WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

sobota, 18 października 2014

Wpis częściowo humorystyczny

Najpierw zapraszam Państwa do posłuchania utworu, który za mną chodzi od dwóch dni


Trochę od czapy ta piosenka, gdyż zniszczyłam - z rozmysłem - obrazek z mostem kolejowym


Co zrobić? Wymyśliłam, że powstanie na tym tle pejzaż, a jeszcze na dodatek się okazało, że ponieważ częściowo obrazek był malowany eksperymentalnie przez Gucia, jego sztuczka wyszła na wierzch.
Zamiast białej farby użył... pasty do zębów i podczas wycierania uwolniła się intensywna woń mięty.

Tymczasem w Koniku niczego (na razie) nie niszczę


Gustaw mi nie przeszkadza - wie, że dzięki mojej pracy mogę mu np. kupić pistolet na gąbkowe naboje, z laserem. Dlatego kanapki synek robi sobie sam, przystawiając stołeczek do blatu.



W szkole idzie Mu doskonale, znajomość z Paulą rozwija się. Najpierw był jej mężem, potem wujkiem, ostatnio dziadkiem.

Przed sobotą zawsze robię zakupy i proszę zobaczyć, na jakie kwiatki się natknęłam :



Jeśli już jesteśmy przy zdjęciach kuriozalnych, zadziwił mnie sposób, w jaki przedstawiono dłoń


Poza zakupami kupuję do domu kwiaty w znajomej kwiaciarence niedaleko domu. Pani Krysia zna tajniki pielęgnacji roślin i lubię z nią pogawędzić. Nagle twarz jej spochmurniała
"Pani Justynko..." - przeżegnała się dwa razy - "Muszę panią o coś spytać, niech mi pani nie ma za złe, bo to nie ze wścibstwa..."
"Ależ proszę pytać!" (tu znowu wykonała znak krzyża)
"Pani Justynko, była u mnie sąsiadka, taka blondynka krótko obcięta... no wie pani... ona się strasznie martwi - bo pani męża już tak długo nie widziała, samochodu też, i pomyślała, że może mąż miał wypadek samochodowy, a pani sama z synkiem została..."
Uśmiechnęłam się szeroko
"Pani Krysiu, Wojtek wyjechał do Niemiec, do pracy, ma się dobrze i wraca pewnie jeszcze w październiku"
Patrzę, a kwiaciarka ma łzy w oczach - łzy radości. Ujęło mnie to.

Z Wojtkiem, dzięki internetowi, widzimy się na skajpie, często rozmawiamy, i jak to bywa u osób z charakterem, bywa, że się sprzeczamy. Swego czau umówiliśmy się, że gdybyśmy się zapędzili w pretensjach, mamy dać sobie znak, żeby się opamiętać.
Postanowiłam wykorzystać sposób - ale złość mi nie minęła, co było wyraźnie słychać w moim głosie.
"Wojtek, hola, hola, uspokój się, to ja, twoja ukochana żona"
"Dobrze, dobrze, ale proszę, żebyś zmieniła głos na milszy"
To mnie wkurzyło.
"Czyli co, rozejm nie działa, tak??? Miły głos, nie przesadzaj!"
"Powiedz mi, czy widziałaś kiedyś, żeby ktoś wywieszał białą flagę z napisem KURWA MAĆ?"

Jeszcze teraz się śmieję na samo wspomnienie.
Liczę dni do naszego spotkania.

Na koniec wkleję zdjęcie, już publikowane w ogólnoświatowych wiadomościach (czyli na fb)


To cała ja.

9 komentarzy:

  1. Moj konik juz cieszy oczy, jestem zachwycona. Koncowe zdjecie piekne i pogodne a justynowo-wojtkowe rozmowy fantastyczne i pozazdroscic, ze potraficie wspolnie obrocic zlosc w zart :-) pozdrawiam, katarzyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, cieszę się bardzo z malowania Konika - niby powrót do tego dawnego, a odkrywam od nowa tamte ścieżki malarskie.
      Trzeba przyznać, że często zdarza się Wojtkowi całkiem mnie rozbroić, i zamiast rzucić się do gardła, mam ochotę paść mu w objęcia.

      Usuń
  2. Co za wartościowe sprzeczki ! Kocham takie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wydało się ,że tak naprawdę masz 15 lat :)))

    OdpowiedzUsuń