Ktoś mógłby pomyśleć, że mam dużo czasu na malowanie, tymczasem doszły mi w ostatnich dniach dwie niespodziewane prace... Ale zgodnie z moją dewizą, by nigdy się nie śpieszyć, spojrzawszy na szkic flamenco, zdecydowałam się na jego likwidację i panienka będzie wyglądać inaczej :
...śmiem twierdzić, że dużo lepiej, dynamiczniej i w ogóle. Oraz szkic białą kredką o konsystencji kredy nie powoduje, że chcąc zmienić linię, wycieram ołówek w pocie czoła, zużywając połowę gumki.
Wystarczy szmatka, wilgotna, byle pod ręką ( w tym wypadku skarpetka Gucia - czysta).
W domu - radość. Pepa tym razem nie przechodzi żadnego okresu aklimatyzacji - od razu wesoła, w zabawowym nastroju, uśmiechnięta.
I to już koniec na dziś (tzw. klamra kompozycyjna).
PS. Panienki już nie ma - tzn zostawiłam szczątkowo, jedną nogę.
Którą nogę zostawiłaś :P ?
OdpowiedzUsuńZgiętą!
UsuńSłusznie :)
OdpowiedzUsuń