Kolejny obraz na wystawę w Mon Credo wybrałam dla kontrastu.
Po linearnym i precyzyjnym Shalimarze mam ochotę poddać się nastrojowi kojącemu, marzycielskiemu.
Bois Plume Estebana. Balsamiczno - drzewny, kremowy.
Nazwa "bois plume" nie oznacza śliwkowego drzewa (tak myślałam wcześniej, rozczarowując się podczas bezskutecznego poszukiwania w nutach czegoś przypominającego śliwkę), ale stalówkę oprawioną w drewnianą obsadkę.
A jednak nie z piórkiem graficznym kojarzy mi się Esteban, lecz z pejzażem lub wnętrzem. To zapach spokojny, relaksujący - aromaterapia po prostu. Ton kompozycji nadaje drzewo sandałowe, zaostrzone paczulą i kwiatami, wyczuwalne są też ciepłe przyprawy.
Jeśli chodzi o kolorystykę, to na razie położyłam bazę (znaczy - tło), a cały obraz bedzie rozwijał się warstwowo - od najdalszych szczegółów do tego, co najbliżej.
Taki jest efektowny plan.Czy będę go przestrzegać? Jasne, o ile nie wyskoczy coś w trakcie.
Prawie zawsze wyskakuje.
Doskonale byłoby skończyć go przed ociepleniem i przedwiośniem, bo kiedy stopi się szare błocko a ptaki zaczną ćwiczyć popisowe arie, chciałabym pracować już nad czymś żywo kolorowym.
Ale teraz nie masz jak miękki, otulający przyprawowiec.
PS. Dziś noc Oskarów - obejrzałam nominowany Lot z Denzelem Washingtonem - film przez 90% czasu świetny, a nawet mistrzowski, ostatnie 10% zatruwa dydaktyczny smrodek, o czym melduję niepocieszona. A nawet wściekła. Bo mogło być arcydzieło.
Miód , cynamon , curry , żółtko , miedziana blacha , drzewo cedrowe )chociaż nie mam pojęcia , czy ma taki kolor :P ), futro z lisa... Coś pasuje ;) ?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że pasuje! Cynamon, drzewo cedrowe... Ale to był sam podkład, teraz zaraz obwieszczę, co dziś zmalowałam. Dziękuję za komentarz to tak enigmatycznego...czegoś
OdpowiedzUsuń