WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 20 sierpnia 2015

W domu - szczęśliwe chwile


Szanowni Państwo, tak, mówię to z pełnym przekonaniem. Tu jest mój dom. Jestem pewna, że kiedyś - tam proporcje się zmienią - wracać będę do Warszawy, a nie na Mazury.
30 lat - jaki kawał czasu!


Tu jestem szczęśliwa, przez samą obecność wszystkiego wokół.
Moja Promenada na wyciągnięcie ręki.




Powyższy "obraz" mam na sztalugach w pracowni. "Mamo, kiedy go już namalujesz, niech on zawsze będzie u nas, nigdy go nie sprzedaj".
A poniżej - już zobrazowane drzewo, które było ze mną w Barcelonie - i zawsze pod powiekami.


Kusi mnie też stworzyć, jak wiecie, czerwone niebo. Maleńka podpowiedź od natury




Mniej więcej raz dziennie Gucio przystaje, całuje mnie w rękę i poważnym głosem oznajmia : "Ja nigdy nie zapomnę tej chwili". O zachodzie słońca, na widok księżyca.
"Popatrz, wygląda, jakby miał buzię"




Co dnia jeździmy na rowerowe wycieczki - ja swoim wysłużonym Jubilatem z lat 80tych, synek na małym, żółtym pojeździe. Zasuwa szybciej ode mnie.
W zeszłym roku Gustaw skarżył się na zmęczenie - teraz owszem, wspomina, że bolą go nogi "Ale to dobrze, bo trenuję". Po wysiłku siada sobie szczęśliwy


...a potem idzie nad jezioro, wzdychając "Jak tu pięknie!"


(prawda?)


Pomaga mi przy zakupach


(buzia brudna od czarnego loda o nazwie Kolorki)
Zażyczył sobie bloku i kredek - robi komiks



 Wyznał mi "Kiedyś uważałem, że brzydko wychodzę na zdjęciach, ale teraz mi się to zmieniło. Tobie też się może zmienić." (kochany synku, chyba nie)


 Ale kto wie... chciałabym bardzo mieć ładne zdjęcie z nim razem.
Tymczasem napawam się spokojem, który, jak wciąż uważam, jest święty


Ale żeby nie było - rozpoczynam pracę nad dwoma obrazami - jeden na już musi być, bo to tutejsze zamówienie, drugi dłuuugo czeka na swoją kolej.
Więc następny wpis - malarski.
Będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz