Ostatnie dni są jak wyssane ze światła, ścigam się ze zmierzchem w malowaniu.
Wczoraj doszło już do tego, że malowałam prawie po ciemku, łudząc się nadzieją, że jednak chwytam jakąś prawdę na temat rzeczywistego wyglądu obrazu.
W zasadzie wczoraj w nocy skończyłam obraz.
Dziś naniosłam tylko gdzieniegdzie rozświetlenia.
Które potem wytarłam.
A potem znowu, wściekła, wzmocniłam.
Głowa pozostała niezmieniona.
Pojawiły się drzewa na horyzoncie i wprowadziłam nowy kolor - ceglasty pomarańcz, gdzieniegdzie.
Bo jednak Cuirs nie jest zapachem zimnym - ocieplają go przyprawy, między innymi, wyczuwalny już na początku, szafran. Odpowiednikiem są jaskrawe plamki.
Z kolei prawa strona jest zimna i melancholijna.
Aby podkreślić "nieziemskość" Cuirsa i Antylopy - Obcego, dodałam jej wewnętrzne światło.
Jedną istotnych cech Cuirsa est jego zmienność - jednego dnia ostry i bezkompromisowy, zimny, drugiego - waniliowy niemalże przytulas z ciepłymi przyprawami.
Proszę zobaczyć, jak obraz wygląda oświetlony i w cieniu.
No i co.
To już koniec przygody z Cuirsem. Dodam jeszcze, że wg Gucia antylopa nazywa się Lilo.
Teraz pora zacząć coś z zupełnie innej beczki.
Ale o tym - w następnym odcinku.
Wow! dystyngowana, strzelista, eteryczna ... aż muszę poznać zapach! Dla mnie bardzo sugestywna i przez to jeszcze bardziej interesująca :) Lilo jest Boska ...
OdpowiedzUsuńDziękuję, obraz - i zapach - jest faktycznie wielowymiarowy. Nie dla każdego, zwracający uwagę, trochę niepokojący.
OdpowiedzUsuńWiadomo- obraz wart 1000 słów. W związku z tym niebezpieczny jako narzędzie do opisywania zapachów, bo może mocno wpływać na ocenę.
OdpowiedzUsuńNiczego sobie nie zastrzegłam... ale chodzi o to, żeby nikt inny ich nie wykorzystywał na wizażu?
To chyba już przepadło.
Gucio ma rację - ona rzeczywiście ma na imię Lilo :) i jest absolutnie boska i kosmicznie piękna . Muszę się przejść i powąchać Cuirsa...
UsuńO, tak, Gucio ma wyczucie. Obrzydliwego pieska - pluszaka nazwał Bulbol.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komplement w imieniu antylopy. Co prawda ciut ponura - ale coś za coś. Taki klimat!
Gucio ma wyczucie. Lilo i Bulbol to coś na kształt nowego Bolka i Lolka.
OdpowiedzUsuńJak cudownie udało Ci się uniknąć w Antylopie czegoś, co biały plebs uważa za kolory Afryki, czyli wszystkich sraczkowatych odcieni brązu!
PNP oczywiście ma rację, ale ja ze swojej recenzji z Dzidzią Piernik bardzo jestem zadowolona:)
Albo - jeśli kierować się charakterystyką - Pięknej i Bestii - co prawda Piękna jest 3 razy wyższa od Bestii. Sraczkowate brązy to odcienie mi nienawistne, a zresztą jeśli już, byłyby w zapachu o zupełnie innym charakterze. Nawet wiem, jakim!
OdpowiedzUsuńRecenzja świetna i w ogóle jestem za słowami. Też.
Aż mnie zaciekawił ten zapach, muszę go poszukać jak będę w Poznaniu. Obraz świetny :) Saga
OdpowiedzUsuńOj, to nie znajdziesz, Cuirs jest tylko w Warszawie, w Mon Credo. Dlatego też wiem, że odmalowuję coś, czego inni (z małymi wyjątkami) nie znają. Ale na wystawie będzie też prawdopodobnie obraz do Samsary Guerlaina i Eau de Soir Sisley'a. Te są i w Sephorze, i w Douglasie, jeśli nie miałaś styczności.
OdpowiedzUsuńKurcze. Chciałabym opisać Cuirs bo zapach mi przypadł gustu i miło się go nosi- ale Twoje skojarzenie z antylopą póki co zawładnęło moją wyobraźnią i naprawdę trudno będzie stworzyć jakieś inne odniesienie.
OdpowiedzUsuńIdę stąd coby się nie fiksować.
Zapachu nie znam, Lilo przepiękna :)
OdpowiedzUsuńBędzie obraz do Eau de Soir? :jupi:
Serdeczności,
tri