Zapraszam serdecznie na premierę!
Czasami bywa tak, że niezwykła osobowość "panienki" zmusza mnie - w pozytywnym znaczeniu - do szczególnych poszukiwań.
Tak też stało się tym razem.
Już wspominałam, Ula jest osobą z fantazją, zabawną, nie do końca na serio - a przy tym swoją energię potrafi trzymać na wodzy, nagle spoważnieć. Z jednej strony żywiołowa - z drugiej solidna i skrupulatna. Kiedy z Nią rozmawiam, zapominam o czasie. Czysta przyjemność.
No i tak się nosiłam z tym obrazkiem, jak z jajkiem. A to kolory "nieżywe", a to światła za mało, a to dynamika siadła.
W zasadzie przełom nastąpił, kiedy odłożyłam Ulę na bok, acz w widocznym miejscu. Dwa dni tak, ot, sobie zerkałam - aż nagle popędziłam po farbę w odcieniu wściekłej zieleni, przetarłam całość - o to chodziło! Bo zieleń, jakby nie jaskrawa, zawsze niesie w sobie spokój, przy tym żywotność.
Ostatni i przedostatni odcinek (w Brulionie), mówi o pracy już spokojnej, drobiazgowej, kiedy powstały solidne podwaliny pod finałowy efekt. I choć Panienka rodziła się w bólach, potem poszło z górki.
Tradycyjnie zacznę od fragmentów :
Pozornie ścierają się tu dwa żywioły - chłodny błękit i czerwienie, lecz dzięki zieleni współgrają w nieco przewrotny sposób.
Sama Panienka niemal balansuje na jednej nóżce, dłońmi rozchylając zasłony.
I jeszcze udało mi się dokonać tego, co mnie prawdziwie "kręci" - inaczej jest w dziennym, inaczej w sztucznym świetle. Nawet w ciemności świeci - uaktywniają się inne kolory, niż w standardowych warunkach.
W bardzo jasnym, upalnym słońcu bywa i tak :
Zaś całość prezentuje się następująco - poniżej w południe
Wieczorem :
I o zmierzchu
A do tego, kiedy to czytacie, Szanowni Czytelnicy, siedzę sobie w domku nad jeziorem, tropiąc filmy o podwodnych potworach (fabularne, klasy Y), pachnę słodko i pięknie (jednocześnie) i patrzę na śpiącego synka, pochrapującego po dziarskim marszu na Moją Promenadę.
I z całego swojego szczęśliwego serca życzę Państwu wszystkiego dobrego!
Świetny efekt Justynko - zazdroszczę bycia na Mazurach ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kasiu kochana!
UsuńPanienka jest przecudnej urody <3 Uwielbiam Twoje Panienki!
OdpowiedzUsuńOgromnie dziękuję! Bardzo mi miło!
UsuńWichura zniknęła , jest Mademoiselle Galante w rokokowym ogrodzie z kotarami :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać, Parabelko, twoje podsumowania!
Usuń