A po obejrzeniu - ostatniej.
Zaczynamy
Pan Piotr.
Młodzieniec, który zakochał się w miejscu, w którym mieszka do dziś.
Las, jezioro, dom pod wielką, grubo ponad stuletnią lipą.
Wszędzie daleko - a przecież niczego nie brak.
W nocy cisza dźwięcząca w uszach, do której trzeba się przyzwyczaić, by spać.
Ranek. Co ja, śpioch, mówię. Świt. Spacer z ukochanym psem, towarzyszem przechadzek.
Między gałęziami, liśćmi, przebijają się promienie słońca.
W snopach światła, jeszcze nieśmiałych, wirują drobinki - owady, nasionka, pyłki.
Na trawach zawieszone naszyjniki z perełek rosy, nanizanych na pajęczyny.
Pan Piotr dzisiaj.
Minęło 30 lat. O przechadzkach można tylko pomarzyć, ból dokucza.
Ja wierzę, że to chwilowe - czy pan Piotr wierzy? Chyba nie.
Wędrówki, młodość, stały się wspomnieniem.
Dzieci wyfrunęły w świat, jak spłoszone ptaki.
Wspomnienia. Wciąż wraca spacer o świcie. Świat czekający na wszystko, co ma się wydarzyć tego dnia, spojrzenie na niebo, rozbielone o wschodzie.
Wszystko to jest, ale...
Niedostępne.
Panie Piotrze, za rok, kiedy znowu tu będę i wybierze się Pan na przechadzkę o świcie, poświęcę się i wstanę na tyle wcześnie, by też zobaczyć las budzący się po nocy.
Tak ma być.
Tak musi być.
Tak będzie.
Piękny wpis. Nastrój obrazka jest moim nastrojem. Miejsce przedstawione jest moim miejscem. A Pana Piotra jakbym znała.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Aniu. Piękny komentarz.
UsuńCudny ten Panienek
OdpowiedzUsuńTru
Dziękuję, Tru!
UsuńMe gusta. I ja tak bede spacerowac tylko za czas jakis ale juz sie nie moge doczekac. Na razie tylko dusza ma lka cichutko do tego marzenia ....
OdpowiedzUsuńKasiu kochana, z całego serce Ci życzę, by to pragnienie jak najszybciej się ziściło!
Usuń