WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 6 lutego 2015

Poeme - fragmenty - przedpremierowo

No więc...
...zła passa odeszła
i mam nadzieję jutro skończyć Poeme!
Piszę krótko, bo ciągnie mnie do nowego obrazu... i perfumerii potem, którą ustanowiłam jako nagrodę po wielogodzinnym malowaniu, w tym staniu nad stołem ze zgiętym w pół grzbietem.

Wczoraj były usta - to dziś oczy.
Mały komentarz. Tak, jak w poprzednim obrazie WTF miałam ochotę coś "zbroić", tak i tutaj - oczom dodałam szczególny makijaż. Myślę, że gdyby nie piękno twarzy Poeme, nie zdecydowałabym się, nie chcąc ujmować urody. Ale wobec takiego oblicza i oczu można sobie pozwolić prawie na wszystko.

Prawe...


Lewe...


I prawe o zmierzchu


No, bardzo jestem ciekawa mojego zdania nt obrazu jutro, przy tzw. świeżym spojrzeniu.
A jeszcze bardziej Państwa zdania.

Lecę się napachnić. Intensywnie.

I na koniec powiem, że moja piękna piątka Chanel zamieszka na Mazurach, w towarzystwie Karalucha nr 1 i Lwa.

4 komentarze:

  1. Gratuluję Piątce nowego domu! I towarzystwa :)

    Poeme póki co tajemnica :) Czekam na świeże spojrzenie ;)

    A Tobie gratuluję nagradzania się - perfumeryjnego Disneylandu ;) Sama w takich chwilach uskuteczniam taki system właśnie :) Idealnie mnie resetuje, odpręża i zajmuje na tyle że potrafię się poczuć jak nowo narodzona. Ostatnio taki stan optymizmu gwarantuje mi Cristobal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cristobal... ile razy go wąchałam, legendę, to... nie potrafiłam w nim znaleźć nic pociągającego. Nie, zeby mi się nie podobał, nawet dość interesujący, ale...- może być, może nie być.
      Ale często po tego rodzaju doświadczeniach przychodziło jakieś olśnienie. Niestety, tu nie przyjdzie

      Usuń
  2. Jeśli mowa o Cristobalu wciąż, to oczywiście, że olśnienie nie przyjdzie, bo go nie ma. On jest czysto optymistycznym, terapeutycznym, delikatnym lekiem na całe zło. On nie ma wywoływać emocji, on je łagodzi. U mnie. Ja go traktuję niczym melisę, tylko przyjmuję inną drogą ;) To jest cichacz, uspokajacz, moje prywatne zen, mój spokój we flaszce. Mój antystres, mój zaklinacz rzeczywistości. Nic ponadto. Nawet nie potrafię już na niego spojrzeć jak na perfumy ;) gdyby nie flakon ;)

    OdpowiedzUsuń