Człowiek ten wytwarza oprawy ręcznie, w małych seriach, a te rzeźbione przez Niego - pojedyncze sztuki.
Odnalazłam firmę Bodyych na facebooku i nawiązałam uprzejmą i być może dla pana Andrzeja męczącą korespondencję... aż wreszcie zaproponował mi On wizytę u siebie "na produkcji", zastrzegając, że nie ma takiego zwyczaju, ale dla mnie, artystki, zrobi wyjątek.
I tak, zaciekawiona i podekscytowana, przedsięwzięłam wyprawę pod Warszawę. Łatwo nie było, gdyż nie dość, że wysiadłam, zgodnie ze wskazówkami komputera, parę przystanków za wcześnie, to jeszcze potem przeszłam z biednym Guciem za daleko...
W pewnym momencie oznajmił mi "chyba już nigdy nie wrócimy do domu" oraz zażądał odpoczynku.
Synek miał momenty załamania, kiedy zorientował się, że się cofamy. A ja drżałam, czy mimo spóźnienia (i nie był to kwadrans akademicki), wciąż się na mnie czeka.
Okazało się, że tak, i oto znalazłam się w raju.
Pan Andrzej powitał nas serdecznie, Gustaw mógł jeździć na wnuczkowym samochodzie na pedały, a ja przymierzałam i przymierzałam. I mimochodem opowiadałam o swoim malowaniu i pokazywałam na monitorze obrazy.
Co ciekawe - praca nas obojga ma wiele elementów wspólnych. Lubimy podobne krzywizny, kolory i kształty oraz... działamy wielowarstwowo.
Oprawki pana Andrzeja tworzone są z płyty (włoskiej), które ten łączy kolorystycznie i spaja, używając kolorowej, specjalistycznej folii. Jako jedyny w Polsce! Tradycja rzemieślnicza istnieje w rodzinie B. od pokoleń - zajmowali się kowalstwem artystycznym. I to dziedzictwo jest dla gospodarza bardzo, bardzo ważne. Może kluczowe.
I przypomniały mi się wielowarstwowe obrazy, wycierane pumeksem, odsłaniające dzięki temu to, co pod spodem.
Ja - z pumeksem, zmywakiem i papierem ściernym, pan Bodych - pilnikiem.
Gucio porzucił "gokarta" i asystował nam, wszystko oglądał, a pan Adam, pracujący z mistrzem w roli konstruktora, odpowiadał na wszystkie pytania.
Tymczasem z oprawek, rzeźbionych przez twórcę, powoli wyłaniał się pożądany kształt.
Gustaw wniebowzięty.
Oprawki, by uzyskały idealny połysk, szlifowane są w bębnach, wydających szum wzburzonego morza.
Ach, gdyby mój biedny Tato mógł to wszystko zobaczyć!
Wreszcie, po trzymaniu na nosie kilkudziesięciu oprawek, wybraliśmy dwa modele dla mnie.
Takie (dostępne też w zieleni) :
...i takie
Ale przyjemność!
I sam gospodarz, no... po co słowa, wszystko widać
(jakby ktoś był uprzejmy się wypowiedzieć ad. oprawek, to oczywiście nie mam nic przeciw temu, haha)
Justynko, jesteś niesamowita:) A Guciowi zazdroszczę (chyba to już pisałam...)
OdpowiedzUsuńEmilko, dziękuję! Gucio nie miał lekko - ale potem powiedział, że to było nic, w porównaniu z tym, co zobaczył
UsuńPierwsze są świetne :-)
OdpowiedzUsuńAle ja jestem skostniała w kwestii okularów, zawsze mi się ten sam kształt podoba...
Fantastyczna wizyta, zazdroszczę!
Dziękuję, Magdo - wizyta przeszła moje oczekiwania. Zaś oprawki - żebyś widziała, to, co ja! Wspaniałości, jak w jakimś Sezamie.
UsuńJeny! Ja bym brala obie wersje !
OdpowiedzUsuńdziękuję, Kasiu! Myślę, że zróżnicowanie kolorystyczne fajnie, żeby było większe - a mam możliwość wymiany, więc...
UsuńUwielbiam Andrzeja i jego oprawki. Mam kilka par okularów i ciągle mi malo. Przy czym sam Andrzej jest wspaniały i zawsze chętnie i dobrze doradzi .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Patrycja
O, jak miło.
UsuńPani Patrycjo, zgadzam się z każdym słowem.
Co do ilości oprawek - jak dotąd miałam do czynienia z osobami (rodzina), które mają po jednej parze i to wydawało mi się wręcz oczywiste. Jednak kiedy na mnie przyszedł okularowy czas, okazało się, ze jestem wyrodkiem. Również moja nowa, barwna klientela ma do oprawek stosunek podobny do Pani, o czym dowiedziałam się z radością.
cenię okulary Bodycha ponad wszystko. dopadłam dzięki nim oprawki mojego życia i nie planuję wypuszczać z rąk. tylko te krótkie serie czasem doprowadzają mnie do płaczu - zanim się zorientuję, że jest coś ciekawego, to już tego nie ma.
OdpowiedzUsuńtym bardziej zionę zazdrością, że dane było ci odwiedzić pracownię! a ja, szarak taki, ścigam oprawki po lokalnych salonach optycznych.
jak dla mnie oprawki numer dwa. ale to ja, ja zawsze jestem za kocim uniesieniem w górę.
pozdrawiam,
Hanako
No właśnie - krótkie serie...
UsuńJa też chyba jestem za kocim uniesieniem.
Zaś co do szaraka - myślę, że perspektywa odpowiadania na moje bezustanne pytania wydała się p. Andrzejowi trudniejsza niż przyjęcie mnie na miejscu. Ale... to bogactwo kształtów i kolorów rozbuchało mój apetyt
Te ostatnie są super.
OdpowiedzUsuńPrawda! Tylko trochę za bardzo wychodzą na boki.
UsuńAle samo wykonanie, pomysł - świetne.
Justynko a powiedz jak cenowo i co ze szkłami, trzeba gdzieś wstawiać "na mieście"?
OdpowiedzUsuńno nie....ale numer, można je kupić u mnie w piastowie w salonie orlińscy:)
OdpowiedzUsuńMam przyjemność znać Andrzeja - to wspaniały artysta o wielkiej wyobraźni i talencie. Jego oprawy należą do moich ulubionych. Lubię bywać w pracowni i patrzeć, jak rodzą się nowe modele :) Świetny wpis, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWybierając okulary niezwykle istotne jest, aby zostały dobrane do kształtu i rozmiarów naszej twarzy. Jeśli zostaną odpowiednio dobrane sprawią, że nasza twarz będzie wyglądać szczuplej, a my atrakcyjniej. Sklepów, które posiadają okulary korekcyjne, jak i przeciwsłoneczne czy soczewki kontaktowe w swojej ofercie nie brakuje, a https://www.twojesoczewki.com jest jednym z nich.
OdpowiedzUsuńWarto dobrze zastanowić się nad wyborem okularów. Oprawki będą uzupełnieniem naszych codziennych stylizacji.
OdpowiedzUsuń