WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 15 marca 2013

Premiera - Obraz do Eau de Soir

Całkiem spokojnie wypiję trzecią kawę - patrząc na skończony obraz.

Wypadałoby powiedzieć trochę o zapachu, do którego był malowany.
Eau de Soir Sisley'a.


Budzi moje mieszane uczucia.
Wydawałoby się, że jest ostry, nieskomplikowany, mocny - tymczasem, jeśli się w niego dobrze wsłuchać, widzi się niejednoznaczność i jakąś nieuchwytną lekkość w pozornej bezkompromisowości.
Co tu dużo mówić - nie dla każdego. Ma dużo typowo szyprowej goryczy, niepokojący brudek i wielką siłę rażenia.
Nie muszę chyba dodawać, że mój mąż go nie znosi.
Za to obraz Mu się podoba. Przynajmniej tyle.

Ta daaam! :


Eau de Soir nawiązuje do klasycznych kompozycji, ale pasuje do niego określenie nowoczesny.
Dlatego i ja podążyłam tym tropem.

Tło potraktowałam bardzo delikatnie - tylko jedną warstwą farby, i to nakładanej gąbką.
W efekcie widać nierówności koloru, czasem prześwituje dykta, widać ślady ołówka (starannie wybrane).



"Słoneczko" na początku miało być inne - jak przy zaćmieniu, z czarnym krążkiem. Jednak taki akcent okazał się za silny. Ten obraz jest jak żart - trzeba dobrze wiedzieć, ile  i jak się mówi. jedno słowo za dużo - i nie ma dowcipu. Wyczucie konieczne.

I to mi się podoba w Innej kobiecie, że delikatność miesza się z mocno kontrastującymi plamami i konturami.



Długo, bardzo długo zastanawiałam się nad tłem.
Ale kiedy zrobiłam pierwszy skos, poczułam, że to świetne posunięcie. Pojawiła się przestrzeń - drugi i trzeci plan, a wszystko potraktowane abstrakcyjnie.
Nawiasem mówiąc, dla mnie abstakcja nie istnieje - wszystko mi się z czymś kojarzy i zazwyczaj ma okreslony nastrój.

Swoją drogą, Gucio, poproszony "Powiedz coś miłego" nie odpowiada już "Szafa", ale "Koło!"
"A coś niemiłego?"
"Krójkąt!"

Wracając do subtelnych cieniowań :


I kontrastów:



                                                           A to mój ulubiony fragment :


Obraz nie mógłby być udany, gdyby nie wizerunek kobiety.
Zależało mi na tym, żeby była stosunkowo młoda, ale nie za ładna - raczej stylowa.
Ubrana klasycznie, ale nie nudno.
Kita włosów, związana jakby z japońska.
No i poza- pewna siebie, swobodna, niezależna od otoczenia.
Dobrze, że profilu już nie poprawiałam.


Milenka uważa, że to jej nos. I to Jej przeszkadza w obrazie.
Ale ja malowałam anonimowy nos.

Na koniec powiem nieskromnie - nie przypuszczałam, że uda mi się wyczarować taki nastrój, kluczowe stało się wprowadzenie szarości.
Zastanawiałam się nad innym kolorem, ale doszłam do wniosku, że obraz stałby się wówczas plakatowy - zatraciłby swoją subtelność. Strasznie podoba mi się ta moja abstrakcja realistyczna.

Jeszcze tylko jeden drobny szczegół, i będzie absolutnie doskonale.
Węzełek wstążki - zlikwiduję czarne elementy.
Ale dopiero przed wystawą - bo na razie mam zakaz zbliżania się do obrazu.

14 komentarzy:

  1. Zimna profesjonalna suka na ruchomych schodach w nowoczesnym biurowcu :) świetnie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, aż tak?
      A dla mnie on niespodziewanie stał się miękki i nastrojowy...
      ...choć suka jest

      Usuń
    2. Oczywiście że jest nastrojowy , ale naprawdę widzę schody ruchome na tle przeszklonej ściany biurowca - nie wieżowca ale takiego w stylu "kabiny prysznicowej" na Placu Piłsudskiego :)
      Chociaż powiem Ci , że mnie EdS się zupełnie inaczej kojarzy - nie jest biało-czarny i nie ma tylu linii prostych .

      Usuń
    3. A tam, linie proste - są pozorne. Tak, jak pozorna jest surowość EdS. Nie ma tu ani jednej linii, która byłaby malowana pojedynczym odcieniem szarości - wszystko się przenika.
      A skojarzenia - są wolne.

      Usuń
  2. Hahah, Parabelko :))

    Pierwsze moje wrażenie to, że Inna-Zimna rozciąga gumowy przyrząd do ćwiczenia mięśni rąk ale teraz widzę, że faktycznie, to mogą być ruchome schody.

    tymena

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, moje skojarzenie też było z Zimną :D. I dobrze, że masz ten zakaz ;D Saga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przestrzegać go - to jest trud! Gdyby nie to, że mi się skończyło ecru, to znów stanełabym w szranki z Zimną.

      Usuń
  4. I mi EdS nie kojarzy się z takimi kolarami, fakturami i liniami (choć z "suką" to już inna sprawa, hehheh). Ale sam obraz mocno przykuwa uwagę. Zwłaszcza ten niedoskonały profil (dobrze, że nie ma oka, bo straszyłoby mnie trochę).
    Ta kobieta przemawia do mnie o wiele bardziej niż pani Shalimarowa. Tu się więcej dzieje, jest dynamicznie i intrygująco. "Wyniosła doskonałość".
    Bardzo mi się podoba.

    emera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, długo się zastanawiałam, czy oka ma nie być. Wygrał jego brak jakąś błahą przewagą.
      Tak jest ciekawiej.
      Do mnie też EdS przemawia bardziej, niż Sh. Bo TA kobieta jest żywa (choć zimna). Tamta to kosmitka (być może gorąca).
      Cieszę się bardzo, że porównałaś te dwa obrazy - masz takie same refleksje, co ja.
      Ten obraz chcę mieć - tamtego nie powiesiłabym za dopłatą (to się nazywa szczerość), choć jest bardzo dobry.
      A ten świetny w kontrolowanych niedopracowaniach.

      Usuń
  5. Bardzo mi się podoba :)
    Nie wiem, czy tak właśnie "namalowałabym" Eau de Soir, nigdy się nie zastanawiałam, ale ta wizja jest bardzo sugestywna. I jest w niej ten dystans, pewność siebie, jest w niej Eau de Soir... Szkoda, że przez skojarzenia nie umiem go już nosić :) Kiedyś nr 1, do filharmonii, teatru, do muzeum.
    I tak jak na obrazie: jest w nim i wyciszenie, i ostrość, i elegancja, niewymuszona, ale i bez cienia nonszlancji.
    Tak, jak napisała emera: inntrygująco.
    A, i Gucio: to oczywiste, że kółko jest miłe, bo nie jest tak kanciaste ;)
    Pachnącego wieczoru,
    tri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, wielka szkoda, że go już nie możesz nosić. Ja nie mogę nosić Rush'a, ale na szczęście mi nie żal. Wyrosłam i z tamtego uczucia, i zapachu.
      Dziękuję za komplementy dla obrazu.

      Rozgryzłaś Gucia - powiedział kiedyś, że "ośniobok" jest średni. Wszystko się zgadza.

      Usuń
  6. I jest tu siła, i zdecydowanie, i spokój, ale i jedność przeciwieństw. I ukryta pod statycznością ruchliwość. Jak delikatny ruch włosów na kołnierzu.
    tri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba było wielu niedopowiedzeń, żeby uzyskać taki efekt i bardzo, bardzo przemyślanej kompozycji. Żaden kąt nie jest przypadkowy. Pół gumki starłam zacierając ślady ołówka - linie osłabiające dynamikę.

      Usuń