Tak, maluję teraz w Shalimarze Guerlaina - zapachu legendzie.
Kamień milowy sztuki perfumiarskiej, wymyślony w 1925 roku przez wielkiego Jacques'a
Guerlaina. Legenda głosi, że perfumy powstały w hołdzie dla nieszczęśliwej miłości indyjskiego cesarza Chah Djahana do Mumtaz Mahal. Kiedy umarła (przy porodzie jego 14stego dziecka), nieszczęśliwy władca (podobno osiwiał w ciągu jednej nocy) w ogrodach Kaszmiru zbudował (co trwało ponad 20 lat - 1632 - 1654) mauzoleum Taj Mahal, ogłoszone jednym z Siedmiu Cudów Świata.
Shalimar jest zapachem bardzo słodkim (w jego produkcji pierwszy raz użyto waniliny - sztucznego odpowiednika wanilii), ja odbieram go jako esencjonalny, mocno orientalny w charakterze, ponadczasowy, niezwykle "ubierający", przewijają się nuty drzewne, paczula, kadzidło, nawet skóra.
Flakon na szczęście od niedawna przypomina wcześniejsza wersję w kształcie fontanny.
Dlatego sylwetka na moim obrazie też ma coś z flakonika.
Chciałam uniknąć hinduskich klimatów - zależało mi na tym, by postać, choć nawiązująca do Art Deco, była jednak nowoczesna, nawet prowokująca. Bo i Shalimar nie jest zapachem, obok ktorego można przejść obojętnie.
Ten rodzaj zapachowego uwodzenia może się nie podobać, w moim pojęciu jest dość ostentacyjny, ale klasy mu się nie odmówi (oczywiście z wyjątkiem mojego męża).
Dłonie - muszą być wymowne w geście.
Talia ściśnięta gorsetem.
Oczywiście pończochy.
Włożyłam kobiecie rekawiczki - jak u Rity Hayworth.
Teraz czekam na światło dzienne i wyekspediowanie Gucia do przedszkola, żeby zdecydować, co dalej.
Wiem na pewno, że będzie złoto.
I - jeśli mi się uda - dwa piękne obiekty po bokach.
Potrzebuję jutro duuużo weny i szczęścia.
PS. Na koncu napiszę, że Wojtek nazywa Shalimar "starymi spudrzałymi naleśnikami na zjełczałym tłuszczu".
Z kim ja mieszkam.
Mogę Ci przesłać dla W. Tonino Lamborghini com go kiedyś nieopatrznie na Xperfume w promocji kupiła. Zabija smrodem długotrwale i na wieki. Z każdą nutą coraz gorzej.
OdpowiedzUsuńA obraz - podziwiam Twoją kreskę. Lekka i precyzyjna, super
Saga
Ma klimat.
OdpowiedzUsuńTe Twoje kobiety zawsze są takie symbolicznie smukłe.
Symbolicznie? Ciekawa jestem, czemu tak je odbierasz. Czasem "odczytanie" obrazu przez kogoś z zewnątrz daje wiele do myślenia.
UsuńAle, powiem ci, że mam ochotę na pełne kształty. Dojdzie i do tego.
Sago, dziękuję, nie skorzystam. Mam aż za dużo "smrodów", które obierają Mu dech (i rozum).
OdpowiedzUsuńCo do kreski - zawsze mi szkoda, kiedy znika pod farbą.
Wiedziałam, że to będzie Shalimar. :-D Jak tylko zobaczyłam szkic.
OdpowiedzUsuńJeszcze mi po chwili przyszedł do głowy Classicue, więc niecierpliwie czekałam na ciąg dalszy.
O, jak miło! Classique też bym chętnie namalowała, tylko nie ma go w Mon Credo. Mam nadzieję, że teraz też będziesz czekać.
UsuńZawsze czekam.
OdpowiedzUsuń:)
Nie wiem co mam zrobić z geometrią tej postaci. Jest (póki co) spiczasta, ostrokątna, symetryczna, myślę że za tymi drobnymi, delikatnymi ustami kryją się duże, kwadratowe zęby, bardzo równe i białe.
OdpowiedzUsuńShalimar na mnie i dla mnie jest zapachem miękkim i amorficznym
może nawet naleśnikowym.
Nie koresponduje mi z ta kanciastością- pociągającą tak swoją drogą.
I tyko nie wiem dlaczego ta zdyscyplinowanie matematyczna postać kojarzy mi się z Alfonsem Muchą.
Toż ani kwiatów, ani powłóczystości, ani secesji...
To dobrze, że się chociaż z Muchą kojarzy.
UsuńWidzisz, Rybko, jak ciekawie. Dla mnie owa kanciastość jest przykryta miękkością linii.
Ale będą elementy "zmiękczające" - choć nie w oczywisty sposób.
Zależało mi na nowoczesności, żeby podkreślić ponadczasowość zapachu, który, nawiasem mówiąc, jest dla mnie zapachem wyniosłym, mimo słodyczy, jakby niedostępnym.
To kobieta ubrana przez Paula Poireta - stylizowany orientalizm tuż sprzed I wojny , który przerodzi się w geometryczną modę lat 20 .
UsuńTeraz nie przypomina już żuka , ale amforę .
Myślę Rybko , że Mucha z powodu miękkiej mimo wszystko linii , wysmukłości i cienkości , asymetrii w symetrii , potencjalnej wężowości ruchów tych delikatnych kończyn .
Parabelko, cóż ja mogę dodać? Nic! Chylę czoła przed twoim znawstwem i w razie czego będę się konsultować - gdybym miała jakieś formalne wątpliwości.
UsuńDziękuję, wielka to przyjemność przeczytać tak wnikliwy komentarz.
Jeżeli mogłabym być w czymkolwiek pomocna zawodowej artystce , to byłby to zaszczyt dla mnie :)
UsuńPo Shalimar głupieję - dla mnie to "sok z żuka" :-) I ta kobieta taka żuczana jest... jak zmrużyć na chwilę oczy :-)
OdpowiedzUsuńBłękit i złoto, cacko...
Haha, nawet wiem, JAKI żuk, ale głośno nie będę rozwijać tego tematu.
UsuńA więc nie! Nie jest żuczana! Proszę nie mrużyć oczu!
Wojtek po prostu scharakteryzował Shalimara jako zapach gourmand:)
OdpowiedzUsuńNawet "gourmand" zabrzmiałoby dla mnie jakoś tak obelżywie w Jego ustach (jeślibym sobie to wyobraziła), jestem pewna.
UsuńNie lubię Shalimara edp, dla mnie to rozgrzane na słońcu dętki, nafta, skórzana kurtka przyniesiona po latach z garażu i pety, a to wszystko przysypane starym talkiem do ciała, o! :/
OdpowiedzUsuńO, właśnie. Dlatego uważam Shalimara za zapach kuszący- mnie twój opis wabi mnie znacznie bardziej, niż oficjalne opisy nut.
OdpowiedzUsuńTo gdzie ten garaż?
Spudrzałe naleśniki na zjełczałym tłuszczu... Ukłony dla W. :)
OdpowiedzUsuńChyba idę poszperać w starych próbkach. Ale mam taki katar, że chyba i tak nic nie poczuję ;)
Dobrego dnia,
tri