Najpierw - fotorelacja z Muzeum Perfum na tyłach perfumerii Reggia.
Komentarzy nie będzie - i uprzedzam, zdjęć nacykałam ponad setkę - zatem, kto potrzebuje, proszę włożyć okulary - muzyka!
A więc - zapraszam do zaczarowanego świata!
Je Reviens mam - nową wersję, poznałam również dawną - fantastyczny - jedna kropla wypełniała zapachem całe pomieszczenie! Gorzko - słodkim, ziołowym, niezwykłym
Za nieostre zdjęcia przepraszam - nie zauważyłam tego przez powiększeniem
Fleurs de Rocaille - nawiasem mówiąc - testowałam w Barcelonie znowu, ma w sobie coś baaardzo optymistycznego i dołączy do mojej kolekcji
Skoda, ze nie znam zapachu - oczki zdecydowanie w moim stylu!
Poznałam je na którymś ze zlotów - Mama opowiadala mi, że jako licealistka, gdy wychodziła ze szkoły, sąsiadującej z Ambasadą Radziecką, w zależności od tego, z której strony wiał wiatr, albo najpierw czuła perfumy, a potem widziała kobiety - albo odwrotnie
Polska bardzo ubogo reprezentowana...
To pierwsze perfumy, jakie miałam - prezent od Taty, używała ich również moja Babcia i Mama
Le Dix! Cudowne fiołki - obok Apres L'Ondee moje ulubione
Nie powiem, przy Coty puls mi przyspieszył
Roger Gallet, który tu jest w aptekach, niestety, poza herbata, nie ma nic specjalnie ciekawego do zaprezentowania - a amiętam z liceum Bouquet Imperial - wspaniały... Smutne
Bardzo go lubię
Estee, Spellbound, White Linen i oczywiście Tuberose Gardenia - to moi ulubieńcy EL
Powąchałabym!
Halo! Tu Ziemia!
Oczywiście byłam również w Sephorach - w każdej stoi Comme des Garcons, ale tylko CdG 2 srebrne i drugie, męskie oraz niebieska seria. No i cieszy nos obowiązkowa pozycja - Miss Dior ta jedyna prawdziwa oraz Armatics Elixiry - perfumowany i toaletowy.
Sephora przy Rambli jest olbrzyma! jak ze dwa boiska
No i wreszcie Jo Malone
Zliczcie sobie flakoniki - absolutnie nie na jeden dzień testowania - na razie jestem pod wrażeniem Pomengranate Noir, który mógłby uchodzić za czarną wersję Harissy, już nie produkowanej, CdG.
Intrygująca jest też Figue & Cassis, doskonały Fleur d'Orange - zajrzę tam wkrótce i wspomnę w kolejnych wpisach.
No i jeszcze w domu towarowym Angielskie Cięcie stoi sobie kolekcja Guerlainów - ta butikowa, ale niestety babka o krwiście czerwonych ustach zabroniła mi robienia zdjęć. Może jakoś przy innej pani się to uda.
Perfumeria Reggia - też oddzielnie o niej wspomnę - tam gęsto od niszy, Aqua di Parma też w szerokiej ofercie - oraz przede mną Galeria Basilica z Etat Libre - ale wątpię, by mieli coś więcej, niż w Warszawie. Albo...? Na pewno nie odmówię sobie strzaskania grubym Elektrykiem (Fat Electrician)
Pisałam na początku o "zyskach" z perfumowej pasji - jest jeszcze jeden, którego nie sposób przecenić - ludzie. Wielka grupa, połączona zainteresowaniem - to osoby wrażliwe na piękno. Dodatkowo tzw. rozbiórki, czyli dzielenie flakonu na małe pojemności i wysyłanie do zainteresowanych osób, uczą zdyscyplinowania i solidności. Co w związku z moją klientelą ma znaczenie.
Oraz duftartu bez mojego upodobania do zapachów by nie było - i tego bloga również, bo przyjaciele z forum, na ktorym się udzielam, zmobilizowali mnie do pisania.
Zaś Panienki - te pierwsze, nazwane początkowo Serią Barową (od wątku Scent Bar na Forum Wizaż Perfumy), powstawały najpierw jako "portrety" osób stamtąd.
Tak więc moja pasja zapachowa przerodziła się w pasję życiową.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
O mamo, ależ tam cudności w wydaniach mocno vintage! Wąchałbym ;)
OdpowiedzUsuńja też - i chciałabym mieć skórę, taką z rolki, w arkusikach. Swoją drogą, to chyba już jest możliwe
Usuńprześliczna ta wystawa - mam nadzieję, że jak kiedyś będzie mi dane być w Paryżu to ją odwiedzę
OdpowiedzUsuńW Paryżu? Jeśli umiesz się teleportować, to możesz i w Polsce być
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńo kurka blaszka - teraz się zorientowałam jaką głupotę napisałam :)
Usuńnawet nie wiem skąd ten Paryż mi do głowy przyszedł
Oesu , oesu , oesu , leżę na ziemi obok własnej szczęki i wstać nie mogę !!!! Ju - całe szczęście że mnie tam nie ma , bo zeszłabym na zawał z wrażenia i tyle by z tego było :P CUUUUUUDAAAAAA !!!!!! Jeszcze żeby można było to powąchać..... Szalenie byłabym ciekawa chorwackich perfum bo mają niezwykle apetyczny kolor sugerujący dużą moc ;) . Nie masz pojęcia jak sie cieszę , że jest Ci dane to wszystko podziwiać , należy Ci się jak mało komu .
OdpowiedzUsuńI mówisz że tam w seforach jest prawdziwa jedynie słuszna Miss Dior ??? no nie mogę....
Nieostre zdjęcia są absolutnie wytłumaczalne - ręce drżą z wrażenia , wcale się nie dziwię :) raczej podziwiam , że w ogóle byłaś w stanie je robić , ja bym dostała kręćka z wrażenia i zgłupiała całkiem , nie wiedząc w którą stronę patrzeć i co fotografować ;)
Kochana, nie tylko Miss Dior, ale też zapomniałam - Paloma Picasso, Scherrer (nie we wszystkich).
UsuńJa jak weszłam tam, to chichotałam, aż pan mnie wpuszczający uśmiechnął się życzliwie - i tak jakby rozumiejąco,
Dziękuję, Parabelko!
O nieeeeee ! Chociaż na pociechę przypomniałam sobie , że przecież Palomę zreformulowali i już nie taka , uffff , lepiej trochę :)))
UsuńPrzy Jo Malone dostaję oczopląsu :)) no ale co się dziwić ...w kolekcji marki jest już prawie 68 flaszek :) Wąchałbym wszystko jak leci :D
OdpowiedzUsuńWieeeesz, do Malone mam stosunek ambiwalentny - z jednej strony sklep, flakony, obsługa robią wrażenie, ale zapachy - te już nie są takie dobre.
UsuńRaptem z tych 68śmiu z pięć - siedem jest wg mnie warte uwagi
O boooooooszszsze!!!! Oniemiałam na sam widok! Aaaaaaale frajda, jak ja Ci zazdroszczę! Z każdą fotką wydobywał się ze mnie coraz większy jęk zachwytu!!!!
OdpowiedzUsuńTeraz na spokojnie idę poczytać posta i poprzyglądać się tym kolekcjom. Wyobrażam sobie siebie gdybym tam była - coś jak dziecko pierwszy raz w życiu w Disneylandzie!!! Nie wiem czy by mnie nie wyprowadzili za nieumiejętność pohamowania emocji!! Bajka!!!!
Taaak, przyznam, że już co poniektóre światła gasili - to było COŚ.
UsuńNatomiast niepohamowanie emocji, jeżeli nie prowadzi do zniszczeń w perfumerii, nie ma dla obsługi żadnego znaczenia
To dobre wieści, że są przyzwyczajeni do podekscytowanych oglądaczy :)
UsuńNajgorsza w moim przypadku jest ironia losu - ja w Paryżu byłam w muzeum perfum, tylko dłuuugo przed tym, kiedy się nimi zaczęłam interesować. Pamiętam, że i tak wpadłam w zachwyt, ale wówczas kompletnie "nieświadomy".
OdpowiedzUsuńNo właśnie - musisz pojechać jeszcze raz!
UsuńSłów brak na tyle cudowności. Niektóre flakony niezwykle oryginalne, zapachy w nich zamknięte pewnie też. Agnieszka
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie ciekawi - z nieznanych kompletnie - ta Murzyneczka z oczami. Nazwa też niczego
UsuńO tej "Murzyneczce" można poczytać na fragrantice ;)
Usuń