Zacznę prosto z mostu - wyobraźcie sobie, że wchodzicie na czyjeś blogi, nowe dla siebie.
Jeden jest czytany, drugi nie, ale komentarzy nie ma pod żadnym.
Czym się różnią? Dla obserwatora?
Niczym!
I o tym już wspominałam kiedyś - tam. Zamieściłam z wielką radością ostatnie wpisy. Na cztery z nich - trzy premiery obrazkowe. Czyli obraz, który jako skończony pierwszy raz prezentuję widowni.
I co?
Jajco, że tak powiem.
Żadnego komentarza.
Tak, tak, wiem, że życie przeniosło się niemal w całości do fejsbuka, ale czy to znaczy, że blogowicze powinni dać sobie siana i zamieszczać tylko krótkie kwestie na swojej tablicy, które szybciuteńko zostaną skwitowane lajkami (albo nie)?
I powiem, że gdyby nie fb, to prawdopodobnie doszłabym do wniosku, że Brulion Malarski jako samodzielna jednostka twórcza nie ma sensu. Bo nie wiedziałabym - czyta to ktoś, czy nie? podoba się, czy nie? Równie dobrze więc mogłabym pisać do szuflady.
Weźcie więc, Szanowni Czytelnicy, pod uwagę, choćby to, że jesteście widownią, dla mnie ważną i pomyślcie chociażby o mojej artystycznej przyjemności.
Brak komentarzy jest po prostu przygnębiający.
Posłużę się - znów - cytatem Sabbath ( Sabbath of Senses)
"Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje"
I jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa - Brulion ma znaczenie dla propagowania moich prac, szczególnie tych duftartowych. Miejsce "martwe" nikogo nie przyciągnie.
Komentarze dają też możliwość rozmowy - dialogu. Bywa, że nawet dowcipnego.
Więc - zróbcie coś fajnego, dla malarki, która podejmuje naprawdę zajebiście trudne wyzwania (o cieniach tutaj raczej nie piszę, ale wierzcie mi, że są).
Amen.
Justyna, wiesz dlaczego?? Piątek po południu do niedzieli wieczorem, to martwy sezon... Ludzie nie siedzą przy komputerach. Zobacz, na FB też posucha... I na naszym ulubionym forum...
OdpowiedzUsuńJa bym sugerowała wrzucanie postów w piątek tak, ale do południa, potem wszyscy już kombinują, jak najszybciej nawiać z pracy na weekend ;)
A molo w Sopocie -rzuca na kolana!!! Ściskam!!
I tak i nie... tzn na pewno martwy czas ma znaczenie, ale wg mnie trzeba uświadamiać - to jest ważne, to moje narzędzie pracy. Jak widownia dla aktora.
UsuńWg mnie fb i jego chyba rosnąca siła ma znaczenie - ludzie robią się coraz bardziej leniwi.
Dziękuję!
(za Molo)
Justynko kochana obiecuję solennie poprawę, bo czytam namiętnie :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kasiu! Ja ze swojej strony też może coś czasem zrobię jakąś ankietę czy coś?
OdpowiedzUsuńJa się też poprawiam. I piszę. Wspaniałe to molo. Moim zdaniem jest molo zimowym. O świcie, w dodatku. Zmrożonym i wietrznym. Rewelacja. Kojarzy mi się z impresjonistami. Oczywiście nie znam się na sztuce, więc mogę tylko pisać o własnych wrażeniach.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to marzy mi się obraz od Ciebie. Najchętniej krajobraz górski, jesienny z zameczkiem w gotyckim stylu. Och.... Marzenia! Uciulam i się zgłoszę!
Dziękuję, Marto! Ha ha, a dla mnie to molo jest wieczorne, letnie! Biel samego obiektu powoduje być może twoje skojarzenia - ale wcale mi one nie przeszkadzają. I miało być impresjonistyczne w charakterze, więc bardzo mi twoja uwaga odpowiada.
UsuńZaś co do pejzażu dla Ciebie - chętnie go wykonam. Jedna uwaga - byłabyś zapewne zdziwiona, ale wcale ciułać nie trzeba. Formaty mam dowolne, na ten nie największy (100 na 70 cm) spokojnie zwykły szary człowiek może sobie pozwolić, koszt nie jest większy niż para porządnych butów (nawet nie firmowych)
No jasny gwint, nauczę się dla ciebie obsługi tych komentarzy tutaj, acz logować się chyba mogę tylko jako anonimowy. Pierwszy krok :) molo bardzo, bardzo :) Magda
OdpowiedzUsuńO, jak miło, Magdo! Najłatwiej się logować jako "anonimowy", a potem podpisywać w komentarzu. Molo wiele mnie kosztowało (teraz, po oddaniu, mogę napisać, że atak histerii i trochę łez bezsilności) - ale, jak widać, nie poddałam się!
UsuńSowy rządzą :-) Choć molo przypomina, że na wakacjach byli niektórzy... Pozdrawiam - Mumina
OdpowiedzUsuńSowy... Ja teraz inaczej bym je namalowała, ale powstawały równolegle z Morzem Czarnym i są czarne. Również.
UsuńA molo nie widziałam od lat, ale bardziej tęskni mi się do Gdyni.
Pozdrawiam, Mumino!
Zgłaszam się jako milczący obserwator i podczytywacz :) Bardzo lubię obserwować etapy rozwoju Twoich obrazów, dziękuję za Twój apel - uświadomił mi, że w Twoim miejscu w sieci jedynie brałam dla siebie, a nic nie dawałam. Obiecuję więcej dawać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Paollo - jak miło!
UsuńCieszę się, że napisałaś. Bardzo się cieszę.
Zapraszam!
A ja na swoje usprawiedliwienie powiem, że się nie spodziewałem tylu nowych postów w tak krótkim czasie, o! ;)
OdpowiedzUsuńUsprawiedliwienie przyjęte!
UsuńJu, mnie po prostu nie było. Teoretycznie miałam sieć, ale prawda jest taka, że wieczorami padaliśmy na łóżka jak klapsy z drzewa i nie mieliśmy siły nawet na obejrzenie filmu. Nadrobię i pooglądam. Ściskam Cię serdecznie. I tak - rozumiem doskonale tę tęsknotę za komentarzami. sama wyglądam ich tęsknie i każdym jaram się jak dziecko. :)
OdpowiedzUsuńUdanego tygodnia!
No właśnie, Sabb, wiem, że rozumiesz dobrze, o co mi chodzi.
UsuńKiedy TY mówisz, że jesteś zmęczona, to naprawdę musisz koniecznie wypocząć.
Dziękuję! ("jaram się jak dziecko" ha ha)
Justynko ja w weekend próbuję ogarnąć swoje życie i też średnio mi idzie...:/ Molo bardzo mi się podoba ale Twoje dwa ostatnie obrazy mają jakiś jesienny wymiar przez kolorystykę.
OdpowiedzUsuńTo życzę, Justyś ogarnięcia jak najszybciej. To prawda, ja już jestem jesienna - ale latem zawsze mi "odbija", kiedy robi się chłodniej
UsuńJustynko ale wiesz jak to jest kazdy sie gdzies spieszy przeglada strone a do napisania komentarza trzeba przysiasc i wystukac postaram sie poprawic beata
OdpowiedzUsuńNo wiem, wiem.
UsuńDlatego ja się nie śpieszę :)
Można wystukać - tylko "byłam tu" - to mnie też ucieszy!
Nadeszła chyba pora na usprawiedliwienie i z mojej strony: ostatnio tak się układa w moim życiu, że blogi i Fejsa przeglądam głównie na telefonie. Do Fejsa mam osobną aplikację, do reszty internetu już nie. Widoki mobilne blogów i Java w przeglądarce internetowej w moim telefonie czemuś nie zawsze zaskakują - w naszej wspólnej platformie blogerskiej nigdy. Dlatego, kiedy już coś skomentuję, to najczęściej właśnie przez Fejs, bo tam po prostu mogę.
OdpowiedzUsuńKiedy natomiast siadam do kompa z myślą, żeby skrobnąć coś na bloga, wyznaczam sobie ścisłe ramy czasowe i w związku z tym mam myśli tak zajęte swoim tekstem, że na wpisy u innych zwyczajnie nie starczy mi czasu. Przykre, smutne i mało chwalebne ale prawdziwe.
Ale mam też konstruktywną poradę: wiem, ze jest możliwość kopiowania pod posty na blogu opinii z Fejsa, można też w ogóle tak sobie zaprogramować ustawienie, żeby komentarze pod wpisem na blogu wyświetlały się pod postem i były przy okazji podstawową formą komentowania? Wtedy pojawiałyby się nie w szacie graficznej bloga ale w takim biało-niebieskim fejsbukowym oknie (opisuję, bo może już zetknęłaś się kiedyś z taką formą komentowania i teraz wystarczy ją sobie przypomnieć?). Może warto zwrócić uwagę na takie cóś?A przynajmniej sprawdzić, jakie są wady i zalety scalenia komentarzy z dwóch miejsc w jedno. :)
O! Fajnie! Spotkałam się, ale zapomniałam.
UsuńA jakie są wady tego?
Sama kojarzę tylko jedną (ale skoro jest jedna, to może być więcej): AdBlock. Który jest wspaniałym narzędziem i właściwie nie mogę się go nachwalić ale ma to do siebie, że często blokuje wtyczki Fejsbuka. Mnie na przykład w normalnym oknie przeglądarki internetowej takie komenty nie wyświetlają się wcale, jakby ich nie było. Za to w komórce albo oknie incognito (czasem korzystam na innych komputerach) nie ma problema. ;)
UsuńJeśli z kompem mogą być jakieś problemy, to ja z pewnością je przyciągnę. Tak mam po prostu. Wczoraj do nocy walczyłam, by zdjęcia z telefonu przerzucić do komputera. Nie udało się.
UsuńNo wiesz Ty co, gupia jesteś ;)
OdpowiedzUsuńWypraszam sobie, ja tu zaglądam co tydzień mniej więcej i hurtem sobie czytam i oglądam. A fejsbuka nie mam i nie zamierzam mieć, więc jeśli zawiesiłabyś działalność blogową to ubolewałabym strasznie. Apeluję więc, byś nawet o tym nie myślała.
Bloga niezmiennie uwielbiam, autorkę takoż.
Ściskam i pozdrawiam- Kasia (Mendosita)