Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak stremowana przed premierą, jak teraz.
Nie pamiętam, bym malowała obraz z takim ładunkiem emocjonalnym, jednocześnie by ów obraz okazał się rysunkiem; od razu przychodzi mi do głowy Ernest Beaux i jego "pomyłka" przy proporcji aldehydów.
Jednak zdecydował się tę kompozycję pokazać Coco - co mnie ośmiela, więc zapraszam na pokaz swojej pracy.
Czy pozwolą mi się Państwo poprowadzić?
Przystanek pierwszy. Billie ma głos.
Chyba... to przecież nie ma znaczenia...a ja nie wiem, co najpierw pokazać - całość czy fragmenty.
No to całość, niech już mam to za sobą.
Tylko jeszcze dla uzupełnienia. Obraz ma aksamitny połysk, po przetarciu transparentną bielą złamaną odrobiną złota. I wygładzeniu.
I tak, jak mam zwyczaj pozostawiać wybór oprawy właścicielowi, o tyle tutaj zdecydowanie sugerowałabym złotą ramę - kontrapunkt dla zawartości.
Teraz piosenka - nagrana 10 lat po skomponowaniu Piątki (1921/22)
I fragmenty - znana już twarz :
I wspomniany wcześniej przedmiot - LUSTRO.
Kiedy wpadło mi do głowy jego umieszczenie, aż mnie przeszedł dreszcz.
To już nie jest pani patrząca sobie gdzieś w dal, może i bezmyślnie - ale rozmowa.
Widzicie ledwie dostrzegalną mgłę pomiędzy postacią a lustrem?
Lustro - kiedyś, za naprawdę młodych, nastoletnich lat nie znosiłam go, teraz wprost przeciwnie.
Co myśli dziewczyna z obrazu?
Czy ukrywa emocje pod pozorną obojętnością?
(muzyka)
Dłoń, która miała początkowo wyglądać dekoracyjnie, pozostawiłam skromną - ale brak ozdób jest odpowiedni dla pensjonarek.. Nasza bohaterka ma pyszny wisior. Perła z platyną. Na pewno wart majątek.
(mojego projektu, muszę dodać z zadowoleniem)
Linie, linie - zostawiłam wszystkie, lekko tylko przetarte z wierzchu.
Na koniec opowiastki - jeszcze jedna piosenka
Tak, ja wiem, że nad tym obrazem można by PRACOWAĆ. Ale nie.
Schubert miał Symfonię Niedokończoną, a ja mogę zostawić ten obraz takim, jakim jest teraz.
Zakończy go właściciel.
Oprawiając.
Dziękuję Państwu.
(już mnie coś kusi, żeby się roześmiać)
PS. Czytelniczka zasugerowała mi pewną uwagę - obraz nie ma właściciela, a tak można by wnioskować czytając mój wpis. Żaden z duftartów do Barcelony nie jest malowany na zamówienie - ale każden jeden można kupić. I to od ręki. Poza Samsarą - bo ta ma już panią.
piękne,oszczędne,wyraziste i tajemnicze. Ciekawe o czym ona mówi do lustra? A najciekawsze kogo spotkała w lustrze-)? nie przepadam za 5 ale obiecuje powąchać świeżym nosem i oczami:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, właśnie taki efekt chciałam uzyskać.
UsuńPowąchaj Eau Premiere - jeśli nie lubisz klasyka. Jet podobna, ale łatwiejsza w odbiorze.
Najlepszy jak do tej pory :) i chyba wogóle najlepszy :))))
OdpowiedzUsuńPoza tym wygląda jak autoportret :)
A kto mi tak pięknie pisze? Chyba ktoś, kto mnie na oczy nie widział, ha!
UsuńDziękuję w każdym razie.
Magnetyczny. Przyciągający.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne,
tri
Dziękuję, Tri, dziękuję! Też pozdrawiam!
UsuńAbsolutnie wyjątkowy, a muzyka (moja bajka :) ) sprawia, że jest magicznie i można odlecieć. Szczerze, to od samego obrazu odlatuję sobie już jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńObrazy, od patrzenia na które robi się człowiekowi dobrze, to jest skarb!
Zgadzam się z Tri, jest przyciągający.
Deneuve chyba jako jedyna z wielu w mojej opini zasługuje na "twarz" piątki. ;)
O, jak mi to miło słyszeć!
UsuńJa zawsze bardzo starannie dobieram muzykę - do pracy również.
I chciałabym na swojej ścianie mieć obrazy, które poza przyjemnością z patrzenia dają efekt "przeniesienia się" w tamto miejsce. Dlatego - w moim przypadku - najchętniej miałabym na ścianie pejzaże. Jednak.
Co do Deneuve - zgadzam się, o tak.