Dziś tak właśnie jest.
Gustaw odprowadzony do szkoły. I nareszcie NIE bez pary! Zawsze zostawał sam i popłakiwał (skąd ja to znam?).
Nagle doznałam olśnienia - "Guciu, mam na to sposób - nie czekaj, aż ktoś Cię wybierze, tylko upatrz sobie kogoś i TY poproś o parę". I działa!
Synek pokazuje mi różne szkolne "tajemnice" - np. szafkę bez zamka, w której można się schować.
Co też uczynił.
Był bardzo rozczarowany, że Go od razu znalazłam.
Tymczasem odzyskałam węch - więc wiem, że tuberoza jeszcze nie pachnie.
Odnośnie węchu - Gustaw zaskakuje mnie spostrzeżeniami.
Zwraca uwagę na takie szczegóły, które mi umykają.
"Bardzo lubię zapach dużego wiertła w wiertarce, tego mniejszego to już nie"
"Te perfumy pachną jak basen"
"Łapy Pepy pachną naleśnikiem"
Zaś kiedy zahaczamy o perfumerię, lubię słuchać jego uwag.
O Fahrenheit'cie Diora : "Pachnie dywanem"
O Meduzie Vercace "Neutralnie"
Któregoś ze starych Guerlainów skwitował określeniem "stary, cuchnący ser"
Pomyślałam sobie - tak przez moment - to może niedobrze, że mam zamiar wieczorem dopisać część drugą? A co, jeśli wydarzy się coś złego i wszystko weźmie w łeb?
"No... (przekonywałam sama siebie)...ode mnie zależy, jak to zobaczę, co przeważy"
Na koniec - jeden z najbardziej radosnych widoków - pan Andrzej Bodych wydobył dla mnie pudło z ulubionym kształtem oprawek
Zaniemówiłam!
Odnalazłam wśród nich te moje.
Justynko - Świetna rada! ta o wybieraniu pary zanim ktoś inny poprosi :)
OdpowiedzUsuńkamena
Powiem Ci, Kameno, że jestem z siebie dumna - oszczędziłam Guciowi frustracji i smutku. A to takie proste!
Usuń