WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

sobota, 2 maja 2015

Moja wielka katalońska majówka

Dziś rano z Barcelony porwała mnie Kasia - pojechałyśmy pociągiem podmiejskim do miasteczka, gdzie mieszka - Llica d'Amunt.

Muzyka!


Najpierw spacer uliczkami



Na murze szkoły - dziecięce rysunki w postaci płaskorzeźb - rycin



I domy - zachwycające



(ja, trochę jak z niemego filmu)




Przy wejściu - tabliczka - na ceramicznym kaflu "Jeżeli przychodzisz w dobrych zamiarach, nie zostawaj na ulicy - jeśli zaś w złych, nie przekraczaj tego progu"


W altance na wzgórzu


Panorama


A ten widok mnie prawdziwie wzruszył - a to Polska właśnie?


A w ogóle to wszędzie tutaj - w Barcelonie tez, są żywopłoty z jakby przystrzyżonych rododendronków - kwiatki pachną upojnie - jak porządne, rosyjskie "duchi"


Może ktoś wie, co to za gatunek? Niezwykle silna woń - wtykam w nie głowę przy każdej okazji (kiedy nie jedzie samochód).

Po pysznym obiadku, zrobionym przez Fernando, męża Kasi (złoty człowiek, serce na dłoni), pojechałyśmy do miasta - niedużego - Granollers.
Mój ulubiony domeczek przy rynku


Balkon i klatka schodowa budynku przy sąsiedniej ścianie



I nagle, w uliczce podobnej, do tej


...coś mi pięknie zapachniało - nie mogłam się mylić - perfumeria (nie, żeby perfumerii tu brakowało - ale te maleńkie zazwyczaj mają wyjątkowy asortyment)


Na szklanej półeczce wypatrzyłam skarb


Właścicielka, pół Włoszka, mająca również dom we Florencji, zainteresowała się, że maluję. I kiedy dowiedziała się, co - poprosiła o rozmowę, kiedy obsłuży klientów.
No cóż - być może będziemy współpracować - dzięki temu, że nieprzypadkowo wzięłam ze sobą foldery i wystawowe materiały, wiedziała, o czym mówię. Była pod wrażeniem - i, jak się można spodziewać, zaprosiłam ją na zwiedzanie wystawy z przewodnikiem, czyli mną.


Jak przyjemnie znaleźć się w takim miejscu - jak ze snu - sama wszystko urządzała w Les Aromes.


Inspirują ją prerafaelici - sądzę, że Panienki na żywo się jej spodobają.
Pozwoliłam sobie zasiąść w fotelu, starając się zapanować nad mimiką (ekhem)





Powyższe wody - o prostych, lecz szlachetnych aromatach, były mi wcześniej nieznane. A całkiem, całkiem.
I pełen asortyment Reminiscence i L'Erbolario. Uczta po prostu.

Myślicie, że to koniec niespodzianek? (jako i ja sądziłam) - otóż nie.
Na rynku, targowisku, miły pan zajął trzy stoły. Nie miał papierków do testów - ale poradziłam sobie z tym


Podobno odkupił receptury od katalońskiego "nosa", gdy ten przeszedł na emeryturę.
Olejki, absoluty również tam miałam przyjemność wąchać (www.colectiuatesa.atspace.com) - ekstaza.
I teraz siedzę sobie, po królewsku, w łóżku, pachnąc doskonałym zapachem Colonia Orientali - dymnym, z suszonymi owocami, lekko drzewnym.
Cudo.

Wracałam z Kasią w jakimś stanie upojenia - tylko tak to można nazwać



I dziś nie martwię się o chrapanie w sypialni.


Z balkonu dobiega mnie aromat lawendy z donic na tarasie. I jeszcze na dodatek - no mówię Wam, do zwariowania - jakiś ptaszek prześlicznie śpiewa.

13 komentarzy:

  1. Twoja relacja jest przepiękna, pasmo pozytywnych zdarzeń i miejsca zapierają dech w piersi!!!!

    Zdjęcia robisz fenomenalne!!

    Wyglądasz jak 20letnia studentka w Hiszpanii!!!

    Gratuluję cudownych chwil, nie dziwię się, że ten ciąg zdarzeń wprowadził Cię w stan upojenia!
    Jestem przekonana, że ze spotkania z właścicielką perfumerii coś dobrego wyniknie. To kapitale trafić na podobne artystyczne dusze, ludzi z pasją i współpracować. Trzymam za to.

    Zaintrygowały mnie te kwiaty, moja Mama mnóstwo podobnych widziała w Hiszpanii i na Kanarach. Mówi, że zapach obłędny. Szkoda, że go jakoś nie "przeniosła" ;) Ale czy susz by pachniał tak wciąż?

    Ze szczegółów, zachwycił mnie bruk uliczek!! Uwielbiam ten śliski, błyszczący i wzorzysty deptak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rejcz, dziękuję Ci baaaardzo! Kiedy Ci odpowiadam, już jestem po spotkaniu z nią na wystawie - nie chcę nic pisać na wyrost, ale zapowiada się ciekawie!
      Kwiatki w suszu pewnie pachniałyby - ale inaczej. Marzyłabym o takich w doniczce...
      Co do deptaku - ja tu strasznie lubię płytki wytłaczane we wzorki - takie 20 na 20 cm.

      Usuń
  2. zazdroszcze ,tak poytywnie
    Hiszpania ,to moja milosc ,kocham Barcelone ale najbardziej;) piekne malutkie miasteczka
    kiedys marzylam ,ze zamieszkam w Mijas ,nawet zaczelam sie uczyc hiszpanskiego
    spedzalismy po miesiacu ,przez pare lat w uroczych zawieszonych na skalach bialych miasteczkach Andaluzji
    Chcialam tam mieszkac:),niestety zycie napisalo inny scenariusz
    zuzia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ju - normalnie sen :)))....

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeszukaniu sieci stwierdzam, że pachnąca roślinka to osmantus (pachnący lub burkwoodii), po polsku niczego nie znalazłem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem - ten twój ma takie "ostowe" liście...?

      Usuń
    2. Większość tych osmantusów ma "ostowe" liście, ale zdarzają się też takie "rododendronowate", jak w przypadku tego pachnącego (zwanego też, jak wyczytałem na amerykańskiej stronie ogrodniczej, "słodką oliwką", ze względu na liście właśnie). Spójrz tutaj: http://www.missouribotanicalgarden.org/PlantFinder/FullImageDisplay.aspx?documentid=849

      Usuń
  5. Justyś ten kwiat to nie jest stefanosis??

    https://www.google.de/search?q=stefanosis&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=N8NHVfvZD8H8UPGmgMAN&ved=0CAgQ_AUoAg&biw=1366&bih=643#tbm=isch&q=stefanosis+kwiat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, ale te kwiatki nie mają takiego kielicha ze "stopką" znaczy na nóżce - ale ja wiem, może to podgatunek? Trzeba chyba spytać botanika (ach, ogród botaniczny tutaj! Jak Eden!)
      Dziękuję!

      Usuń
  6. Moj stefanosis w domu mial wlasnie takie kwiatki na stopce

    OdpowiedzUsuń
  7. Te kwiaty należą do pospornicy japońskiej (Pittosporum tobira). ;)

    OdpowiedzUsuń