Niesamowita historia - mój ukochany przyjechał na parę dni, wziąć udział w castingu!
Dwie doby temu, kiedy oznajmił mi, że się zobaczymy, obojętnie odrzekłam "Aha, to dobrze", po czym... zasnęłam na krześle.
Obudziłam się po chwili i dopiero wtedy zaczęło do mnie docierać, co usłyszałam.
Prawdziwa radość przyszła wczoraj rano - a "przesyłkę" odbierałam w południe. Nawet przy sprzątaniu wykazywałam wielki zapał.
Z podekscytowania zapomniałam przy wychodzeniu, że w ostatniej chwili wzięłam haust płynu do płukania ust - i tak wybiegłam na przystanek. Nagle - pan sąsiad, z głupim pekińczykiem o imieniu Aramisek, powiedział mi "Dzień Dobry", a ja w odpowiedzi coś zabulgotałam, odrobinę zalewając swój szykowny kołnierz ze sztucznego lisa. Co było robić? Łyknęłam to miętowe paskudztwo, licząc w duchu na moc swojego żołądka.
Odrobinkę mnie zemdliło, akurat przy wchodzeniu do autobusu, ale tylko tyle.
Powitanie - przeszło moje oczekiwania.
W. poznał mnie dopiero z bliska - "Szukałem wzrokiem nie tak drobnej osoby, a tu taka gałązka, trzcinka!".
Gustaw (też) nie odstępuje Taty na krok.
Powitaniom i "powitaniom", moim i Wojtka, nie było końca - nie widzieliśmy się od 15go lipca!
Dzień przerwy musiałam zrobić, po prostu musiałam.
Dziś - obiecana Panienka.
Tutaj - stan aktualny przedwczoraj
Kolory - żarówkowe.
Zaś poniżej - niespodzianka.
Obraz stanie się parą do pieska - Diny.
Tymczasem tuberoza blisko kwitnienia...
I wiadomość z ostatniej chwili..!
Siedzę sobie, rozumiecie, i piszę, i sobie myślę, jakie wielowymiarowe jest to Miss Dior (które mam na szyi) - aż wtem zdałam sobie sprawę z tego, że MD tak pachnieć nie może, w żadnym razie...
TUBEROZA!!!!
Przed momentem wspięłam się na stołek, przytknęłam nos do najbielszego pączka - i kolana się pode mną ugięły.
Zapach na razie niezbyt intensywny, ale już gęsty, woskowy, w starym stylu...
Mam wrażenie, że perfumy dobrze oddają ten aromat.
Ryknęłam do Wojtka "Choooodź, pachnie, tuberoza pachnie!"
Zbliżył się do kwiatostanu - "Dryndus" rzekł obojętnie "Tego się spodziewałem"
(DRYNDUS (od Hindus - dryndus) określenie mojego męża na zapachy zwane "starobabcinymi", wg męża konglomerat skisłej marynaty z bambusa, kadzidełek, zasikanej pieluszki/bramy, spoconej baby. Nie muszą występować wszystkie na raz. A więc typowe klimaty lat 70tych, 80tych, wszelkie szypry, aldehydy prawie wszystkie, współcześnie spotykane rzadziej).
Oj, trudno będzie mnie wygonić z pokoju. Nie mogę przestać się hiperwentylować. Coś wspaniałego!
To mój ukochany kwiat - wcześniej mogłam powiedzieć, że znany tylko z perfum, teraz dodaję - w naturze również.
Zastanawiam się, czy nie ogłosić Dnia Otwartego Tuberozy...
Np. w niedzielę po południu?
Gratuluję żywej pachnącej tuberozy ! I piękna mysza :)
OdpowiedzUsuńParabelko! Zapraszam na wąchanie!
UsuńGratuluję tuberozy - ale jako że nie lubię tego aromatu w perfumach, nie podzielam entuzjazmu. Jestem za to pod wrażeniem panienki - po tylu wersjach nóg, braku stabilności, słowem - nie było łatwo - teraz jest idealnie - dynamicznie i lekko. Piękna:)
OdpowiedzUsuńI dziękuję - za późno - za piękne życzenia i słodkiego Gucia. Ciężki czas mam ostatnio, ledwie ogarniam co się dookoła dzieje...
VI4
Emilko, wiem, że to nie twoje klimaty - tylko dla wielbicieli białych kwiatów. Myślę jednak, że rozumiesz, jaka to dla mnie radość - cebulka z Allegro, wsadzona w połowie czerwca, taki daje efekt!
UsuńZaś Panienka - też jestem zadowolona, wiele przeszła, to fakt. A kiedy dojdzie tło, dynamiczne i dekoracyjne jednocześnie... słowem zapowiada się interesująca praca i mam nadzieję piękny efekt.
Cieszę się, że życzenia doszły i że mimo ciężkiego czasu napisałaś, trzymaj się - szybkiego ogarnięcia!
Małżonka Twego widziałam dziś w na dobre i na złe;) przez przypadek, jako,że u siebie tv nie posiadam byłam u mamy i akurat oglądałam z bratanicą lat 5 która jest wielką fanką seriali...wtem widzę W. w roli piekarza i krzyczę O, mąż mojej koleżanki...na co bratanica hihihi to powiedz koleżance że ma męża w tv....no dziecięca logika:)
OdpowiedzUsuńMój małżonek też wyjechał na dłużej, więc możemy przybić słomiano wdowią piątkę:) Jakbyś miała ochotę na szarlotkę to zapraszam;), co prawda na zewnątrz już trochę zimno ale co tam;)
Całe szczęście nagraliśmy odcinek, nie cały, ale zawsze. Dzięki Skarbiątku, która wysłała mi błyskawicznie sms.
UsuńSzarlotka! twoja cudowna szarlotka! Jeśli dam radę, skorzystam oczywiście z zaproszenia. U mnie też gorący czas z robotą.
Wojtek wyjedzie lada dzień, ale potem wróci, pewnie w końcu listopada, więc przybijmy, słomiana wdowo!
o rety Justynko mam nadzieję że nacieszysz się Wojtkiem na ile się tylko da ;DDD Łap chwilę i korzystaj. A flamenco jest cudowne i tuberoza zapowiada się genialnie. Czasem życie jest piękne, prawda?
OdpowiedzUsuńOch, korzystam, bardzo intensywnie korzystam!
UsuńŻycie często jest piękne, a czasem - bardzo piękne.
Tuberoza piękna owszem, ale Panienka Flamenco kładzie ją na łopatki :)
OdpowiedzUsuńJuż szykuję jej miejsce na ścianie :)))
O, jak się cieszę, że się podoba - a im dalej, tym lepiej
Usuń