No więc stało się i w kuchni przy zlewie stoi Panicz Piotr na obrazku.
Skończony.
No, może dodam to i owo - jakieś błyski, plamki słońca, ale to już będzie tylko kosmetyczna zmiana.
Tak było :
Oczywiście pies nie wygląda już jak wyrzeźbiony z mydła za zajęciach praktyczno technicznych.
Nie mam tu żarówek energooszczędnych, dlatego poniższe zdjęcia są bardzo silnie przyżółcone.
W zasadzie lubię taką paletę barwną, jednak przypominam, że obrazkowa pora dnia to świt.
Wieczór za to pełen babiego lata
(nawiasem mówiąc, płynność poruszania się na rowerach mocno zaburza obieranie się z pajęczyn, doskonale robiących na cerę)
Wieczór... kiedy Gustaw idzie spać, w reklamowych przerwach różnych Rekinów Gigantów czy Megamrówek (wybrany repertuar TV), chadzam sobie nad jezioro (na podwórku - tzn. domek stoi 10 metrów od brzegu)
Czasem wyjrzę na wieś
Co tu dużo mówić.
Jak w bajce.
Tylko to zakończenie...
:) Pozdrawiam serdecznie w brulionie też! I.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Też pozdrawiam!
Usuń