Każdego roku jest to samo - jedziemy nad Jeziorko, bo dla Wojtka nie ma wypoczynku bez wody i możliwości wykąpania, i się dziwimy, jak tam jest strasznie.
W tym roku nie ma tablicy o zagrożeniu cholerą ani niczym, przez co to miejsce ściąga jak magnes amatorów darmowego wypoczynku pod chmurką. Właściwie nie pod chmurką, tylko w dymie z grillów i w stertach śmieci. Najbardziej uciążliwi są piwosze, często w wieku kilkunastu- dwudziestu paru lat, którzy popisują się przed sobą i panienkami, rycząc w języku, w którym więcej jest bluzgów niż orzeczeń. Jeszcze na dodatek wszystko przy akompaniamencie budzących moją odrazę "utworów" typu przeboje radia Eska.
Nie chcę uchodzić za starą ciotkę ( w końcu kiedyś sama zajęłam drugie miejsce w konkursie na najbardziej drastyczną wiązankę), ale dłuższe przebywanie w otoczeniu tej hołoty i jej żałosnych prób zwrócenia na siebie uwagi może obrzydzić każdy wypoczynek przy nie wiem jak pięknej pogodzie.
O tym, żebym przyszła nad Jeziorko z Guciem mowy nie ma.
Na szczęście Gucio został odstawiony do Babci i wpadł na pomysł, żeby mówić "jak kotek", co zdezorientowało moją Mamę "Justyna, rozumiesz, że On już nie mówi normalnym głosem???". Kiedy prosiła Go, żeby przestał, dla niepoznaki odpowiadał basem "No dooobrze", aby po chwili wrócić do kwilenia.
Nauczyła Gucia pierwszego wierszyka- "Poszedł żuczek za chałupkę / zdjął majteczki zrobił kupkę". Prezentacja była bardo cicha, gdyż przez ścianę Rodzice mają sąsiadów, którzy nazywają się Chałupkowie i Mama bez przerwy mówiła "ciiii, ciiii".
Wyczerpani Jeziorkiem poszliśmy do kina na film "Przebaczenie krwi", który w skali 10cio punktowej dostał 9, więc się napaliliśmy, tymczasem był to nudny gniot. Przez conajmniej pół godziny czailiśmy się, aż się zacznie.I było coraz gorzej. Wojtek nawet przysnął, powiedział, że uśpiła go "plumpkająca" muzyka, tak więc przez resztę seansu zerkałam na Niego kontrolnie, szczególnie, kiedy znów była muzyczka, ale już nie spał: "Bębenki mnie budzą".
Film był albański, dramat w dodatku, o rodzinie, która musi być odizolowana, bo pan domu zabił kogoś tam i rodzina tamtego miała prawo zabić w odwecie albo jego, a jeśli go brak, innego męskiego członka rodziny zabójcy. Głównie było pokazane, jak ta rodzina się nudzi, zamknięta w domu, bez kontaktu z innymi. I to było potwornie nudne.Siedzieli, dłubali w ścianie, smutno patrzyli i oglądali telewizję. Przy tym tamtejsza rzeczywistość przygnębiała obskurną brzydotą i tandetą.
Na dodatek zmarzłam w tym kinie cholernym.
Dno.
Za to Siekierki postępują- na razie w kierunku coraz większej ponurości, ale odbieram ją przyjaźnie.
Głupio to pisać, ale na żywo wyglądają znacznie lepiej.
Mam zamiar zrobić "obramowanie" w stylu Bajek z Mchu i Paproci.Pamięta ktoś?
Pachnę Extravagance d'Amarige- zapach, którego ilekroć użyję, zdumiewa mnie, jak pięknie jest wymyślony: soczysta, zielono- grejfrutowa gorycz, czysta, rześka, tak prawdziwa, że aż zatyka.
I cieszą mnie bardzo te perfumy, mimo, ze na samym środku czoła mam jaśniejszą krechę o szerokości ok 2 cm, gdyż nie wierzyłam, że krem z filtrem 50tka działa- to był test.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz