WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

wtorek, 12 lutego 2013

Obraz dla Mon Credo - w Scencie Costume National

Nad różnymi inspiracjami zapachowymi się zastanawiałam, ale co do jednej, nie miałam wątpliwości.

Zapach, który polubiłam od pierwszego powąchania. Marzycielski, melancholijny, ale i nowoczesny.
Niby słodki, ale nie do końca...
Świeży, ale potrafi zmęczyć...
Ciężki, ale nie duszący...
Trwały, ale dyskretny...
Charakterny, ale nie inwazyjny...
Co może się stać, jeśli zmiesza się słodycz, świeżość, kadzidło i jaśmin? jeśli umie się to robić?


Scent firmy Costume National jest niezwykły, mówię to z pełnym przekonaniem. Oczywiście, to zapach nie dla każdego. Mam to szczęście, że na mojej skórze układa się bajecznie.

Teraz bedzie pierwsza odsłona nowego obrazu - tylko proszę Szanownych Czytelników - pamiętajcie, końcowy rezultat będzie inny. 
Więc proszę się za bardzo nie sugerować, ta surowość zniknie.
Aktualnie - jest tak :




Dziś zabrakło mi farb. Niebywałe. Przyzwyczaiłam do małych obrazków i do znikomego zużycia, a tu tydzień z hakiem malowania i już brak WSZYSTKIEGO. Na szczęście mam pomoc w Wojtku, który na prośbę o kupno ciemnego brązu czekoladowego zapytał "Ale czekolada mleczna, deserowa, gorzka, noir?", a na hasło "szarość" - "Bardziej beton czy mysz?" - i przyniósł kolory, jakby wybierane przez doświadczonego malarza.
Nie wiem, czy wytrzymam do jutra bez malowania, szczególnie, że mam zamiar zrobić sobie dzień odpoczynkowy.
Kino i perfumeria. Niejedna.

20 komentarzy:

  1. Jestem wielbicielką tak klasycznego Scent jak i jego wersji Intense z tym że tą drugą znam znacznie lepiej bo o wiele częściej ją noszę.
    I powiem Ci że do obu tych zapachów po mojemu ta surowość obrazka nawet pasuje. A już zdecydowanie pasują barwy: biel, czerń, szarość.


    Ale z tego co napisałaś o kolorach które W. kupował nadmiaru pstrokacizny nie należy się obawiać.
    Miłego odpoczywania.

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Nie przestraszyłaś się! Będzie tajemniczo bo we mgle. I dodam trochę korony sośnie.
    Na pewno pstrokacizny nie będzie. Choć kolorów dodam.
    Odpoczynek mi się przyda, ale chyba po malowaniu, choć ze dwie godzinki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba już widziałem podobne drzewko na którejś z wcześniejszych Twoich prac :> A Scent Intense uwielbiam, jeden z niewielu zapachów, które podobają mi się od A do Z, i to od paru lat już :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A i owszem,jeszcze na studiach wykonałam taką niewielką pracę. Bo to jest istniejące drzewo, w mojej ukochanej warmińskiej okolicy. Zaczęłam tam przyjeżdżać w wieku 15stu lat, potem była przerwa - i dopiero 2 lata temu byłam ponownie. I wzięłam Scenta ze sobą...

    OdpowiedzUsuń
  5. Justyno, zaglądam codziennie :-) Wsparciowy komentarz na początek krótki. Scenta nie trawię - na mnie to kmiot i jego pot, pot, pot, pot... Dobrze, że nie umiem pędzla utrzymać prosto, bo paskudną bym miała wizję w tym przypadku ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziękuję! Wsparcie przyjmuję z wdzięcznością.
    Spotkałam się z takim widzeniem Scenta, owszem. Ciekawa jestem, czy na mojej skórze się zmienia, czy też pachnę kmiotem i potem i tego nie czuję?
    Co do nieumiejętności malowania, to akurat szkoda - mogłoby być śmiesznie. Sama zastanawiam się, czy nie namalować do zapachu, którego nazwy nie wspomnę, pekińczyka, starego, wyleniałego, z wystającymi zębami i oddechem, od którego więdną kwiaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drendus czyli? Nie lepiej więc starą muchę? :D

      Usuń
    2. O matko, Gryx! Zrobię to! Serio! I antywystawę!
      genialny pomysł, Gryxiu!

      Usuń
    3. Drendus? Co to? Oświećcie mnie...

      Usuń
    4. Stara mucha będzie boska :)))! ale samotna sosna jest abso-kurna-lutnie genialna i powalająca i uważam , że powinna taka zostać , a do Scenta powinnaś namalować następny obraz :)

      Usuń
    5. No więc...co do dryndusa (drendus mówi Gucio) to należy się w którymś wpisie dokładny opis, ale tak na szybko mogę napisać, że są to stare śmierdziele, czyli perfumy wrzucane do worka z etykietką "dla starej baby" - ja bardzo lubię, choć nie wszystkie.

      Sosna już przemalowana, ale istoty nie zatraciła.

      Usuń
    6. I ja komentarzem wesprę i pokibicuję, bo Scenta akurat znam. I choć bardzo przestrzenny, przejrzysty wręcz mi się wydaje, i bardzo jaśminowo-herbatkowy, to początek pracy (surowość) bardzo mi się podoba. O wiele bardziej niż sam zapach. Dla mnie praca mogłaby już pozostać niemal taka, jak widać. No...może jeszcze jakąś spadającą plamę bym tam sobie wyobrażała.
      Ale ciekawa jestem końca i z niecierpliwością będę podglądała.

      emera

      Usuń
    7. A tak nawiasem, spojrzałam na dzisiejszą datę swojego wpisu i poczułam się o dzień młodsza ;)
      Saga

      Usuń
  7. Emero, dziękuję za wsparcie. To naprawdę baaardzo miłe móc prowadzić dialog. Spadająca plama, mówisz? W sensie niezidentyfikowanego obiektu latającego? Tego nie będzie (choć zawsze kuszą mnie małe stworzonka typu gawrony - ale nie spadające), surowość trochę znikła, choć obraz, w moim pojęciu, jest wciąż ascetyczny.
    Koniec - jutro (czyli dziś po nocy).

    OdpowiedzUsuń
  8. To i mój komentarz niech Ci wsparciem będzie, choć do tych zapachów jest mi daleeeeko, daleko!
    Natomiast sosna jest bezkonkurencyjna w tym swoim ascetycznym kształcie, ale Ty przecież najlepiej czujesz, jaki wyraz ma mieć obraz, żeby "pasował" do zapachu. W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, dosłownie za kwadrans, po kawie, napiszę o dalszym ciągu. Mnie też niby daleko do takich zapachów, ale Scent jest wg mnie wyznacznikiem nowej klasyki. Ktoś po prostu musiał go wymyślić! Kamień milowy.

      Usuń
  9. Lubię taką oszczędność środków wyrazu. No, może nie AŻ taką, ale zapowiada się intrygująco. I rzeczywiście scentowo.

    Dostałam Twoją wiadomość, powoli wracam (chyba). Zadzwonię wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak, Scentowo jest bardzo. Cieszę się, że wracasz i wspieram mocno.

      Usuń
  10. Kmiot i jego pot, pot - :D będzie to za mną chodziło. A już myślałam że kupię se ten perfum .Padnę :D ;D. Cokolwiek bys teraz nie namalowała i tak będę widzieć... dawno się tak nie uśmiałam.
    Drzewo piękne i kolory subtelne, tyle że ten kmiot hahaha a miało być smętnie ;D
    Justyno, jesteś tytanem pracy, zawsze czekałam z niecierpliwością ( i czekam nadal) na następny wpis, a tu okazuje się , że miałam zaległości!
    Saga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Sago, ja się uodporniłam na śmieszne i niepochlebne komentarze dotyczące perfum (a miałam wyjście? Nie!). I przechowuję w pamięci tylko miłe opinie o zapachu, np. "szorstki cytrus" o Cristalle Chanel.
      Nie jestem tytanem, tylko praca mnie uskrzydla! Malowanie, kiedy w perspektywie jest wystawa, prac specjalnie na nią, to wspaniała motywacja.

      Usuń