Myślałam długo i (nie ukrywam) z wysiłkiem, co jeszcze dodać w Edenie...
I nagle - po bezsennej godzinie (choć położyłam się półżywa) - trach! Mam! (zanotowałam w notesiku, z którym się ostatnio nie rozstaję).
Chyba nietrudno zgadnąć, co to za stwór
Szczególnie zadowolona jestem z "mordki". Budzi moją szczerą sympatię. I ten wąsik!
Synek stara się nie przeszkadzać, wychodzi różnie.
Dziś (akurat gdy kładłam błysk na oku) zezłościł się, bo nie radził sobie z układanką.
Postanowiłam podzielić się wiedzą
'Warto, Guciu, przerwać na chwilę swoje zajęcie - to się nazywa zmienić aktywność - żeby oczyścić umysł"
Nie spodziewałam się takiej reakcji - wybuchnął niepowstrzymanym śmiechem.
"Bo... bo... (prawie łzy wesołości ciekły Mu po policzkach) ...wyobraziłem sobie BRUDNY umysł, który cuchnie jak...(tu zwinął się w kułak) ...jak ptasia kupa!"
I tym żartobliwym akcentem zakończę, uroczyście zapraszając na jutrzejszą premierę Edenu!
Obstawiam ważkę, jak u Mehoffera ;)
OdpowiedzUsuńTak jest! Właśnie dałam ją w takim nie mehoferrowym ujęciu, choć cytat kusił...
UsuńWażki są obłędne, zjawiskowe, potrafię się wgapiać w taką jak gdzieś przycupnie :) Zawsze mam wrażenie, że one są z poprzedniego świata, niczym z Jurassic Park :) tylko w wersji kompaktowej na nasze czasy ;)
OdpowiedzUsuńNo bo też i tak jet - widziałam ostatnio wazkę giganta, rozpiętość skrzydeł 3 metry.
UsuńW książce Gucia, na rycinie.