Co za przyjemność- ten moment, w którym zapadają decyzje.
Teraz przede mną powstaje nowa "panienka"- Dominika. Dziewczyna z amarantowymi włosami.
Za każdym razem, gdy powstaje moje wyobrażenie na temat danej kobiety, dużą rolę gra umieszczenie jej w konkretnym klimacie. Teraz będą lata 80te.
Dla mnie lata szczególne- liceum, studia, a więc czas młodości, dziania się "pierwszy raz", fascynacji.
W wypadku Dominiki nie mogę oprzeć się skojarzeniom z Grace Jones.
I muzyka, ale również zapachy z tamtego okresu będą mi pomagać w natchnieniu.
Obserwowanie pięknych kobiet to dla mnie wielka przyjemność, a malowanie ich dodatkowo daje okazję pokazania marzeń- cech, które ja bym chciała mieć. Nie tylko w wyglądzie, ale i w postawie, sposobie poruszania się, śmiałości, której mi czasem brak.
Można powiedzieć, że po trosze wchodzę w skórę moich kobietek, dlatego też lubię, kiedy mają niebotyczne szpilki, a wypadku Dominiki również ubiór dam Jej taki, jakiego ja bym nie włożyła.
Ot, marzenia Kopciuszka.
Żony, matki.
Jako żona zresztą nie pełnię za dobrze swojej roli- Wojtek u nas prowadzi kuchnię.
Dziś były ozorki w aksamitnym sosie.
Nałożyliśmy sobie za mało, Wojtek zapytał "Justysiu, może nałożysz mi ozorków, czy nie?"
"Mogę nałożyć" powiedziałam leniwie, nie ruszając się z miejsca.
"Jak to "możesz"? Leć i nałóż, a Ty mi mówisz w trybie przypuszczającym, że byś mogła, takim tonem, jakbyś oznajmiała, ze oddałabyś się komuś za milion dolarów"
Poszłam do kuchni i odkrzyknęłam "Za milion to bym się na pewno oddała"
"Nawet mi nie mów takich rzeczy! Jakby przyszło co do czego, to byś się zawahała"
"No coś Ty, skąd! Tylko kto by mi dał za to milion dolarów?"
"I dlatego, Justysiu, że tylko myślisz, mamy tak mało pieniędzy"
To musiałby być straszny dziwak, ten KTOŚ.
Tymczasem w wyobraźni zagospodarowywałam ten milion, jeden ozorek wylądował na blacie.
Na dziś wybieram Lou Lou Cacharela, niejednoznaczny, niepokojący zapach, dla mnie dyszący kobiecością.
Ale Wojtek uważa, że pieluchowy ("nuty" moczowe) i zapyziały.
Dlatego dobry na po północy.
Rozmowa nad ozorkami znowu mnie zabiła :)))))
OdpowiedzUsuńDo grace Jones pasuje mi dzida , ale nie wiem , czy pasuje do Dominiki ;)
Dzida nie, ale złota torba z motywami zwierzęcymi owszem - czyli nie broń, tylko wabik
UsuńJa i Grace Jones? Serio? Oj chciałabym mieć jej odwagę! I ciało :D No i pewnie wiesz, że też bym takiego stroju nie założyła, ale pomarzyć można :))) Ale Ty byś mogła ze swoją figura spokojnie :)
OdpowiedzUsuńA wizja i lata 80te już mi się podobają!
Wcale nie wiem- właśnie myślałam, że nosisz się raczej ekstrawagancko m.in. ze względu na figurę. Takie na mnie zrobiłaś wrażenie.
UsuńNo potrafię włożyć rurki, koszulkę na ramiączkach i 12 centymetrowe szpile ;) Spódnic nie noszę, bo nie lubię swoich nóg niestety ;)
UsuńNo to będą legginsy- w sam raz na nielubiane nogi! :)
OdpowiedzUsuńPasi :D
Usuń