Godzący przeciwieństwa - jednocześnie prosty i bogaty, nowoczesny - ale ma wiele z tradycji, uniwersalny - lecz wyjątkowy...
Przede wszystkim - szlachetny. Skonstruowany z niewielu składników (wyraźnie wyczuwalny jaśmin, herbata, nuty żywiczne), które tak doskonale się ze sobą połączyły, że stworzyły jakby nowy zapachowy twór (czasem podobny efekt udaje się uzyskać w smaku - np. gruszki z serem pleśniowym - tak tylko przykładowo rzucam).
Scent Intense jako duftart zaistniał już na wystawie w Mon Credo
... i oczywiście został sprzedany...
A mnie się zachciało własnej sosny - jednak kopiowania siebie nie uznaję i dlatego wymyśliłam, że tym razem nie namaluję jakiegoś - tam drzewa, tylko konkretne, najmojsze, stojące przy wejściu w boczną dróżkę, przecinkę, na Mazurach.
Na razie powstał drugi plan
(jutro mam nadzieję pokazać sosnę - bohaterkę i to za dnia).
Oraz dojdą liczne mgły i zamglenia.
Tymczasem nie tylko nie doszłam do siebie, ale nawet trochę odeszłam (zasnęłam przed 7mą rano), może z emocji...? Bo wciąż słyszę w głowie słowa mojego profesora, któremu pokazywałam nowe obrazy... Mam jakieś opory przed umieszczeniem jego nazwiska, ale wierzcie mi na słowo - to wielka i znacząca postać.
Długo oglądał pocztówki, potem spojrzał na mnie trochę z ukosa (nigdy się nie wiedziało, czego się spodziewać - czy wyrzuci za drzwi, czy pochwali) i rzekł :
"Nie chciałem pani tego mówić zbyt wcześnie, bo trzeba z takimi opiniami być bardzo ostrożnym, ale pani obrazy mają coś z dziecięcego zachłyśnięcia się nowymi doznaniami, mają w sobie prawdę"
i jeszcze
"Parę razy w życiu spotkałem się ze zjawiskiem, Włosi mają na to odrębną nazwę - dotyczy przestrzeni między widzem a obrazem. Tego nie oddadzą żadne reprodukcje, nawet jeden do jednego - chodzi o to, że obraz oddziałuje na oglądającego w szczególny sposób, dzieje się coś nieuchwytnego (tu zamachał rękami). I w pani pracach to jest. Brawo."
A nie znam surowszego, żeby nie powiedzieć bezwzględnego krytyka. "Cieszył się" opinią tyrana. Człowiek z gatunku "kochasz albo nienawidzisz". Nosa ma jak nikt.
Czuję się tak, jakbym dostała... ja wiem...? Jakiś atest... wyposażenie na resztę życia (twórczego).
Nie przesadzam.
No brawo! nawet fachowcy mają czasem rację. :)
OdpowiedzUsuńCo do Scenta - zapowiada się obłędnie! Czekam na sosnę.
No nawet!
UsuńDziękuję - sosna, że tak powiem, robi się!
OdpowiedzUsuńpięknie :)
Pięknie dziękuję!
UsuńBardzo to piękne wieści z tą profesorską recenzją Twoich prac. Niech dobra energia Cię niesie w dobre strony! Sosnowe okolice Scent CN są zachwycające! :)
OdpowiedzUsuń