Kiedy pierwszy raz zobaczyłam te obrazy - pozornie abstrakcyjne (pozornie - bo dla mnie abstrakcja nie istnieje), natychmiast skojarzyły mi się z dźwiękami. Nie myliłam się.
I w tym momencie bardzo proszę nacisnąć PLAY i posłuchać - autorstwo Michał Misiak.
Obrazy robią wielkie wrażenie - zdjęcia są może w stanie oddać niewielką część "prawdy".
Jaki jest ktoś, kto tworzy sztukę tego rodzaju (przypuszczam, że ja dostałabym szału na samym początku pracy, a może nawet wcześniej)? Na to pytanie nie znalazłam odpowiedzi - poza tym, że jakąś odpowiedzią jest jej brak...
Sam M. o swoim malarstwie pisze tak :
"Zawsze miałem
przeczucie istniejącego ładu w otaczającym nas wszechświecie.
Geometria użyta w moich pracach w postaci rytmów linii jest wyrazem
porządku i harmonii. Interferencja obecna w rysunkach i obrazach
odnosi się do przeczuwanej przeze mnie nieustannej wibracji
wszechświata. Proces powstawania moich prac nosi cechy medytacji.
Obrazy są zaledwie produktem powstającym „przy okazji” tego
procesu i stanu umysłu, który mu towarzyszy. Mam jednak nadzieję,
że dzięki swojej wizualnej formie, mogą zainicjować określony
stan u odbiorcy. Tym samym, moje, niemożliwe do zwerbalizowania
doświadczenie, może stać się jego udziałem.
Zawsze istotna była
dla mnie potrzeba ograniczania środków wyrazu, oraz element
ścisłego planowania pojawiających się w wyobraźni koncepcji.
Zdecydowałem ograniczyć się do operowania linią prostą lub
krzywą. Właśnie linia stała się dla mnie podstawowym budulcem,
dającym możliwość osiągnięcia zamierzonego celu.
Zwielokrotniona - pozwalała na zbudowanie plamy o niejednorodnej,
wibrującej strukturze. Poddana prostym zasadom geometrii stawała
się cząstką elementarną, tworzącą większe układy
odzwierciedlające pitagorejskie pojęcie piękna i harmonii. W
procesie powstawania wymagała długotrwałego skupienia i
powtarzalności, wprowadzając mnie w stan bliski medytacji, którego
echo chciałem w moich pracach zawrzeć."
A teraz (zakładam, że poprzednia ścieżka dźwiękowa się skończyła) - ważne dla odbioru obrazów - proszę uruchomić dźwięk/i :
Obrazy jako produkt uboczny procesu twórczego! Dokładnie przeciwnie, niż u mnie.
Proszę, oto owe "jakby odpady" (wyrażenie użyte w rozmowie ze mną)
Najpierw - czarno białe.
(tak, to moje odbicie)
A w kolorze (fragmenty w silnym powiększeniu) -
W najbliższych dniach dodam jeszcze suplement w błękicie.
Mnie te obrazy poruszają - z racji szczerości i niezwykłego nastroju. Daję - z przyjemnością - swoją rekomendację. I wróżę M.M. karierę.
A mam nosa.
Na koniec - notka biograficzna :
Michał Misiak
Urodzony
w 1973 roku, w Tarnowie. Studiował na Wydziale Malarstwa Akademii
Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w 1999 roku z wyróżnieniem w
pracowni prof. Stanisława Rodzińskiego z aneksem graficznym w
pracowni drzeworytu prof. Zbigniewa Lutomskiego. Aktualnie pracuje
jako adiunkt na Wydziale Architektury Wnętrz krakowskiej ASP.
Twórczość w zakresie malarstwa, grafiki, rysunku, fotografii oraz
filmu eksperymentalnego. Stypendysta Ministerstwa Kultury i
Dziedzictwa Narodowego RP oraz laureat kilkunastu nagród i
wyróżnień. Jest autorem ponad 20 wystaw indywidualnych, oraz
uczestnikiem ponad 90 wystaw zbiorowych.
I dziękuję Galeria Van den Berg za możliwość zobaczenia wystawy, nadesłane materiały (nawiasem mówiąc, galeria znajduje się w niezwykłym miejscu, zachowanym kawałku śródmiejskiej Warszawy - odnowione kamienice, przedwojenne, sasiadują z tymi na skraju ruiny, a bentley'e i porszaki są zagrożone aktywnością bywalców Alkoholi 24 H - warto zobaczyć !).
Wystawa czynna do 27.06.2014.
Mimo wszelkich starań, mój wpis nie zastąpi kontaktu na żywo z pracami Michała Misiaka.
Nie chcę popadać w pretensjonalny ton, ale dla mnie rzeczywiście było to przeżycie bliskie medytacji (tak przynajmniej sobie wyobrażam na podstawie b. skromnej praktyki).
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Obrazy MM to jest dokładnie to, czego w sztuce szukam. A pierwszy czarno-biały wprost mnie zahipnotyzował. Uwielbiam. I chcę!
OdpowiedzUsuńPrawda? Wspaniałe! Gdybyś miała okazję obejrzeć obrazy na żywo, przeżycie byłoby dużo, dużo silniejsze. A przy tym w jego malarstwie nie ma żadnego udawactwa, pozy - nawet, powiedziałabym, wręcz przeciwnie. Postawa MM jest nacechowana skromnością, w najlepszym znaczeniu tego słowa.
Usuńi ja jestem zafascynowana.... tylko, że we mnie sztuka MM budzi jakiś rodzaj niepokoju. Zamiast się cieszyć z harmonii wszechświata szukam z lękiem czegoś stabilnego w tym wibrującym świecie.
OdpowiedzUsuńNo tak. MM pokazuje ruch, wibrację - a więc próżno szukać tu stabilności. Dla mnie osobiście podobnie fascynująco - niepokojąca, bardziej, niż obrazy, jest "muzyka".
UsuńNie moje klimaty, choć doceniam kunszt i benedyktyńską robotę (i jeszcze ta rekomendacja Fibaka!). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, właśnie. Być może to początek wielkiej kariery - choć przypuszczam, ze człowiek taki, jak M.M. nie marzy o pławieniu się w jej blasku
OdpowiedzUsuńZanim przeczytałam tekst, obejrzałam obrazy. W pierwszej chwili skojarzyłam je z tkaninami o bardziej lub mniej zwartych splotach.Głównie te kolorowe. Odniesienie do wibracji też mi odpowiada. Szczególnie wersje czarno-białe. Podoba mi się to malarstwo.
OdpowiedzUsuńA do mnie to nie przemawia , nie tego szukam w sztuce ; doceniam precyzję wykonania , ale to mi bardziej do pracowni architektury albo wydziału matematyki pasuje...
OdpowiedzUsuń