No więc i mnie dopadła grypa. Wczoraj tak mną telepało, że o żadnej, a szczególnie precyzyjnej robocie, mowy być nie mogło. Gustaw bardzo się przejął - po powrocie do domu oznajmił, że się mną zajmie.
"Najpierw cię rozbram" - i zdjął mi buty. Kazał się położyć, przyniósł swoją ulubioną kołderkę ("ona jest taka zimniutka, jak lubię"), zapytał, czy chcę jeść, pić, dał wodę, wydostał termometr i wsadził mi pod pachę.
"Zrobię ci kokonik" i opatulił. Na koniec dał "buziaczka" i powiedział, że co prawda miał iść na rower, ale woli ze mną pobyć "żebym nie była taka biedna i sama".
Wzruszyłam się.
Dziś na szczęście choroba ustępuje - tak więc zrobiłam przymiarkę kolorystyczną do sukni flamenco.
To oczywiście tylko podkład - wejdą różne niuanse i wykończenie falban.
Tymczasem na luzie maluję sobie Most Kolejowy
Zależało mi na tym, by filary "roztapiały się" we mgle.
To już w zasadzie mógłby być koniec, ale kusi mnie strasznie popracować nad niebem - jednocześnie nic nie ujmując temu, które mam.
Grypa grypą, ale u osoby o wrażliwym węchu, za jaką się uważam, najdotkliwszy objaw to katar.
Co za ironia!
Akurat tuberozie bieleją powolutku pączki, a ja - niesprawna.
Gucio zajmuje się nią troskliwie - pyta, czy podlałam, podchodzi do roślinki "O, wygląda na głodną, dam jej troszeczkę wody, tylko żeby się nie przepiła".
Czekamy w napięciu - ciekawi, jaki okaże się zapach, znany tylko z perfum.
Jutro - dalsza praca nad Diną (pieskiem) i szkic Konika. I może jeszcze coś, jeśli zdążę.
Ojej.. Kochany Gucio.. historia chwyta za serducho :) Most intrygujący! Ciekawe co dalej :)
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia, co by móc witać na świecie tuberoze i poznawać ją wszystkimi zmysłami :) A.
No cóż, w Moście nie planuję już wiele...z pewnością zostanie intrygujący
UsuńDziś już mam węch, więc są szanse!
Gucio kochany, a mosty wszelakie to ja uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa też - mosty, pociągi, wielkie maszyny i w ogóle duże obiekty
UsuńKolorystyka tego obrazu kojarzy mi się z makami i chabrami. Maki trochę rdzawe, ale i tak... :)
OdpowiedzUsuńNo tak... a ja wcześniej nie pomyślałam o tym. To mało flamencowe skojarzenie - mo że trzebaby coś zmienić...?
UsuńFlamenco rozwija się super! Wyrazy uznania na dobór barw; co prawda przyszło mi do głowy to samo, co i Sabb ale to dobre skojarzenie, i zamierzam Twój koncept obronić przed samą Tobą. ;P Mnie te kolory od razu kupiły dzięki silnemu skontrastowaniu - toż to życie, energia, optymizm, przebojowość i wewogle. ;) Słońce pali, woda chłodzi, spódnice falują w rytm tańca ale tancerka nie traci gracji. W końcu jest profesjonalistką. I artystką, która znakomicie odnajduje się w wybranym środku ekspresji. Jej południowa dusza nie mogła znaleźć trafniejszego odzwierciedlenia. Tak to widzę.
OdpowiedzUsuńChoć "mojejszy" i tak wydaje się Most. Taki romantyczny industrial. :)
Wracaj do zdrowia i uważaj na siebie!
Pozdrowienia,
wiedźma z innego kompa
Zapomniała dodać jeszcze coś ważnego: przy tak troskliwym opiekunie nie strach chorować. :) Ujmujące zachowanie, szczególnie ze strony dziecka w wieku Gucia.
Usuńw.z.i.k.
Romantyczny industrial! No właśnie...
UsuńZa to Panienka kolory zachowa, za to z ostatniego wpisu wiadomo, ze nogi poszły precz. Twoja interpretacja, wręcz entuzjastyczna, pochlebia mi bardzo - tym bardziej nieswojo się poczułam patrząc na obecny stan.
No nic, mam nadzieję, że będzie się podobać nie w mniejszym stopniu...
Justynko - oby grypa szybko poszła precz!
OdpowiedzUsuńNa tuberozę czekam z niecierpliwością - i ostrzegam, natychmiast po wpisie, że zakwitła - wpraszam się na obwąchiwanie :D
kamena
Obwąchiwanie koniecznie! ale jeszcze na pewno parę dni. Wyciąga się ten kwiatostan, powiększa, ale wciąż pozostaje zielony.
UsuńZ grypy zostało tylko smarkanie paręnaście razy na dobę - więc jakby nic. Dziękuję, Kameno!
Cześć Justyno
OdpowiedzUsuńPamiętasz jak mówiłem Ci o tym moście (już po prysznicu), że widać tam twarz dziecka?
Może pójdź w tym kierunku?
Tatar