Taaak...
Czas leci, Barcelona majowa coraz bliżej.
Myślałam, że kiedy uporam się ze zleceniami, zrobi się większy luz i wówczas popracuję nad wystawą.
Tyle tylko, że zlecenia napływają, o luzie nie ma mowy - co mi się zresztą bardzo podoba.
Konieczna jest weryfikacja planów malarskich.
Na razie wiem, że Szanowni Właściciele zgodzili się udostępnić mi na hiszpańską wystawę następujące obrazy :
Shalimar
Cuirs Carner Barcelona
Scent Costume National
Manic Love Neotantric (ten jest u mnie)
Bois Plume Esteban
oraz - również w moim posiadaniu, ulubiony Eau du Soir Sisley
Do dyspozycji będę mieć dwie sale, na parterze i piętrze.
Marzyłabym o pokazaniu Duftartu nie tylko "przedstawieniowego", ale również abstrakcyjnego.
Sądzę, że w ciągu tygodnia - szczególnie po powrocie Wojtka - uda mi się wygospodarować może nawet trzy dni tylko na malowanie na wystawę.
W związku z tym prawdopodobnie powstanie cykl wpisów poświęconych relacjom z tego rodzaju pracy.
A ja tymczasem kończę niespodziankę, wymagającą ode mnie zegarmistrzowskiej precyzji - odnośnie jednego, najistotniejszego detalu.
O, i tak.
pewnie okulary były grane :P:P gratululuję zleceń - myśl o sobie jako o kobiecie sukcesu!
OdpowiedzUsuńNoż kurczę, nie rozumiem słów o okularach...?
UsuńWiesz, Justynko, myślę o sobie jako o osobie wolnej - i to w moim pojęciu jest sukces. Wolnej w sensie wolności, choć szybka nie jestem - i też to sobie chwalę
okulary do precyzyjnych malunków
OdpowiedzUsuń