuje postaci, które nie dają się porwać powiewom wiatru.


Zapach do tego obrazu. Szkoda, że go nie znacie. Moja robota, z własnych składników, nazwałam go NeyOne. Jest industrialny, techniczny niemal, lecz z ciepłem i miękkością. Dlatego nie sądzę, że zrobię jeszcze własny zapach z autorskich komponentów. Nic lepszego mi się nie uda. Tak myślę.



Co jeszcze lubię w zapachach - konieczność bezpośredniości. Wszystko prawie można przez internet. Ale do powąchania (przy oglądaniu) mojej wystawy trzeba na nią przyjść!
CDN


To miejsce jest kluczowe. Wkrótce powiem, dlaczego.