Akurat teraz - czyli na przełomie października i listopada, co roku mam czas myślenia, weryfikacji, wprowadzania zmian. To powtarza się od lat, w tym samym okresie. Nie tylko w temacie wyglądu. Wnętrza też.
Dowiedziałam się dziś, że w listopadzie poziom hormonów płciowych u ludzi jest najwyższy w skali roku.
Czy ma to jakieś znaczenie?
Na wspomnianej weryfikacji najbardziej ucierpiała szafa, gdyż zostawiłam sobie 3 pary spodni (dżinsy), spódnicę, dwie sukienki, dwie marynarki, płaszcz, kurtki dwie, sweterki 2, dwie bluzki (czyli 12 sztuk rzeczy spodnich i 2 "zewnętrzne").
Buty - te dopiero czeka selekcja.
W każdym razie szkic Paryżanina zmienił się dziś 5 razy. Przystałam na wersję "otwartą", bo tak, jak przedwczoraj miałam pewność, że ubiorę go w marynarkę, o tyle teraz - nie wiem. Niekoniecznie. Chyba nie.
Kolorystyka ustalona za to.
Co do Panienki Wokalistki - powstał szkic ołówkowy.
Jutro omówienie pełniejsze, a zlecenie wydaje się równie ekscytujące, co Panienka Flamenco.
Obrazek miałby funkcjonować również jako znak graficzny, w dużym zmniejszeniu, dlatego ważna jest wyrazistość i prawdopodobnie kolory ograniczone do czerni i bieli.
Tymczasem tak myśląc i zerkając jednym okiem na film dokumentalny o Karlu Lagerfeldzie, zostałam haniebnie orżnięta w warcaby (!).
Muszę powiedzieć, że mój kochany synek doskonale kombinuje.
Szkoda, że okazji do szach z Dziadkiem nie będzie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz