Wobec tego wychodząc z domu rozglądałam się badawczo- i nic.
Żaden podobny nawet budynek nie stoi w mojej okolicy. Po drodze na zajęcia- też nie. Pojechałam do Rodziców- nic takiego nie ma.
Niemożliwe- nie wydaje mi się przecież, jest zbyt znajomy.
Wreszcie, kiedy zdejmowałam kurtkę, żeby pójść na spacer z psami- olśniło mnie- to MÓJ WIESZAK! Na ubrania, przy drzwiach.
Oczywiście mogłam to zostawić tylko do swojej wiadomości, ale co z tego, skoro obraz wydawał mi się niezgodny z intencją, jego nastrój tajemniczego nieco, chłodnego świtu prysł.
Towarzyszyło mi jednocześnie nieokreślone, przykre uczucie nieuczciwości.
Jedyny ratunek to szybko go sprzedać i zapomnieć...ale jakoś się nie zanosiło
Podjęłam decyzję :
Zdemaskowałam się- ale co za ulga.
Jest wieszak, jest kapota. oczywiście gołąbek też zostaje. Dwa w jednym, ze tak powiem.
Co prawda surrealistką nie jestem, ale jeden obrazek mogę taki mieć.
Kapotkę z podszewką w kropki jeszcze może podmaluję, żeby była wiatrem podszyta.
Pachnę nie wiem, czym, ale po wizycie w perfumerii dzisiaj coś nie dało się zmyć i strasznie przenikliwie śmierdzi.
PS. Pokazałam obraz Wojtkowi- aż odskoczył. "Szaraga???" (tak W. mówi na wieszak)
"Ale dlaczego? Już nie widzę wieżowca, nie wiem, na co mam patrzeć... Może muszę być mniej senny, bo nie rozumiem".
A mnie się bardzo podoba - teraz jest zaskakująco i surrealistycznie , trochę jak Chirico a trochę jak Dali :)faktycznie nie wiadomo na co patrzeć , bo jest i blok elektrowni atomowej i obeliski i wieżowiec i wieszak i przestrzeń i domowa przestrzeń w postaci płaszcza . I przy okazji ten wieszak wygląda jednocześnie jak otwarte drzwi na zewnętrzną przestrzeń . In dłużej patrzę , tym bardziej mi się podoba , chociaż jednocześnie mam wrażenie zawrotu głowy i ziemi uciekające spod nóg , bo wieszak jednaj JEST trzydziestym którymś piętrem wieżowca biurowca i ziemi z niego nie widać :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twoja recenzja- bo i nie tylko pochlebna dla obrazu :) ale i wyjaśniająca mi, co się w nim jeszcze dzieje, czego nie dostrzegłam.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Podobał mi się już wcześniej. Ale jest coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńW momencie kiedy zobaczyłam w telefonie miniaturkę tego obrazu, od razu domalowana kapota (której w ogóle nie dostrzegam) wydała się być głową moai.. przeniesionego ze swojego naturalnego środowiska do miasta, do więzienia. A ten ptak to teraz dla mnie wymowny symbol wolności.
Jestem pod wrażeniem jak pięknie rozwijasz swoje obrazy.
To Ci powiem, ze teraz to ja jestem pod wrażeniem, co wyczytałaś w moim obrazie. No faktycznie- posąg z wyspy Wielkanocnej! Kraty- biały gołąbek.
OdpowiedzUsuńPoczułam się przez chwilę jak Hanuszkiewicz, o którym mówiło się "zakochany w sobie z wzajemnością"
kojarzy mi się z WTC zaraz po uderzeniu samolotu, ten dym odbijający się w szybach, kurtka wisząca sobie spokojnie i...ten gołąbek! piękny, przejmujący obraz, kriss
OdpowiedzUsuń