No więc jakby tu...
Kiedy wczoraj, po wewnętrznej walce, zdecydowałam się na zmianę - zasadniczą zmianę - w obrazie, tak teraz mogę zaproponować wersję ostateczną.
Chociaż kto mnie tam wie.
To może przejdę od razu do rzeczy.
Na poniższych zdjęciach widać doskonale grę światła
A to fotografia przy trochę niklejszym oświetleniu
Dziś jeszcze nadodawałam kropeczek na dodatkowych liniach
I tak to, rozumiecie, wygląda.
A ja nadal między Attarem a Robakami... (zapachy to są)
Podziwiam Twój talent do trafnego doboru muzyki do obrazów . Poeme nie lubię , ale ten obraz to Larghetto , dziewczyna na ogromnej bezludnej łące , owiewana letnim ciepłym wiatrem , zanurzona w zapachach kwiatów i zieloności , a nad łąką mnóstwo motyli , pszczół i innego brzęczącego latającego ludka . Oj , polazłabym na taką łąkę....
OdpowiedzUsuńO, ja też bym polazła! Samopoczucie poprawi mi bez wątpienia sam fakt zaistnienia takiej łąki. Pogoda, ciepło, słońce - czy naprawdę to wszystko przed nami...?
UsuńA muzyka sama mi się dobiera - jestem owładnięta Chopinem ostatnio - mój faworyt w Ogólnopolskim Konkursie im. Chopina, przepustka do październikowego Konkursu Chopinowskiego, wygrał! miałam szczęście być na jego dwóch występach w Filharmonii - wczorajszym i dzisiejszym.
Powiem tylko jedno: Ach ... Nie dziwię się, że obraz już ma właściciela. Piękny!!!
OdpowiedzUsuńUjęłaś wszystko co piękne w Poeme. Gra światła, zmienność, soczystość. Ach...
Ten wiatr we włosach. W mojej wyobraźni ona wcale nie jest na łącę, ale o to chodzi, każdy może zobaczyć to co chce, mając w pamięci zapach Poeme. Dla mnie to lato w mieście. Najchętniej w Rzymie :) czy Barcelonie właśnie ;) (jakoś nie pasuje mi do Paryża) Tam mnie ten zapach mentalnie teleportuje. :)
Ciepło, gorąc, zapomniałam o cieple!!! ;) To bardzo fajnie pokazałaś na obrazie. Choć mój koncept "lata w mieście" chyba to tłumaczy ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że obraz jest sugestywny. Lato, niewątpliwie, i niewątpliwie nie w Paryżu.
UsuńDla mnie to upalna dziewczyna - rozleniwiona, skłonna do igraszek, ale sama nie zrobi pierwszego kroku. Doskonale wie, że wystarczy poczekać, a ten, kto na nią spojrzy, będzie zauroczony.
Ja się niebywale wprost cieszę, że skończyłam ten obraz, a jeszcze bardziej, że nie wygląda na wymęczony, choć wiele, bardzo wiele mnie kosztował.
Bardzo to ładna opowieść o Poeme. Zgadzam się ze zwolennikami wersji końcowej, czyli tej z przysłoniętymi oczami. Pojawiła się w ten sposób aura tajemniczości, niedopowiedzenia. I.
OdpowiedzUsuń