WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 12 lutego 2015

Earthworms Demeter - duftart - premiera!


Malowałam Robaki, a w myślach wciąż nuciłam Korowód Grechuty... choć wolałabym coś weselszego.

Wczoraj w nocy, choć Earthworms skończyłam (teoretycznie) z rana - wreszcie doszło do mnie, co przeszkadza obrazowi, bym się z nim pożegnała (odstawiła do kąta i zaczęła następny).
Choć było zbyt ciemno, zaryzykowałam - w nadziei na spokojny sen.
A wcześniej przez cały dzień patrzyłam na poniższą wersję, jak szpak w pięć złotych.


...no więc dotknęłam włosiem ledwo - co, delikatnie, słomkowo żółtej farby i nagle zaświtało.


 a tu w niklejszym świetle


 OCZYWIŚCIE musiałam coś zmalować - proszę :


(dwie małe pary oczu)
Całość zaś prezentuje się tak :


Jak również tak :


Nie chcę, żeby to zabrzmiało patetycznie - ale odczuwam zadowolenie, kiedy pomyślę, że do słonecznej Katalonii zabiorę kawałeczek Polski - czyli Sosnę ze Scenta i Earthworms. No i może jeszcze coś - co prawda złota, płonąca wieża nie za bardzo się kojarzy...

3 komentarze:

  1. Ależ mi się podoba - takie pole o świcie :) I te kałuże, rozmokła ziemia, nie znam Earthworms ale wyobrażam sobie zapach. A te oczy są cudne, na pewno należą do jakichś psotników :) rosana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na bank do psotnikow! Dziękuję, cieszę się. Ja bardzo lubię ten obraz (znacznie bardziej, niż poprzedni!).

      Usuń
  2. Znowu bomba :)))) uwielbiam dżdżownice :) Tylko żeby wylazły , cały śnieg musi stopnieć , póki nocą przymrozki żadna nosa nie wystawi...

    OdpowiedzUsuń