WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 22 marca 2013

Łabędź Libellule skończony - premiera

Nadszedł czas na finał - dziś skończyłam Łabędzia i tym samym siódmą pracę na wystawę w Mon Credo.

Już myślałam, że mogę zaczynać Black Jade (następny zapach), z zadowoleniem odłożyłam pędzel ruchem pianisty, który właśnie oderwał dłonie od klawiatury po ostanim dramatycznym akordzie. Już usta ułożyły mi się do uśmiechu - spojrzałam...
...kicha.
Trudny moment - niewątpliwie czegoś brakowało, żeby powiedzieć "koniec" a czego - za cholerę nie mogłam dojść.
Na dodatek Wojtek zaczął najpierw mamrotać, a potem śpiewać po czesku. Kiedy zirytowana powiedziałam, że mi to przeszkadza, odrzekł, że zarzut jest niesłuszny, bo było po słowacku.
"Proszę o chwilę ciszy, Wojtek! Będę malować nogi musze!"
"Pedikiur, czy co?" - ale przestał.

No właśnie. Mucha, w powiększeniu.
Proszę bardzo :


Ale - mimo różowych oczu i błysku na skrzydełkach, mucha, choć efektowna, nie zwieńczyła pracy nad Łabędziem.

Co by tu? Co by tu?

Pach! Olśnienie - trzeba wprowadzić odrobinę koloru z innej palety.
Oczy Łabędzia i musze refleksy ośmieliły mnie. Miałam rację.
Błękity uratowały obraz.


A teraz Państwu wytłumaczę, "Co poeta miał na myśli'.

Łabędź symbolizuje kremowość zapachu Libellule, do którego był malowany.


Złoty kuper to lśniąca, owocowa polewa, też obecna w perfumach.


W spojrzeniu odbija się zdumienie, że tak pięknie pachnie.


Nenufary mają kształt waflowych foremek do lodów albo babeczek.



 Na pierwszym planie laski wanilii. Jedna z kwiatkiem. Złotym, rzecz jasna.


Wierną towarzyszką w mojej pracy jest Aza. Nie tylko nieczuła na sztukę, ale intensywnie "dekorująca zapachem" pracownię.


Na koniec powinnam uczciwie napisać, czemu dodałam muchę.
Jest odpowiedniczką dwóch czynników w Perfumach Nobile - starego pudru/kokosa.
Na mnie na szczęście nie wyłażą.

Byłabym całkiem zadowolona, gdyby nie pamiątka po Łabędziu. tuż po skończeniu, westchnęłam z ulgą i opadłam na fotel - niestety na siedzisku leżała paleta z różowawą farbą. Teraz pranie rozstrzygnie się, czy TE dżinsy będę mogla nosić tylko pod długie kurtki. Plama na zadku ma, zgodnie z tendencją, kiczowaty kształt -serca.

Mogę coś powiedzieć na koniec? Obraz na żywo ma piękniejsze, głębsze kolory.
Jest niefotogeniczny.

PS. Nie zaszkodziłoby zrobić gdzieniegdzie inkrustacje kryształkami  Svarowskiego... Gdybym je miała

12 komentarzy:

  1. Boski łabądek i stara mucha :))) Się obśliniłam czytając opis i co popatrzę to się robię głodna :)
    Kryształki by nie pasowały - nie są jadalne :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję, myślę, że jeśli mi zostanie trochę czasu, to nie będę działać z kryształkami, tylko wymyślę coś z gałęziami - jakieś przewijańce.

      Usuń
  2. Mucha jest bezbłędna. W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Delikatnie napomykaleś o musze, aż mi to zapadło w podświadomość i musiała być na którymś z obrazów. Gorzej, że pasuje do większości wybieranych przeze mnie obrazów...

      Usuń
  4. Zakochałam sie w ...... musze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa i zapomniałam dodać, że w Azie :*

      Usuń
    2. To bardzo mi miło. Aza jest kochana, ma prawie 20 lat, ledwie co widzi i przygłucha jest. Wydawałoby się, że nie ma orientacji, jednak kiedy mi zwieje ze spaceru, zawsze bezbłędnie znajduje wszystkie śmietniki w okolicy i wraca równo po godzinie.

      Usuń
  5. A no to się odezwę, choć nie znam zapachu, do którego łabądek był malowany. I nijak chyba nie udałoby mi się obrazu z jakimkolwiek zapachem skojarzyć, bo... Bardzo bajkowy ten łabądek jest. Jak z książeczki dla dzieci. Obrazek więc, a nie obraz - tak go odbieram. Ale bajkę o tym chętnie bym przeczytała. A że w zapachu łabądkiem przedstawionym bym nie chodziła? - bo węszę w nim lukier i słodycz cukierkową,i takie "nio", "cio". Wyobraźnię moją porusza, ale nie olfaktoryczną.
    Podobają mi się te wszystkie plamki, odbicia i pływające "korony", i waniliowe "robaczki", i piórka w kropki. Bajka. Ale jednak nie moja.
    Przyznaję, że początkowe słoneczko (z mocną kreską) zapowiadało coś zupełnie różnego (w mojej głowie).
    Ciepło pozdrawiam
    emera

    OdpowiedzUsuń
  6. Emero - bardzo dziękuję za wyczerpujący komentarza. Ze wszystkim się zgadzam - jest bajkowy, zapach też - nawet jego nazwa "Taniec Ważek" brzmi marzycielsko, słodko. ALE nie powinnam tego obrazu tak zostawiać - on jest ni w pięć, ni w dziesięć. Może zachować dziecinny urok, ale mógłby być bardziej charakterny. Bo tak wygląda, jakbym nagle dostała głupiego Jasia przy malowaniu - jednak za małą dawkę, by odlecieć.

    OdpowiedzUsuń
  7. jak na kicz zupełnie niezdecydowany ten obraz, niestety.
    A jak na odstraszacz od zapachu, całkiem, całkiem;)Kolorki, owszem, psychodeliczne, ale LSD, które brałaś, chyba nie pochodziło ze sprawdzonego źródła:(
    Mi w tym obrazie brakuje nawiązania i prześmiewczej interpretacji jakiegoś konkretnego nurtu kiczowego, mrugnięcia okiem do odbiorcy. Wyszło za poważnie i niezrozumiale, z jakiej konwencji się kpi.
    maria

    OdpowiedzUsuń