WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

niedziela, 1 lutego 2015

Okropnie wesoły duftart - po przejściach

Nie wiem, czy już pisałam, ale najweselsze ("najweselsze") obrazy tworzę, kiedy jestem... nazwijmy to eufemistycznie, w średnim stanie psychicznym. Ostatnio doświadczam tzw. trudnych przejść, z powodów obiektywnych, o których tu pisać nie będę.

Tak czy inaczej, planowałam duftart do Cerruti 1881 - widziałam przestrzeń, powietrze i mały, biały samolocik, mknący w stronę horyzontu.


Ale... nadszedł wieczór dramatyczny... Kiedy wzięłam się za malowanie, nagle poczułam tak nieopanowaną chęć zniszczenia, że...


 ...zamiast samolocika została dziura - no katastrofa jednym słowem.

Jednak ja się łatwo nie poddaję (zresztą malowanie zawsze poprawia mi samopoczucie), tak więc odwiedziłam Yvesa Rocher i zobaczywszy oraz powąchawszy wody toaletowe pt. Malina oraz Truskawka, postanowiłam pójść za ciosem i...


... nad tym naiwnym paseczkiem, w miejscu zagłady samolocika, domalowałam jeszcze słońce - a raczej jego symbol. Muszę stwierdzić, że nastrój od razu mi się poprawił.


(powyżej zdjęcie z błyskiem - przyciemnień w rogach nie ma, a kolorystyka jest cieplejsza)
I od razu wiedziałam, kogo uczynię postacią główną tego obrazu :


Dodam tylko, że szablon jest mi potrzebny - ale do czego, o tym w następnym wpisie.

PS. Jeszcze kiedyś powstanie mały, biały samolocik... może, kiedy zrobi się cieplej, wiosennie...?

4 komentarze:

  1. Ju chyle sir przed Toba, dla mnie ten zapach jest taki ...... nijaki??

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę, jesteś niesamowita, spowodowałaś katastrofę lotniczą i przekułaś ją w maliny/truskawki! :):):)
    To się nazywa przelewanie emocji na dykty!

    O ile do "YvRoszerowych" malinek, jeżynek i innych mam stosunek obojętny (wyjątek różane nadzienie pączka) to na Cerutti 1881 czekam.

    To nigdy nie był mój zapach, ale od dłuższego czasu był obecny w moim otoczeniu, noszony przez koleżanki, przyjaciółki, znajomych etc. Zatem mam związanych z nim wiele wspomnień. Nigdy mój, ale zawsze wisiał w powietrzu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kiedy dzbanek zmieniłam w kota (albo odwrotnie), wiem, że mogę wszystko.
      Zaś Cerruti...
      Był jednym z pierwszych zapachów, które spodobały mi się na początku zainteresowania perfumami - takiego z poszukiwaniami w komputerze, tropieniem zapachowych nut, testami itd.
      Kojarzył mi się z Vangelisem...
      A jednak nigdy go regularnie nie używałam... Może z powodu popularności?

      Usuń