WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

niedziela, 4 stycznia 2015

Parę słów o Świni

Zamiast autoportretu oraz trzech małych świnek na pokaźnej wielkości dykcie pojawił się szkic świni.
Konkretnie świni rasy puławskiej.
Jest to pierwsza rodzima polska świnia. Utworzona na początku XXgo wieku, sklasyfikowana w latach 30stych. Powstała w okolicy Puław, a konkretnie we wsi Gołąb, dlatego zwana była golębską, a potocznie łaciatką. Rasa zapoczątkowana w 1927 roku przez profesora Zdzisława Zabielskiego. Najbardziej popularna między rokiem 1950tym a 60tym, potem wyparta przez inne. Ostatnio hodowcy wrócili do niej - i stąd moje spotkanie z jej podobizną w Auchanie.

Opis pierwszych świnek brzmiał następująco :
"Głowa nieduża, szeroka w partii czołowej, ryj prosty, niezbyt długi. Uszy nieduże, stojące, z wiekiem pochylające się ku przodowi (to mi się bardzo spodobało). Tułów średniej wielkości, klatka piersiowa szeroka i głęboka, z silnie wysklepionym ożebrowaniem - beczkowata. Grzbiet szeroki, niezbyt długi, mocny, o linii łukowatej. Zad dość długi, szeroki, lekko spadzisty, ogon wysoko osadzony. (...) Wałeczkowata budowa ciała. (...) W latach 1980 - 1990 podjęto działania zmierzające w kierunku zachowania zasobów genetycznych" (bo 1987 roku populacja świń rasy puławskiej liczyła tylko 86 loch i 10 knurów stadnych).

Cały ten opis i zagłębienie się w zagadnienie łaciatki spowodował, że Świnia przestała być dla mnie anonimowa i poczułam do niej żywą sympatię.
A to niezbędne, bym poświęciła jej (czy jakiemukolwiek innemu zwierzakowi) swoją malarską uwagę.

Szkic okazał się trudniejszy, niż przypuszczałam. Robiony na stole, więc bez możliwości odejścia (no bo przecież nie latam),  po postawieniu dykty uległ - jak się okazało - złudzeniu optycznemu (swoją drogą zastanawiam się, czy Velasquez ze swoimi zniekształceniami postaci nie tyle chorował na astygmatyzm, co wykonywał obrazy w niewygodnej pozie z nosem blisko płótna).
Jednakowoż szkic zrobiłam.




I tak się, rozumiecie, zastanawiam, jak rozwiązać problem Świni?
Tzn. w jakiej konwencji ją zrealizować?
Wiadomo, odrobina realizmu musi być (znajoma nazwała go w kontekście mojego malowania "realizmem złamanym").
Może zrobić ją jako Świnię w Kosmosie?

I tu nadszedł moment, kiedy pokazuję swój pierwszy obraz po tym, jak wznowiłam twórczość w 2003cim roku. Oto Świnka Księżycowa.


Nie ma jej nawet na stronie - ku wielkiej radości znalazłam na dnie szuflady dawne zdjęcie, kiedy już myślałam, że Świnka zostanie tylko wspomnieniem (sprzedałam na pniu na pierwszej wystawie).
Tak to się wszystko zaczęło.

Co do zleceń - Panienka Jazzowa liczy już chwile do końca, natomiast Ptaszek Zimowy z wczoraj zyskał nowego właściciela, bardzo zainteresowanego wprowadzeniem dodatkowego, żywszego koloru.
Ja i On już wiemy, co przybędzie.
O tym jeszcze w bieżącym tygodniu.

4 komentarze:

  1. Ju już przebieram nozkami z niecierpliwości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, szczególnie, że planowany wyjazd nie doszedł do skutku, więc nic mnie nie ogranicza

      Usuń
  2. Jaka śliczna ta Księżycowa! :) Absolutnie nie dziwię się nabywcy. To był dobry początek (jak widać po ciągu dalszym).
    Ciekawi mnie teraz, jak będzie wyglądać jej puławska koleżanka oraz - w szerszej perspektywie - jak zmienił się Twój warsztat od 2003 roku. Niby widać po prezentowanych na blogu dziełach, jednak bardziej dosłowne porównanie może być ciekawym doświadczeniem. ;)
    Początek jest zachęcający.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że kiedy patrzę na ten (genialny) obrazek Świnki, to myślę, że teraz nie zmieniłabym w nim NIC. W przeciwieństwie do innych prac wczesnych. Bo i są przetarcia, i kolory jak trzeba, i mordeczka...
      Nawet perspektywa wyszła sympatyczna.
      Podsumowując - chyba nie będzie widać, w porównaniu z Księżycową, że coś się zmieniło.

      Usuń