Zapraszam na coś więcej niż premierę - na dzielenie się czymś najbliższym, najbardziej mi drogim.
Najpierw - muzyka z płyty Characters (1978) - często używana przy malowaniu i genialny gitarzysta John Abercrombie
Jest taki zakątek, dwie godziny samochodem od Warszawy, który nazwałam Moją Promenadą.
Ot, przecinka w lesie - a jednak piękno zapiera dech.
Tam prawie nic nie ma znaczenia. Jestem tylko ja - i drzewa. Brak jakichkolwiek potrzeb. Pragnień.
Wystarczy patrzeć.
Jakby mocno wysilić wzrok, można w dali dostrzec sosnę, stojącą przy wejściu na Promenadę.
(muzyka)
I tę sosnę postanowiłam umieścić na duftartowskim Scencie Costume National.
Korona z bardzo bliska - jak zresztą każdy fragment tego obrazu - wygląda jak nieskoordynowane plamy. Popatrzcie na zdjęcia - z różnych odległości
albo te :
...czy też te :
Co się zmieniło w stosunku do wersji przedostatniej - dwie rzeczy : mgły i zamglenia (widoczne na wszystkich powyższych fotografiach) oraz chmury.
Najpierw ciemniejsze plamy pokryłam transparentną bielą złamaną kremowym, potem jeszcze raz ciemniej - i znowu, na koniec biel, przejrzysta, jaśniejsza.
No, to chyba wypada pokazać wreszcie całość :
Zaś na koniec, w bujniejszym igliwiu, bohaterka całego zamieszania :
I tym akcentem żegnam się - z tęsknotą oglądając się za siebie
(...)
ładnie... poprzednia była jednak trochę magiczna :)
OdpowiedzUsuńPoprzednia przede wszystkim była samotna - więc działała intensywniej, jak to wypadało w Scencie Intense.
UsuńTo TYLKO moje spostrzeżenie : wydaje mi się, że 1szaq nie była samotna - może jest sama na obrazku ale nie samotna. No i przede wszystkim trochęmagiczna, albo wyniosła i może "pyszna".
UsuńTa natomiast jest "w towarzystwie", ale proszę zobaczyć jak jej źle...
TYLKO moje spostrzeżenie - nie wiem, czy była Pani kiedyś w okolicach Sobiboru - kojarzy mi się z drogą do tego miejsca. Może stąd ten smutek...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie byłam w okolicy Sobiboru - więc na szczęście nie mam podobnych skojarzeń. Ja ten obraz i sosnę w szczególności widzę inaczej - nie wydaje mi się, by towarzystwo szkodziło jej na... samopoczucie.
UsuńZależało mi na tym - jako przeciwniczce kopiowania samej siebie - by obraz był inny. Cieszę się, że mi się udało.
Ju, nie wiem, jak to ubrać w słowa, więc najprościej i niedoskonale: ten obraz jest niezwykły. Patrzę i nie rozumiem dlaczego, ale pod powiekami kręcą mi się łzy.
OdpowiedzUsuńPiękny!
Aileen - czy może być większy komplement? Dziękuję Co ogromnie.
UsuńOszałamiające. Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć.
OdpowiedzUsuńBrawo!
O rety, dziękuję! Bardzo
UsuńPiękny obraz. Jak pachnie Scent CN nie pamiętam, ale co tam Scent! I.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Scent dobrze pachnie - wilgotno, mgliście, nastrojowo.
Usuńale oczywiście obraz może funkcjonować samodzielnie.
Nie pamiętam jak pachnie Scent , ale sosna powala . Jest jednocześnie trzystuprocentowo sosnowa i trzystuprocentowo Twoja - czuć , że wyszła spod twojej ręki .Nie wiem jak to robisz , ale to genialne i rób tak dalej . Koniec , kropka , amen .
OdpowiedzUsuńParabelko - bardzo miło mi to czytać. Mam w planie pejzaże - kiedy już hiszpańska nawałnica się przewali i pojadę odpocząć na Moją Promenadę.
UsuńWydaje mi się, że obraz tak się udał dzięki bardzo silnej więzi emocjonalnej z tym miejscem, z drzewami w ogóle - i z tzw. szarością w pogodzie, którą tak lubię, odnajdując w niej mnóstwo odcieni.
Ja sie po prostu podpiszę pod słowami Parabelki. Nic dodać nic ująć!
UsuńPoza oczywiście własnym "przeżywaniem" obrazu - jest jak fotografie z dzieciństwa i młodości mojego ojca. Strasznie silnie związana z nimi jestem, jak i z samym lasem, upodobaniem do drzew, wręcz ukochaniem drzew rzec mogę śmiało. Zwłaszcza iglaków. Mam "swoją" limbę na wschodzie polski, do której wracam co kilka lat, ale są i sosny, i cisy ach jak dobrze móc o tym mówić, komuś kto to rozumie :)
Jak czytam o Twoim pragnieniu malowania pejzaży słyszę słowa taty, mówił dokładnie to samo. Tym bardziej rozumiem tą potrzebę.
UsuńPiękny i jakiś taki bardzo melancholijny ten Scent. Znasz baśń o samotnej sośnie?
OdpowiedzUsuńCoś mi się kołacze w zakamarkach pamięci...
UsuńBardzo lubię określenie "melancholijny". "Piękny" też, jakżeby inaczej!
Każdy, pojedyńczy kadr mógłby być obrazem samym w sobie - a to stanowi tylko o tym jak doskonała jest całość.. Przepiękny! A.
OdpowiedzUsuńDziękuję - w wielu moich obrazach obecne jest to zjawisko - okazuje się przy kadrowaniu, kiedy fotografuję fragmenty. Ale nie zastanawiałam się, czy to świadczy lepiej o całości. Nie kryguję się, naprawdę.
OdpowiedzUsuńCudownie nostalgiczny :)
OdpowiedzUsuń