WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

niedziela, 28 grudnia 2014

Zły humor

Dzień zaczął się... po południu!
Wojtek, który na szczęście lepiej się czuje, postanowił, że pozwoli mi spać, póki się nie obudzę. I wiecie, która to była? Za 25 trzecia!
W praktyce oznacza to, że na nowy obraz zostało mi ok. godziny dziennego światła.

Co by tu? Co by tu? Przypomniałam sobie słowa mojego profesora, który mawiał "Jak nie wiesz, co malować, maluj duże". Wzięłam więc dyktę 110 na 50 cm i wycisnęłam do końca tubki z kolorem żółto - cytrynowym i łososiowym. Plus największy pędzel - niemal ławkowiec.


Na szczęście postawiłam sobie kotka - talizman chiński, machającego łapką. Bardzo silnie złoty, z zagniewanym wyrazem "twarzy". I powoli dostrzegłam, że zaczyna mnie krew zalewać ze złości. Takiej nieokreślonej.
A jak raz na obrazku miała być palma, widok na tropikalne morze i jakieś zwierzę, najlepiej rodem z Nowej Zelandii, czyli torbacz czy coś.
Ale palma coraz bardziej mnie wkurzała - a jeszcze nawet zarysów nie miała.
Co ja, kurde, mam do palmy? Nawet jej w życiu nie widziałam, poza zdjęciami.

No to może... krzak róży? Wiosna jakaś? Łososiowy - już schnący na spodeczku - akurat pasował.
Albo może kwitnące drzewo? Przypomniało mi się, że każdego roku mam zamiar, kiedy drzewka owocowe okrywają się kwieciem, pójść do takiego sadu i zanurzając się w niego, pomarzyć albo co. Ale też nigdy tego nie zrealizowałam. Czemu? Kto to wie?

Więc mam przerażającą dyktę ogólnie żółtą z różowymi plamami.


Wyzwanie. Spojrzałam na swoje ściany i doszło do mnie, że nawet nie będę miała gdzie powiesić tego cholernego obrazu. O ile powstanie coś, na co mogę patrzeć z przyjemnością.
Na dodatek złoty kotek podczas machania wydaje takie dźwięki, wcale nie ciche, jak w katedrze w Oliwie anioł śmierci z kosą. To w istocie zegar, a każde machnięcie ostrza ma oznaczać przybliżanie się do śmierci. 'Memento Mori".

Mama, którą takim talizmanem obdarowałam, powiedziała, że on ją trochę przeraża i że w ogóle jest okropny i może go sobie wezmę z powrotem?
Samopoczucie wciąż mi się pogarsza, teraz to już chyba zaczynam szukać dziury w całym. W całym? Jakim "całym"???

Swoją drogą, najweselsze obrazki - te ze zwierzętami - malowałam, kiedy byłam w kiepskim stanie psychicznym. Tylko się uśmiechałam, kiedy na wystawach ludzie oglądając moje obrazy, mówili "Widać, że pani jest szczęśliwą osobą - to się czuje".
Ja się tylko uśmiechałam niemrawo. Nie zaprzeczałam.

Nie wiem, nie wiem, mam ochotą się przemóc i dla odmiany podziałać z czernią... ale już późno, a jutro rano Gustaw chce pójść do dyżurnej świetlicy.

Taka się czuję przyduszona, jak pod ciemną chmurą, i w sumie mam powody...
Szlag.

Może na początek schowam kotka do pudełka.
"Nie jestem przesądna, to przynosi nieszczęście".

3 komentarze:

  1. Sad wiosną? Zapraszam do nas - pod Grójec w końcu kwietnia... jabłonie mają takie delikatne kwiaty :-) Pozdrawiam Mumina

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź - mówię poważnie :-) Będzie nam miło :-)

    OdpowiedzUsuń