Szkoła rozpoczęta.
Wczoraj po raz czwarty (w ciągu ośmiu lat związku z W.) wzięłam się za prasowanie, co nadało dzisiejszemu dniu specjalny wymiar.
Gustaw rozproszony rankiem - bowiem żelazko Go zafascynowało. Z wielkim żalem oderwał się od urządzenia i kazał sobie obiecać, że po szkole będziemy prasować.
Wreszcie - udało nam się wybrać.
Uroczystość rozpoczęło wejście sztandaru szkoły i odśpiewana przez chórek nieśmiertelna pieśń, którą pamiętam z podstawówki :
"Zatrzepotał, naprzód rusza
Wielka radość serca wzrusza
Jak to pięknie iść tak razem
Sztandar drogę nam pokaże"
... deja vu, gdyż otaczały nas budynki z lat 50tych i 60tych.
Co było dalej, nie wiemy, gdyż Gustaw dramatycznym głosem oznajmił, że NAPRAWDĘ chce siku, więc zwiedziliśmy łazienki.
Pusta szkoła (bo wszyscy na zewnątrz) - ile wspomnień.
Mnie w szkole dobrze nie było.
Typ samotniczki, na uboczu, przestraszonej, z jednej strony nieśmiałej, z drugiej - zadzierającej nosa.
Miałam dwie serdeczne przyjaciółki, ale ogólnie...
Chyba nie będę o tym pisać.
Skupiłam się więc na przywołaniu dobrych chwil, żeby synek nie przejął ode mnie nastawienia.
Powitanie w sali dla klasy 0A było bardzo sympatyczne, przede wszystkim dzięki Pani (pamiętacie - "nasza pani"?)
Znamy plan zajęć, wiemy, co przynieść, obiady o upiornej porze UWAGA kto zgadnie?
11.50!
Świetlica jest - od razu spodobała się Gustawowi (aż o nogach zapomniał).
W drodze powrotnej, w zaprzyjaźnionym kiosku, synek wypatrzył sobie żelazko.
Szedł z nim pod pachą, dumny, aż panie uśmiechały się do Niego.
(kiedyś dostał wiertarkę dla dzieci - zaczepiła Go sąsiadka:
"Ale masz piękną zabawkę! To chyba tą wiertarką pomagasz tatusiowi?"
Gucio spojrzał na nią z odcieniem politowania
"To jest zabawka przecież")
W domu - zgrzyt - żelazko nie działa. Pójdziemy oddać, Gustaw już zapowiedział, że jeśli nie zwrócą pieniędzy, napuszcza im bąków (ze zdenerwowania, nie żeby specjalnie).
Zdaje się, że zyskam wiele spokojnego czasu na malowanie!
Jeśli wszystko dobrze pójdzie.
Kochany Gucio - wspaniałe te chwile, szybko mijają - pamiętaj i napawaj się Justynko tą chwilą - nie trwa wiecznie ;)
OdpowiedzUsuńNapawam się każdą chwilą - od kiedy się nie śpieszę. Wiem, wiem, że Gucio, taki przylepny i "maminy" zmieni się i cieszę się, że jeszcze nie
UsuńOkazuje się, że przeżywamy straszliwie, co? Przypominają się własne trudne chwile, a nie chcemy obarczać wspomnieniami... Przecież Guciowi może pójść calkiem inaczej w szkole. oby to było miejsce ciekawe i bezpieczne. Takie, do ktorego biegnie się z radością. Życzę mu tego z całego serca. Fajnej 'naszej pani' też życzę, bo to podstawa. Najważniejsze lata rozpoczęte. Dobra podstawówka jest bezcenna. I to, Justynko, dużo cierpliwości wobec nowych wyzwań i innych rodziców. Mogą dać czadu... :-)
OdpowiedzUsuńNo oczywiście, na to liczę, że pójdzie Mu inaczej. staram się na tę szkołę patrzeć, jak na miejsce nowe - a nie przez pryzmat własnych, nienajlepszych doświadczeń.
UsuńI wiem, że czy chcemy, czy nie, jakaś część obaw przenika na dziecko.
Ale na szczęście jest W., który był w sytuacji przeciwnej, niż ja - a wraca już w okolicy miesiąca! (nooo, z 5, 6 tyg.)
hehe rośnie mały zuch :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję!
UsuńDrugie zdjęcie jest pocieszne i jakieś takie rozczulające zarazem ;) Chodziłaś do tej samej szkoły? Ja podstawówkę wspominam cudownie, liceum chyba jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńNie, nie tej samej, ale w tym samym stylu (architektura)
UsuńMyślę, że Gustaw ma szanse być szalenie popularny. Ja na bank kochałabym się w nim na zabój :):):) Justynko poradzi sobie Twój dzielny chłopczyk. PS przelew do Ciebie poszedł.
OdpowiedzUsuńNo, może... nie jestem w tej kwestii obiektywna.
UsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję!
Pamiętam, jak opisywałaś w Scent Barze pierwsze dni synka w dziecięcym klubiku, a tu już na poważnie - szkoła! Czas zapinkala jak durny :)
OdpowiedzUsuń"Cudze dzieci szybko rosną" - mnie się wydaje, że to było wieki temu!
UsuńOj zazdroszczę Guciowi, że każde wydarzenie/ zdarzenie w Jego życiu ma tak pięknie udokumentowane. Nieoceniona pamiątka...
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem, może będzie miał do mnie pretensje kiedyś...?
UsuńNo cóż... Współczuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję...
UsuńMogę polecieć Paulo Coelho? Jakiś etap Waszego (razem i z osobna) życia własnie zamknął się nieodwołalnie, ale za to otworzył całkiem inny.
OdpowiedzUsuńTak, wiem. Banał taki, że aż zęby bolą ale za to prawdziwy. :) A przy okazji pojawia się nowy ważny temat do codziennych rozmyślań i rozmów Twoich i Twojego Męża na najbliższe ćwierć wieku: Gustaw i jego edukacja. :D Oby nigdy nie były to trudne myśli i rozmowy! :) (Bo że czasem mogą być przykre, to wiadomo. Takie życie. Pierwsze konflikty, pierwsze złe oceny i tak dalej). Byle nie było ich ZBYT wiele. ;) Czego Wam życzę.
Prawda. Idzie nowe!
OdpowiedzUsuńWiedźmo, temat na ćwierć wieku? Matko, może jednak krócej.
No, zobaczymy. Podołamy.
Dziękuję za życzenie. Trudy kształtują co prawda charakter, ale bez przesady