Z wielką przyjemnością i, nie ukrywam, zadowoleniem, zapraszam Państwa na Premierę Konika.
W ogóle chwała Najwyższemu, ze zesłał na trochę słońca, bo byłam w stanie uwierzyć, że gdzieś się na dłuższy (niż doba) czas schowało i tylko ignorancja w dziedzinie nauk ścisłych tłumaczy, że nic o tym nie wiem.
Do roboty! Zabrałam się ochoczo
W tym obrazie jak gdyby nigdy nic konik idzie sobie wzdłuż ulicy, zupełnie wolno, odbijając się w kałużach.
Zadowolony z siebie
... z punkową grzywą, ale nowobogacko wypasionym zadem w kółka z powodu dobrego odżywienia
Kosmiczny zad! Bodaj najpiękniejszy, jaki zmalowałam.
Kolejna porcja muzyki -
Detale - mocna strona Konika
Myślałam, że może jeszcze coś wymyślę dowcipnego, ale jednak nie mogąc się doczekać, pokazuję.
Obraz fotografowany przy gasnącym dniu.
To wersja klasyczna :
I tu coraz ciemniej
No. I to wszystko.
Żeby tak nagle nie ucinać, jeszcze Konik w zmniejszeniu
Teraz czekam na oddźwięk ze strony Szanownej Zleceniodawczyni, której składam publiczne podziękowania za cierpliwość.
(i jak, i jak?)
Jest cudowny! Dziekuje!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo!
UsuńMimo zachwytu cos mnie jednak leciutko gnebilo, ze w Koniku nr 1 bylo inaczej i...wreszcie wiem ;-) Justyno, drzewa, one tak jakby pni nie maja :-)))
OdpowiedzUsuńJuż mają - tylko nie chciałam ze zdjęciami czekać do jutra. A kokardka? Wg mnie twój Konik nie potrzebuje - ale klient nasz pan
UsuńCzy mikroskopijne, czerwone kropki mają jakieś głębsze znaczenie? ;)
OdpowiedzUsuńNooo... to tubka z pomarańczem, za przeproszeniem, pierdnęła mi farbą w bok - trochę spadło na obraz. Te większe plamki usunęłam, mniejsze - uznałam, że dobrze robią.
UsuńGryx bystrooki!
To prawda z tym słońcem - co za przyjemność po tylu tygo/dniach szarugi!
OdpowiedzUsuńOj, tak, ciekawe, co będzie jutro - z zasady prognoz nie śledzę, wystrychnięta parę razy na dudka.
UsuńPrzychylam sie do opinii Szanownej Artystki - kokardki juz nie potrzeba :-) Justyno wiesz, ze masz perfekcyjne wyczucie czasu ;-)? Premiere Konika zrobilas w moje urodziny :-)))
OdpowiedzUsuńO, jak fajnie się złożyło! Coś mi mówiło, że dziś będzie najlepszy dzień. Wszystkiego najlepszego, Kasiu! Wielu wspaniałych prezentów i niech Cię Konik zawsze rozwesela
UsuńDzięki, Ju- za możliwość podglądania stawania się konikowego, jesteś kochana! Zad jest faktycznie boski! :) I.
OdpowiedzUsuńTo cała przyjemność wklejać stadia obrazów - kiedyś pies z kulawą nogą nie wiedział, że maluję, a teraz świadomoć, że mogę się podzielić jest bardzo, bardzo motywująca.
UsuńKocham ten zad
Dziekuje za zyczenia :-) Wkrotce bede sie odzywac w sprawie odbioru - hurra :-)
OdpowiedzUsuńNa to czekam - widzę, że wciąż się cieszysz. I tym bardziej jeszcze raz, wiem, ale dziękuję za cierpliwość.
UsuńPozdrawiam też Katarzynę-Szanowną Zleceniodawczynię i życzę, żeby Konik pogalopował wraz z nią żywo i radośnie! :)
OdpowiedzUsuńWtóruję!
UsuńWyszlam z zalozenia, ze malowanie obrazu to nie lepienie pierogow i nie wolno poganiac Artystki. I ze jesli Konik tworzy sie w takim tempie, to jest to tempo najwlasciwsze i basta :-)
OdpowiedzUsuńTo jest najwłaściwsze traktowanie artysty! To prawda - Konik był malowany w najwłaściwszych chwilach, kiedy miałam na niego apetyt.
UsuńSwoją drogą, pierogi wyszłyby mi duuuużo gorzej