Potem przetransportowałam siebie, bagaże i obrazy do nowej miejscówki - w szemranej, jakby się kiedyś powiedziało, dzielnicy Raval, w ostatnim budynku na ulicy Cabanes (na którą mówimy Kabanosy) pod samym wzgórzem Montjuic, trzeba się wspiąć przedziwną klatką schodową na trzecie piętro
- i tam, na tarasie (dachu) stoi jakby domeczek - to nasze (moje i przyjaciół z Polski).
Wczoraj wieczorem czekała nas atrakcja - koncert AC / (piorun) DC. A najlepsze, że tuż przed końcem wpuszczali na koncert! Tę tłuszczę, która entuzjazmowała się przed wejściem na stadion olimpijski, gdzie trwał występ
Wiecie, przyznam się, że myślałam o zespole, że to trochę dziadki - przebierańcy - ale takiej energii, umiejętności i rozpalenia tłumów życzyłabym każdemu na scenie. Porywające!
A pod stadionem widok też niczego - świecące kolumny
Wspomniałam o Ravalu, że dzielnica... ciekawa - dla mnie niezwykła, ze specyficznym urokiem
Powyżej - to knajpa (klub), otwiera się dopiero w nocy, i to późno.
Na dole - romański kościół w otoczeniu bloków
I jeszcze jeden klub, do którego zajrzeliśmy
Na ścianach - ciekawe rzeczy (jak powinno być wg mnie w psycho - klubie
W nocy Raval tętni życiem - tu ulica obok Kabanosów - po horyzont ciągną się stoliki
A teraz już muszę koniecznie iść spać -
Bo dziś ostatnia "normalna noc" przed podróżą busem (żebym sama nie została psycho)
Jeszcze przed wyjazdem - ostatni barceloński wpis.
Więc zapraszam jutro - wyjątkowo po południu.
Do znudzenia, kolejny komentarz ponownie zacznę od : Zazdroszczę... Ale taka prawda. Zazdroszczę ci tych wrażeń, miejsc, dzielnicy, koncertu. Na widok oświetlonych kolumn oszalałabym z radości, nie wiem czemu, ale mam szczególne upodobanie do wszelkich lamp, lampionów i innych iluminacji!
OdpowiedzUsuńRozbroił mnie budynek a'la nowojorskie żelazko ;) I te oczy na znaku!
Trzymam za to, by podróż obfitowała również w ciekawe obrazy :)
Rejcz kochana, podróży napisałam w kolejnym rozdziale - ale zakończenie przygody z Barceloną jeszcze przede mną - kiedy wypocznę.
UsuńCieszę się, że czyta mnie tak wrażliwy (podobnie wrażliwy) odbiorca - jak Ty!
Znośnej podróży życzę! :)
OdpowiedzUsuńOch, Gryxiu, to sukces, że tu jestem i odpisuję, i że wszystkie obrazy mam pod bokiem.
UsuńZ wystawy na wystawę, pięknie! :) A dla Polaków ta szemrana dzielnica wygląda jakoś tak.. swojsko. ;) Może za wyjątkiem romańskiej rotundy w bezpośrednim sąsiedztwie bloków.
OdpowiedzUsuńTen koncert był planowany, czy tak Wam się spontanicznie trafił> Bo jeśli to drugie, to także gratuluje, tym razem farta.
Natomiast w przymierzalni mogłaś zamaskować aparat np. wielkim bukietem róż. :P Wtedy Twoja poza mówiłaby coś w stylu: "Byłobyż to kwiecie dla mnie, cny adoratorze?" ;) Ale kiecka bomba! :D
Życzę podróży, która minie szybko i, jak Gryx słusznie wnioskuje, będzie znośna.
Więc koncert się po prostu trafił!
UsuńKiecka wykonana z materiału, o którym W. mówi "Nie zbliżać się z ogniem" - ale do zdjęcia w sam raz.
Co do podróży - przeczytaj następny post. Niezapomniane (niestety) przeżycie.