Firma Neotantric, ze Szwecji, wyprodukowała perfumy o często prowokujących nazwach (Citric Metal Kamasutra, Drops of Me, Dirty Money), moją uwagę zwróciły najbardziej jadowite - to najlepsze określenie - Love Manic Woman.
Pierwsze zetknięcie - co za okropność. Ostry, gryzący, zielony, ale jakaś dziwna ta zieleń, chemiczna, ze spalenizną? A jednocześnie pachniał baaardzo znajomo. Rabarbar? Seler naciowy? I jeszcze coś. Co...?
Ja na to nie wpadłam - marihuana. Nie wszyscy jednak ją tam czują.
Niezwykle specyficzna woń (bo nawet trudno Love Manic nazwać perfumami), niby odrzucająca, ale jednocześnie tak interesująca i dziwaczna, że zdecydowałam się wypróbować na sobie.
Zapach dla uproszczenia nazywam Czachą, choć wg mnie nie ma nic a nic wspólnego z tym, z czym czaszka się kojarzy. Wprost przeciwnie - to zapach pełen życia, co prawda istot z chemii nieorganicznej (czyli chyba nieistniejących?), dziki.
Wobec tego do malowania do Czaszki postanowiłam podejść również w sposób dziki.
Tu sam początek - w ciemnościach.
W świetle wygląda inaczej...a szkoda...
A teraz to już w ogóle. Rabarbar skrzyżowany z bambusem.
Oczywiście będą zmiany - zasadnicze.
Ale co będzie na obrazku - nie mam zielonego pojęcia.
Jakoś wcale mnie to nie niepokoi.
W trakcie roboty wymyślę.
Faaajne :) podwodny las bambusowy z wodorostów ? makaron pokryty pleśnią ? Włosy szamana ?
OdpowiedzUsuńZapachowo to chyba jednak ten makaron z włosami...
OdpowiedzUsuń